poniedziałek, 31 grudnia 2018

Podsumowanie roku 2018


Rok 2018 mogę nazwać udanym. Przeczytałem ponad 30 książek, ze względu na tegoroczny World Cup prawdopodobnie co czwarta dotyczyła tematyki piłkarskiej, każda z lektur przyniosła mi wiele pozytywnych czytelniczych doznań. Lista przeczytanych książek poniżej:




Znana aktorka, gwiazda Gwiezdnych Wojen, Carrie Fisher mierzy się ze swoimi słabościami, doświadczeniami życia w rodzinie celebrytów (matka znana aktorka, ojciec piosenkarz) przybiera formę relacji z terapii walki z uzależnieniami.

2. Chór zapomnianych głosów - Remigiusz Mróz
Literatura SF z elementami kryminalnymi. Stawia wiele pytań. Przede wszystkim skąd pochodzimy, dokąd zmierzamy i jaki jest cel naszego istnienia. 

3. Zaginiona rasa Gigantów -  Patrick Chouinard
Ciekawa czerpiąca informację ze starożytnych inskrypcji książka o mitycznej rasie olbrzymów. Jeśli interesujecie się tematyką greckich herosów, biblijnych olbrzymów czy też nordyckich bogów pozycja warta zapoznania.

4. Gok cooks Chinese -  Gok Wan
Książka kucharska znanego brytyjskiego stylisty i projektanta. Dzieli się z czytelnikiem przepisami swojego dziadka chińskiego restauratora.

5. Miasto Archipelag -  Filip Springer
Podtytuł Polska mniejszych miast, wraz z autorem przemierzamy stare wojewódzkie metropolie , dawne stolice 32 nieistniejących regionów administracyjnych, konfrontując minione lata z czasem obecnym.

6. Rzeczy których nie wyrzuciłem -  Marcin Wicha
Śmierć matki i pozostawione przez nią przedmioty przenoszą autora w nostalgiczną podróż do lat dzieciństwa i dorastania. 

7. Barca, życie, pasja, ludzie -  Jimmy Burns
Historia największego klubu na świecie,ale również Katalonii i ludzi tam żyjących.

8. Martwa dolina -  Frank Westerman
Historia tragedii w jednej z afrykańskich wiosek. Pewnej nocy wszyscy mieszkańcy umierają. Jest wiele teorii i interpretacji naukowcy do dzisiaj spierają się co było powodem śmierci.

9. Oczami Jezusa -  Carven Alan Ames
Carven Alan Ames katolicki mistyk przedstawia z beletryzowaną wersję ewangelii nauk i podróży Jezusa Chrystusa wraz ze swoimi uczniami przez Ziemię Świętą.

10. Di Stefano -  Ian Hawkey
Biografia jednego z większych argentyńskich piłkarzy, który wraz z Realem Madryt zdobył pięciokrotnie Puchar Europy.

11. 1956 Przebudzeni - Piotr Bojarski
Zbiór reportaży i  wydarzeń związanych z rokiem 1956.

12. Królowie strzelców - Zbigniew Rokita
Piłka nożna w dawnym bloku wschodnim, plus historia o koszykarskiej reprezentacji Litwy.

13. Wembley, Wimbledon -  Wiktor Osiatyński
Piłka nożna i jedno z najważniejszych wydarzeń w historii polskiego futbolu mecz na Wembley dający naszej drużynie awans na World Cup w 1974 roku.

14. Piłka nożna zmienia świat -  Brian Winter, Edson Arantes do Nascimento
Biografia a raczej pomniku ku chwale jednego z najlepszych piłkarzy globu Edson Arantes do Nascimento potocznie znanego jako Pele.

15. Jak zawsze -  Zygmunt Miłoszewski
Wariacja na temat co by było gdyby. W tle powojenna Warszawa, ale nie taka jak zawsze, młoda para z bardzo długim stażem na nowo układa sobie życie w zupełnie innych realiach politycznych.

16. Szamo -  Grzegorz Szamotulski, Krzysztof Stanowski
Grzegorz Szamotulski opowiadający historie prosto z szatni piłkarskiej. Taka biografia z lekko przymrożonym okiem.

17. Johan Cruyff autobiografia - Jaap de Groot, Johan Cruyff
Biografia a raczej przemyślenia dotyczące kierunku rozwoju piłki nożnej. Johan Cruyff na bazie sowiego doświadczenia i kariery piłkarskiej na nowo definiuje nowoczesną myśl szkoleniową.

18. The story of the World Cup -  Brian Glanville
Historia piłkarskich mistrzostw świata. Sporo statystyk i relacji z co ważniejszych spotkań.

19. Touched by God, How we won the Mexico '86 World Cup -  Daniel Arucci, Diego Armano Maradona
Kulisy zdobycia przez Argentynę mistrzostwa w Meksyku w roku 1986. W roli głównej Diego Armando Maradona.

20. The Beer Book -  Tim Hampson
Encyklopedia Piwa. Największe browary z całego świata i ich propozycje.

21. Death or Glory -  Jon Spurling
Ciemna strona piłkarskich mistrzostw świata. Dyktatorzy, wojny domowe, porwania, korupcja i wiele innych historii o których raczej się nie mówi.

22. Na wschód od zachodu -  Wojciech Jagielski
Podróż polskiego reportera szlakiem hipisów. Próba odnalezienia klucza i powodów jakimi kierowali się młodzi ludzie w początkach lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku.

23. Najlepszy trener na świecie -  Arkadiusz Bartosiak, Jacek Gmoch, Łukasz Klinke
Biografia jednego z najbardziej znienawidzonego a zarazem utytułowanego polskiego trenera Jacka Gmocha. Specyficzny barwny język, ciekawa historia i kontrowersje związane z jego osobą dodają kolorytu tej biografii.

24. Zagroda zębów - Wit Szostak
Podróż Odysa w stu rożnych odsłonach. Każda inna, każda otwiera inne bramy  zrozumienia historii inne rozterki bohatera i jego najbliższych.

25. MasterChef Kitchen Bible
Biblia każdego kucharza wiedza niemalże kompletna. Proste przepisy dużo wiedzy praktycznej ale i teoretycznej.

26. Czterdzieści i cztery -  Krzysztof Piskorski
Podróż w alternatywny wiek XIX, odkrycie eteru, inny bieg historii a gdzieś w tle odradzająca się Polska.

27. Inne ochoty - Ewelina Pietrowiak,  Jerzy Pilch
Drugie spotkanie Eweliny Pietrowiak i Jerzego Pilcha zaowocowało drugim tomem wywiadów.

28. Skandaliści w koronach -  Andrzej Zieliński
Sekrety i skandale polskich władców.

29. Dom dzienny, dom nocny -  Olga Tokarczuk
Autorka zabiera nas w podróż na Dolny Śląsk ten dzisiejszy i ten wczorajszy. Fakty przeplatają się z fikcją, współcześni mieszkańcy z tymi historycznymi mitycznymi.

30. Słodziutki biografia cukru -  Dariusz Kortko, Judyta Watoła
Biografia cukru od czasów prehistorycznych do współczesnych. Często pośrednio bądź bezpośrednio wpływa na historię świata. Wpływa również na nasze zdrowie i jakość naszego życia.

31. Sekretne życie drzew -  Peter Wohlleben
Książka o drzewach i mieszkańcach lasów o ich społecznym życiu o którym przeciętny czytelnik nie ma pojęcia.

32. Joseph Conrad i narodziny globalnego świata -  Maya Jasanoff
Biografia Josepha Conrada, ale również historia zmieniającego się świata. Romantyczny wiek XIX ze swoimi narodowymi uniesieniami kontra szybkie uprzemysłowienie i początek wieku XX który marginalizuje jednostkę i niesie ze sobą dwie wojny światowe.

33. 1968 Czasy nadchodzą nowe - Cezary Łazarewicz, Ewa Winnicka
Zbiór najciekawszych wydarzeń roku 1968 które miały większy lub mniejszy wpływ na współczesny świat. Bunty studentów, Beatlesi, hipisi, interwencja w Czechosłowacji i Wietnamie i wiele więcej. 

34. Nie ma - Mariusz Szczygieł
Mariusz Szczygieł jeszcze raz zabiera nas wgłąb nas samych. Kluczem jest to co czego już nie ma. Nie ma kogoś. Nie ma czegoś. Nie ma przeszłości. Nie ma ojca. Nie ma pamięci. Nie ma miłości. Nie ma życia...


Ps. Na zdjęciu powyżej Shakespeare's Globe budynek ze świata którego już nie ma.

środa, 26 grudnia 2018

Pod choinką

Dobry wieczór, kolacja wigilijna dobiegła końca, życzenia złożone można przysiąść gdzieś na sofie i rozpakować prezenty. U mnie jak co roku mała kupka z książkami:



- Jak oni pracują - Agata Napiórska
Autorka przeprowadziła krótkie ale bardzo ciekawe wywiady o rytuałach i zwyczajach które pomagają w pracy twórczej. Brzmi ciekawie.

- Jeszcze dzień życia - Ryszard Kapuściński
W listopadzie na ekranach kin zagościł film o trzymiesięcznej wyprawie wybitnego reportera Ryszarda Kapuścińskiego do ogarniętej wojną i chaosem Angoli. Wydawnictwo Agora idąc za ciosem wznowiła reportaż umieszczając fotografie z animacji.

- Puchar od Pana Boga - Ota Pavel
Mariusz Szczygieł na każdym spotkaniu poleca autobiograficzną książkę Ota Pavla Śmierć pięknych saren. Jak spotkałem się z rybami a ja wybrałem Puchar od Pana Boga i nie mogę się doczekać lektury.

Kompletnie nie wiem czego się spodziewać, ale czuje że może to być kawał ciekawej literatury. Akcja toczy się w niedalekiej przyszłości a wszystko w  stylu powieści political science fiction. Przeczytam, zobaczę ewentualnie polecę.

Ps. Poniżej świąteczna CHOINKA Z  EXETER... :-)




MERRY CHRISTMAS!!!





czwartek, 20 grudnia 2018

1968 Czasy nadchodzą nowe.

Choinka wystrojona, ustawiona w centralnym punkcie salonu. Ponad głowami mieniące się kolorami tęczy gwiazdy w tle kołyszące do snu kolędy. Coraz bliżej święta. Jeszcze chwila i rok 2018 odejdzie do lamusa. Ja natomiast pragnę spojrzeć 50 lat wstecz do roku 1968 i do wydarzeń jakie wstrząsnęły ówczesnym światem.





Książka ta to wybrane historię pierwszych stron gazet. Trybików które pozostawione same sobie nic nie wnoszą ale w zestawieniu obrazują miniony czas. The Beatles (nagranie "Białego Albumu"), Roman Polański (powstawanie i sukces "Dziecka Rosemary"), czy Janusz Szpotański (historia wykpiwającej system komunistyczny opery "Cisi i gęgacze") to jedne z wielu opowieści zamieszczonych w tym zestawieniu. Mnie najbardziej poruszyła historia polskiego żołnierza, który wpadł wpadł w swoisty "morderczy szał" w trakcie Operacji "Dunaj" i cała otoczka zwiana z polską okupacją naszego południowego sąsiada. Wspomina się o polskim marcu 1968, studenckich burdach  i Polakach pochodzenia żydowskiego w okresie "nagonki syjonistycznej". 
Książka jest skonstruowana genialnie, każdy rozdział opatrzony został artykułami z różnych gazet dostępnych w roku 1968 na rynku. Propaganda i mydlenie oczu zaraz obok siebie, 'straszne' Radio Wolna Europa oraz, co kupić bliskim na święta, a może "co chcielibyście wiedzieć na temat higieny?" "Za dużo pijemy", cenzura... Historia zatacza koło, warto przeczytać.

niedziela, 16 grudnia 2018

Joseph Conrad i narodziny globalnego świata

Prawie osiemnaście lat temu po raz pierwszy moim oczom ukazała się biel angielskich klifów i port w Dover. Monstrualne dostojeństwo naturalnej fortyfikacji, pobudzało wyobraźnię, lekko przytłaczając takiego szczura lądowego z centralnej Polski. Kilka dni później szukając polskich śladów wylądowała na przy katedralnym cmentarzu w Canterbury trafiając na grobowiec zmarłego w roku 1924 Josepha Conrada angielskiego pisarza, w Polsce znanego jako Józefa Konrada Korzeniowskiego.


  

Od mojej wizyty w Canterbury minęły lata, a ja wciąż czuję duchową więź z autorem i gdy dowiedziałem się o biografii pisarza nabyłem ją niemal w dniu premiery. Nie zawiodłem się pomimo tego że nie jest to typowe podsumowanie żywota bohatera, a raczej epoki i zmian jakie ze sobą niosła. Korzeniowski jest tylko elementem układanki, aktywnym, gdyż za pomocą pióra opisywał otaczający go świat.
Jako dziecko przeżył wraz z rodzicami zsyłkę w głąb Rosji, śmierć matki a potem chorobę i śmierć ojca. Wychowywany twardą ręką przez stryja coraz częściej marzył o dalekich podróżach i przemierzaniu bezkresu oceanów. W wieku szesnastu lat udał się do Marsylii, by zostać marynarzem. W ciągu dwudziestu lat opłynął wszystkie morza świata, po czym na stałe zamieszkał w Anglii.
Obserwował narodziny nowego imperializmu, panoszącego się w niemal w każdym zakątku naszego globu, hipokryzję stojącą za najważniejszymi ideałami Zachodu.
Wraz autorem przemierzamy dziewiętnastowieczną Rosję, Warszawę, Kraków jesteśmy w środku patriotycznych dyskusji na temat przyszłej odrodzonej ojczyzny. Mierzymy się z realiami życia w kraju który de facto nie istnieje. Francja i początki przygody z morzem to również pasmo porażek, brak porozumienia z załogą, próby samobójcze. Anglia to również zmaganie się ze swoją innością pomimo brytyjskiego obywatelstwa nie czuje się traktowany jak rodowici mieszańcy. Zdobywa patent kapitański, ale najczęściej pływa jako podoficer na mniej znaczących jednostkach. Z braku propozycji ląduje w Wolnym Państwie Kongo na jednym z parowców (tam też powstaje zalążek Jądra Ciemności). Odnajduje się dopiero będąc pisarzem a i to będąc docenionym pod koniec życia.
Jest wnikliwym obserwatorem zebrane doświadczenia i zasłyszane historie stają się kanwą jego twórczości. Obrazem świata z przełomu epok. Romantycznych czasów żaglowców męskiej przyjaźni, bohaterstwa i czasów parowców, przemysłu, masowego wyzysku. Na granicy tych światów powstają nowe twory, oparte na przemocy i wyzysku. Obrazujące ciemną stronę natury człowieka.
To, co oddziela dzikość od cywilizacji, przekracza barierę skóry; przekracza nawet granice geograficzne. Dla tego pisarza rzecz nie sprowadza się do stwierdzenia, że dzicy są nieludzcy. Raczej do tego, że każdy człowiek może stać się dziki.
Polecam książkę, dostajemy kawał dobrej historii człowieka który podążając za marzeniami mógł obserwować zmieniający się świat gdzie jednostkę wtłacza się w machinę nowego brutalnego imperializmu. Opowieść ta daje do myślenia. Dobro nie zawsze bywa dobrem, a zło złem. Świat się zmienia. Romantyczni bohaterowie odchodzą do lamusa, liczy się zysk i nowe technologie pozwalające go zwielokrotnić. Czy coś nam tego nie przypomina.

poniedziałek, 10 grudnia 2018

Sekretne życie drzew

Coraz bliżej święta, a jak święta to i choinka. Wczoraj wraz z moją wesołą rodzinką wybraliśmy się na wyprawę w poszukiwaniu bożonarodzeniowego drzewka. Jak co roku zarzuciliśmy idea zakupu żywej choinki, najlepiej w donicy. Wybór co nie miara, ale przeważały te cięte. Były też małe w doniczkach nie wiadomo czemu przeważnie potraktowane różnokolorowym sprejem. Wszystkie równo ustawione w rzędach, cieszące wzrok gapiów, czyli nas. Taki mały przyrodniczy holokaust. Bo jakże inaczej to nazwać tuż po lekturze bestsellerowej książki Petera Wohllebena. 




Sekretne życie drzew wysłuchałem na swojej wysłużonej komórce w kilka dni przemieszczając się środkami komunikacji miejskiej. Autor jest leśnikiem. Wśród drzew spędza całe dnie. Obserwuje i nasłuchuje. O każdym z osobna potrafi opowiadać godzinami. Swoje spostrzeżenia poparte wieloletnimi badaniami zebrał w książce. Las to olbrzymia metropolia na której funkcjonowanie wpływają jej mieszkańcy drzewa. Redystrybucja dóbr i zasobów, wspólnych zależności  niczym nie różni się od tej znanej w naszym świecie. Starsze drzewa rodzice doglądają swoje pociechy, wspierające je w okresie dorastania. Tworzą całe małe społeczności tego samego gatunku doglądając swoich interesów. Podobnie jak u ludzi dostosowują się do warunków atmosferycznych. Latem  gdy słonko przygrzewa mieniąc się zielenią swojego listowia, upajają się fotosyntezą nabierając energii na zimę. Gdy dni krótsze i chłodniejsze, a wiatry silne i porywiste, pozbywają się swojego zielonego przyodziewku i zapadają w półsen, przenosząc swoje bujne życie pod powierzchnie gruntu.
Autor na kolejnych stronach w piękny i barwny sposób przedstawia nam historię gatunków drzew i krzewów. Uzmysławia nam jak bardzo społeczne są to byty, które bardzo często po zmianie środowiska i braku pomocy współtowarzyszy podupadają na zdrowiu i umierają. Drzewa żyją długo tak wiec i zmiany następują wolniej, dla zwykłego śmiertelnika mogą być niedostrzegalne. Kupując małą choinkę na święta cieszymy się jej widokiem, zapachem. Dwa tygodnie trzymamy ją w ciepłym domu przy sztucznym oświetleniu, następnie sadzimy w małym ogrodzie, samotną, bez rodziny. Rośnie tam przez kilka lat. Nigdy jednak nie osiąga swoich naturalnych rozmiarów i nie dożywa sędziwego wieku.
Polecam książkę bo pozwala spojrzeć na otaczający nas świat trochę z innej perspektywy. Nie chodzi o to by nie korzystać z darów otaczającego nas świata wszystkie ona są od siebie współzależne. Należy jedynie pamiętać że nie są one dane nam na zawsze. To skamieniałem zwalone drzewa za kilkanaście tysiącleci pokryte warstwom gleby  stanie się węglem kamiennym bądź ropą naftową. Bez drzew nasza cywilizacja nie ma szans przetrwania. Gdy padnie ostatnie drzewo, wkrótce po nim padnie człowiek. Polecam książkę. 

niedziela, 25 listopada 2018

Słodziutki biografia cukru

Sobota, za oknem  ludzkie cienie pośpiesznie przemieszczający się w rytm spadających kropel deszczu. Masz to szczęście że kilka minut wcześniej gdy jeszcze nie padało usiadłeś wygodnie  na sofie. Zamawiasz małą czarną. Doprawiasz ją kilkoma łyżeczkami cukru i czujesz jak nabierasz sił.



Jest tylko jeden mały szkopuł. Jestem po lekturze Słodziutki biografia cukru pojawia się dysonans, poczucie przyjemności zatruwa poczucie winy, czy aby nie przesadziłem z cukrem.

Przygoda ludzi z cukrem przypomina toksyczny związek pary kochanków. Faza ślepego zakochania to epoka wielkich odkryć geograficznych, kolonialnych podbojów i zachłyśnięcia się słodyczą na europejskich dworach. Dla tej miłości człowiek jest gotów zabić i zabija bez opamiętania. Czerwona lampka zapala mu się wraz z pierwszymi odkryciami naukowymi związanymi z chorobami wywołanymi przez cukier. Zaczyna się czas podejrzeń i oskarżeń. Adwokatem kochanka staje się przemysł spożywczy, przekupuje go tysiącami słodkich wynalazków, colą, "zdrowymi" sokami, a nawet lepszym keczupem. Zrzuca winę na tego trzeciego: tłuszcz!
Teraz, gdy o cukrze wprost mówi się "biała śmierć" i najwyższa pora na rozwód z orzeczeniem o winie... okazuje się, że jesteśmy tak uzależnieni, że już nie umiemy bez naszego "słodziutkiego" żyć.

Pisząc te słowa spoglądam na okładkę. Rozsypany na czarnym blacie biały cukier w kształcie ludzkiej czaszki. Przeraża i skłania do zastanowienie czy aby krok po kroku nie zmierzamy do samozagłady. Masowego samobójstwa w imię chwilowej przyjemności. Książka podaje liczne przypadki jak kończy szaleńczy związek z tą używką, ubiera je kontekst historyczny, gdzie nasz bohater nie koniecznie gra główne role w tej tragedii. Jest tam jednak gdy Kolumb płynie do Indii Zachodnich, gdy setki Afrykanów najpierw wyłapuje się jak zwierzęta w ich ojczyźnie, przewozi się niczym bydło na plantacje gdzie masowo umierają z przepracowania i wycieńczenia.
Tak, nasz bohater daje nam wiele przyjemności ale kosztem wolnej woli. W poszukiwaniu słodyczy człowiek zdolny jest do wielu niegodziwości: przemocy i kłamstw. Bardzo często zapomina o umiarze chce więcej i więcej. 
Książka jest świetna i powinna być obowiązującą lekturą w szkole. Polecam. 


środa, 14 listopada 2018

Paczka

Nawet nie zauważyłem a mamy środę. Poprzedni tydzień pomimo choroby miał swoje dobre strony. Rutyna usunięta nieco w cień, a najważniejsze więcej czasu na książki. Nadrobiłem trochę zaległości ale również na horyzoncie pojawiły się kolejne pozycje do przeczytania które przybyły do mnie wraz z paczką z internetowego sklepu rewolucja.co.uk


Pięć pozycji, dwie nowości i trzy książki które musiałem mieć w swoich półkach. Oto one:

- Kapuściński non-fiction - Artur Domosławski
Nie ma co ukrywać od ponad dwudziestu lat jestem miłośnikiem twórczości Ryszarda Kapuścińskiego, z kontrowersyjną biografią miałem styczności już osiem lat temu (jestem w posiadaniu audiobooka), została wycofana z obiegu a następnie naniesiona pewne poprawki (usunięto dwa rozdziały) w wzeszłym roku książkę wznowioną w pełnym oryginalnym wydaniu.

- Nie ma - Mariusz Szczygieł
Nowość którą zakupiłem w ciemno, Mariusz Szczygieł jeszcze nigdy mnie nie zawiódł. Intrygująca adnotacja na tyle okładki tylko podsyciła moje zainteresowanie: Nie ma kogoś. Nie ma czegoś. Nie ma przeszłości. Nie ma ojca. Nie ma pamięci. Nie ma widelców do sera. Nie ma miłości. Nie ma życia. Nie ma penisa. Nie ma fikcji. Nie ma koloru. Nie ma własnej odmiany optymizmu. Nie ma komisji. Nie ma grobu. Nie ma siostry. Nie ma klamek. Nie ma niebieskich tulipanów. Nie ma nie ma.

- Joseph Conrad i narodziny globalnego świata - Maya Jasanoff
Konrad Korzeniowski co jakiś czas pojawia się w moim życiu. Najpierw w szkole, gdy zapoznaje się z jego twórczością i czytamy Lorda Jima. W drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku jestem pod wrażeniem Czasu Apokalipsy Coppoli, filmu którego inspiracją jest nowela Jądro Ciemności. Potem w roku 2001, gdy natrafiam na jego grobowiec w angielskim Canterbury (spędzam tam wakacje), a w roku 2013 trafia do mnie książka Wytępić to całe bydło, gdzie  autor często nawiązuje do prozy pisarza. Powiem tak, nie mogłem sobie odmówić zakupu tej biografii.

- Sztuka Powieści antologia wywiadów z  The Paris Review
Książkę polecił w Innych ochotach Jerzy Pilch, są to rozmowy z najbardziej znanymi pisarzami  XX wieku, ukazujące się na przestrzeni lat w magazynie literackim The Paris Review. (Houellebecq, Barnes, Cortazar, Marquez, Borges,Huxley, Nabokov, Hemingway i inni). 

- Mitologia Nordycka - Neil Gaiman
Przepiękna podróż w świat skandynawskich mitów, przepięknych opowieści o sprytnym Lokim i silnym Thorze. Rok temu przeczyłem w formie e-booka (moja krótka opinia tutaj...) dziś mam papierową wersję i jestem szczęśliwy.

niedziela, 11 listopada 2018

Charakter Narodowy Polaków i Innych

Obchodzimy dzisiaj setną rocznicę odzyskania niepodległości, media w duchu patriotycznych uniesień zaleją nas falą wspominkowych produkcji. Będzie o bohaterstwie, o trudnych relacjach z sąsiadami, o kolejnych zrywach narodowościowych. W tle dostaniemy muzykę Chopina, wiersze Mickiewicza i Słowackiego. W telewizji obejrzymy dwa marsze niepodległościowe i setki przemów lepiej lub gorzej znanych postaci polskiej sceny politycznej. Chwiałoby się powiedzieć obłuda... 


Proponuje w naszą okrągłą rocznicę spojrzeć w lustro i oczyma obcych (tych bliższych i tych dalszych) spojrzeć na obraz Polaka na przestrzeni wieków. Możemy nazywać naszą ojczyznę Chrystusem Narodów, oddawać ją pod opiekę Marii Królowej Polski, uważać się za przedmurze chrześcijaństwa itp...
Zatrzymajmy się na chwilę i pomyślmy jak nas widzą inni. Edmund Lewandowski to łódzki socjolog który w swojej książce Charakter narodowy Polaków i innych próbuje odnaleźć odpowiedź na pytanie jakie elementy procesu historycznego oraz które cechy osobowościowe są charakterystyczne dla narodu polskiego. Ma pomóc zrozumieć jacy jesteśmy.
Pozwoliłem sobie wynotować z książki dwa cytaty:

Witold Gombrowicz (...) Czym jest Polska (...) krajem przejściowym między Wschodem a Zachodem, gdzie te światy wzajemnie się osłabiają i Europa zaczyna się wykańczać. Nie przeorał Polski żaden wielki proces kultury europejskiej: renesans, walki religijne, rewolucja francuska, rewolucja przemysłowa. Jesteśmy wprawdzie w orbicie Rzymu, ale polski katolicyzm jest bierny, na poziomie katechizmu, nie współpracuje twórczo z Kościołem rzymskim. Kultura nasza była równinna, wiejska, szlachecko-chłopska, bez miast i silnego mieszczaństwa.Proboszcz był wyrocznią (...) kraj szczególnie obfitujący w istoty niewyrobione, poślednie, przejściowe, gdzie na nikim żaden kołnierzyk nie leży, gdzie nie tyle Smęt i Dola, ile Niezguła z Niedojdą po polach snują się i jęczą.

Georg Brandes (1985), (...) Naród zapalny i niepraktyczny, żywy i lekkomyślny, naród, który czuje wstręt do wytężonej i długotrwałej pracy i zawsze miał pociąg do wszelkich i silnych i subtelnych rozkoszy, tak zmysłowych, jak i duchowych, ale który przede wszystkim kochał niepodległość aż do szaleństwa, wolność do liberum veto i który do dziś, po utracie niepodległości i wolności, pozostał wierny tym swoim ideałom. Łatwowierni to i prostoduszni to wojacy, zawsze gotowi, choćby kosztem życia, dotrzymać słowa na który nawet nikt nie rachował (...) Tego rodzaju młodociany, a nawet dziecinny entuzjazm nie jest z pewnością cechą dodatnią w wielkiej walce o byt, która się toczy po między ludami w obecnych czasach wielkiego przemysłu i militaryzmu. Zazwyczaj cech te nie idą w parze z oszczędnością, przedsiębiorczością, karnością, słowem z przymiotami, na których gruntuje się byt zarówno jednostek, jak państw.

Ciekawa to praca, stanowi klucz do zrozumienia naszej przeszłości i teraźniejszości. Polecam szczególnie w dniu 100-lecia odzyskania niepodległości, przez chwilę zastanowić się nad naszym miejscem w świecie i kierunku w którym zmierzamy.

piątek, 9 listopada 2018

Dom dzienny, dom nocny

Wstyd się przyznać, ale Dom nocny, dom dzienny to moje pierwsze książkowe spotkanie z autorką. Od ponad dwudziestu lat ocierałem się o jej twórczość, obejrzałem spektakl w teatrze telewizji na podstawie jej książki E.E, kilka pozycji zostało mi wręcz pożyczonych do przeczytania. Była tak popularna że trochę na przekory odkładałem lekturę na potem.  The Man Booker International Prize za rok 2018 robi jednak wrażenie. Uruchomiłem mój stary czytnik Nook i wziąłem się za czytanie.



Z każdą kolejną stroną czułem się jak główna bohatera narratorka książki:

Jaka to rozkosz, jaka słodycz życia - siedzieć w chłodnym domu, pić herbatę, pogryzać ciasto i czytać. Przeżuwać długie zdania, smakować ich sens, odkrywać nagle w mgnieniu sens głębszy, zdumiewać się nim i pozwalać sobie zastygać z oczami klejonymi w prostokąt szyby. Herbata stygnie w delikatnej filiżance; nad jej powierzchnią unosi się koronkowy dymek, który znika w powietrzu, zostawiając ledwie uchwytny zapach. Sznureczki liter na białej stronie książki dają schronienie oczom, rozumowi, całemu człowiekowi. Świat jest przez to odkryty i bezpieczny. Okruszki ciasta wysypują się na serwetę, zęby dzwonią leciutko o porcelanę. W ustach zbiera się ślina, bo mądrość jest apetyczna jak drożdżowe ciasto, ożywiająca jak herbata.

Czytając smakujesz każde słowo, to nie proza to poezja. Otaczający świat, sąsiad, stary budynek, książka pokryta kurzem to tło opowieści. Każde wydarzenie to osobna historia, samobójstwo sąsiada to epitafium samotności jednostki skazanej na samozagładę. Bohaterka która żyje i mieszka w małej dolnośląskiej społeczności wysłuchuje sąsiedzkich plotek, ubiera je w słowa w wyniku czego powstaje na wpół fantastyczna historia miejsca w którym przebywa. Stare opowieści o świętych i mnichach  przeplatają się z tym co tuż za miedzą. Dostrzegamy drugie dno miejsc, osób, przedmiotów. Zostaje nam to pokazane i zinterpretowany sposób niedokończony pozwalający uruchomić naszą wyobraźnię. Mieszkańcy żyją w swoim świecie tabu rzeczy o których oficjalnie się nie mówi, ale istnieją w świecie plotki. Dobrze się to czyta. Jest to takie gaworzenie przy herbatce u cioci w ciepłym przytulnym salonie w śród sobie najbliższych osób. Lubie to. Polecam.

czwartek, 8 listopada 2018

Tezy o głupocie piciu i umieraniu

Jest zimno i deszczowo. Jesień roztacza wkoło swoje uroki, a mnie dopadła grypa żołądkowa. Kolejny dzień o wodzie i wizyty w toalecie dopełniają zniszczenia. By ulżyć w cierpieniu sięgam po coraz nowsze pozycje z mojej półki. Tym razem los padł na Pilcha.


Jestem świeżo po Innych Ochotach i zatęskniłem za Pilchem. Moje pierwsze spotkanie z jego twórczością to felietony publikowane w tygodniku Polityka w latach 1999-2006. Pokochałem język i krytyczne podejście do otaczającej rzeczywistości. Tezy o głupocie, piciu i umieraniu to zbiór felietonów publikowanych na łamach Tygodnika Powszechnego w latach 1994-1997.
Wracamy wraz z autorem do kolorowych lat 90-tych ubiegłego wieku, gdy do władzy powraca postkomuna, kler coraz śmielej miesza się w politykę a nowa klasa społeczna (z rosyjska zwani nuworysze) kontrolują ich wszystkich. Pilch nie zapomina o literatach i ogólnie pojętej kulturze. Znajdziemy tu krótką recenzję przeczytanej książki, obejrzanego filmu, opinię na temat aktualnych wydarzeń, wspomnienia dawnych przyjaźni i wspólnych nocnych rozmów.
Czyta się to z wielką przyjemnością gdy Pilch opisuje dylematy polskiego prezydenta, który w oczach przyszłych pokoleń pragnie być postrzegany niczym JF Kenedy, a jego małżonka Jolanta zostać drugą Jacqueline. Ubawiłem się co nie miara, na pewno nie raz sięgnę ponownie po książkę. Polecam.

wtorek, 6 listopada 2018

Skandaliści w koronach

Skandaliści w koronach to książka do której powróciłem po kilku latach. Pierwotnie nabyłem ja na publio.pl w jednej z wielu promocji, przebrnąłem przez pierwsze trzy rozdziały i odłożyłem na wirtualną półkę. Wiosną tego roku będąc na chwilę w Polsce na półce w empiku dostrzegłem książkę za jakieś śmieszne pieniądze i bez namysłu nabyłem. Dziś chwiałbym trochę o niej poopowiadać.


Andrzej Zieliński na 230 stronach wrócił do historycznych postaci, legendarnych władców którzy w dziejach Polski zapisali się w pamięci współczesnych jako postacie o wyjątkowej charyzmie i nieposzlakowanej opinii. Na warsztat bierze alternatywne wydarzenia nie koniecznie zapisane w kronikach Galla Anonima, Wincenta Kadłubka czy Jana Długosza, którzy tworzyli swoje dzieła pod patronatem ówczesnych władców, którym nie na rękę była wyjawiana prawda a jedynie podkolorowane sukcesy legendarnych przodków.
Z książki dowiadujemy się dlaczego Bolesław Chrobry ruszył na Kijów, o władcy który za swoje postępki został wymazany z kart historii, o rubasznym stylu życiu królów i chorobach z tym związanych, o kupczeniu koroną, skrytobójcach i wiele innych historii o których nie usłyszymy w podręcznikach.
Wydobywając te historie na światło dzienne, autora stara się skłonić nas do refleksji, przewartościowania niektórych poglądów, a przede wszystkim bardziej krytycznie podchodzić do przekazywanych informacji. Raz nabyta wiedza powinna być na nowo odświeżana. Ważny jest kontekst i realia. Ciekawa pozycja, czasami nieco nużąca wielością podanych informacji, ale warta polecenia i zapoznania.

niedziela, 28 października 2018

Inne ochoty

Wracam do siebie, do książek zalegających półki, do długich jesiennych wieczorów przy rozświetlającej ciemności lampce. Minęły niemal dwa miesiące czytelniczej posuchy, taki czas książkowego detoksu. Trzy może dwie pozycje od czasu do czasu pochłaniały mnie na chwile, ale nie potrafiłem odnaleźć czasu by je szybko ukończyć. 
Zmieniamy jednak czas na zimowy, dni będą jeszcze krótsze, to znak, że czas na dłużej zasiąść w wygodnym fotelu i pogrążyć się w ciekawej literaturze.




Inne ochoty zakupiłem za bezcen w taniej książce będąc na wakacjach w Polsce. Zabrałem ją ze sobą do Zakopanego (zdjęcie powyżej) i Krakowa. Przekartkowałem nieco w pociągu i po powrocie odłożyłem na półkę. Sięgnąłem ponownie wczorajszego wieczoru. Pomimo tego że nie jest to wielkie dzieło zmagające się z istotą bytu i przemijania w ciągu kilku kolejnych godzin pogrążyłem w damsko-męskiej dyskusji na tematy wszelakie. Przeszłość miesza się tu z przyszłością, wracamy do rodzinnych stron autora do jego biblioteczki w Warszawie, ulubionych autorów, obsesji z niepożyczaniem książek i  opinii na temat rożnych gatunków literackich.

Science fiction i fantasy...

... Szczerze mówiąc, w ogóle tego nie rozumiem; Tolkiena nie przeczytałem... wydaje mi się, że tak wymyślać można w nieskończoność, ma trzy tomy, mógłby mieć trzydzieści albo sto trzydzieści: niby dziwne, a w istocie prostackie postaci, niby dziwne, a w istocie wulgarne przygody tych postaci, wszystko ustawione i można do końca świata zapierdalać. Co to jest, nie wiem, jakaś kombinatoryka fabularna? Literatura to nie jest w żadnym wypadku.

Reportaż...

... wydaje mi się, że dobry reportaż nie jest trudno napisać. Trzeba gdzieś pojechać, obejrzeć popytać, pogadać; całą substancję ma się od początku do końca daną. Jak ktoś włada dobrze językiem polskim, to reportaż w ciągu jednego popołudnia opracuje, z palcem w dupie.

Ryszard Kapuściński...

... jest pisarzem również dlatego, że w reportażach zmyślał... pierwszy krok w kierunku wielkości zrobił, gdy nie mogąc oddać pierwszego odcinka o Etiopii, mordując się, nie wiedząc, jak zacząć, w końcu olał czysty realizm, zaczął od zasłyszanej historii o piesku, który chodzi i szcza po butach.

Pilch mówi jak czuje nie owija w bawełnę. Używa tego swojego specyficznego języka jak gdyby snuł opowieść. Wspomni coś o książkach na biurku o piszących celebrytach  o swojej ukochanej Cracovii i genezie jej pasiastych koszulek. Mógłbym tak bez końca. Trzeba przeczytać. Polecam


niedziela, 21 października 2018

Czterdzieści i cztery

W książce Krzysztofa Pisarskiego cofamy się do roku 1844 należało by dodać alternatywnego. Ten znany nam to okres szybkiego rozwoju nauki i techniki. Czas powstawania świadomości narodowej, ruchów nacjonalistycznych i nowych tworów państwowych. Po rewolucji francuskiej i epoce napoleońskiej stary porządek powraca w jeszcze bardziej brutalnej formie. Świat jest już jednak inny, obywatele bardziej świadomi swoich praw gotowi ponieść konsekwencje swoich wyborów. W Europie i w Polsce dochodzi do rewolt znanych nam jako Wiosny Ludów (powstają nowe państwa Belgia, Grecja, Włochy czy Austro-Węgry).



Taki obraz świata otrzymujemy od autora, tyle że kilka dekad wcześniej doszło do przełomowego odkrycia. Poznano i na szeroką skalę wykorzystywano energię próżni. Pozwoliła ona odkryć wiele światów równoległych – pozornie kopii znanej nam Europy. W rozgrywkach międzynarodowych liczą się te kraje, które stać na zbudowanie bramy i kolonizowanie etherowej przestrzeni. Mały kraj  w środkowej Europie dzięki temu wydarzeniu zmienił nieco bieg historii. Utrzymał swoją szczątkową niepodległość co wywołało niezadowolenie w wśród państw ościennych. Technologia nie zna granic i rozpoczyna się nowy wyścig.
Fabuła skupia się na podróży Elizy Żmijewskiej do Londynu, mającej za zadanie wykonać wyrok na dawnym przyjacielu, skazanym przez Radę Emigracyjną na śmierć za zdradę powstania listopadowego. Jak się okazuje, nie będzie to takie łatwe. Misja uda się połowicznie. Przy jej realizacji natkniemy się na wiele ciekawych ciekawych postaci (Byrona, Mickiewicz, Słowacki itp), znajdziemy się centrum wydarzeń i poznamy wpływ nowej etherowej technologii. Świat się zmienia, nie koniecznie kroczy w dobrym kierunku, zmiany niosą ze sobą dramatyczne konsekwencje. Jest jednak szansa, alternatywny obrót wydarzeń i pomoc istot z innego równoległego miejsca.
Książkę czyta się świetnie, wykreowany świat jest wiarygodny. Tu i teraz to jedynie stłumione echo odległych światów. Polecam.

niedziela, 14 października 2018

Kitchen Bible

Lato i wakacje minęły dobry czas temu. Na moje półce zawitało kila książek oczekujących by je podjąć i zanurzyć się w oferowanej przez nie przygodzie. Dwa ostanie miesiące były poświęcone studiowaniu i poszerzaniu know-how z zakresu szeroko pojętej gastronomi. Mam jednak uczucie, że potrzebuje literackiej odskoczni.Wracam więc do czytania i dzielenia się z Wami moim wydumanymi literackim przemysłami. Nim to jednak nastąpi trochę o Kuchennej Bibli MasterChef


Kilka naście tygodniu temu miałem rozmowę o pracę, całkiem przyjemną i pouczającą. Uzmysłowiła mi ona o moich brakach ale o również o umiejętnościach o których nie potrafiłem opowiedzieć nie znając niektórych angielskich fachowych nazw i czynności. Sięgnąłem po MasterChef Kitchen Bible kompendium wiedzy niemalże całkowitej związanej z gotowaniem.

  
Mamy tu podstawowe przepisy opatrzone zdjęciami najbardziej polarnych dań (również starterów i deserów) serwowanych w UK. By nam jednak ułatwić przysadzanie dań i zrozumieć zastosowanie konkretysty produktów na kolejnych stronach poznajemy ich rodzaje i sposoby przyrządzania. Wyszczególniono nam wszystkie rodzaje mięs (wieprzowina, wołowina, drób itp), ryb (morskich i słodkowodnych), warzyw, owoców a przede wszystkim przypraw i ziół.


Pokazane jest nam:
- jakich produktów używać do naszych dań.
- jak komponować i dekorować je.
- jak przyrządzać sosy nadające im niepowtarzalne smaki i aromaty.
- jak wyposażyć swoją kuchnie by gotowanie było łatwe i przyjemne


Pozycja ta uzmysławia nam jak ważne są podstawy, gotować potrafi każdy, ale detale powodują o wyjątkowości tego co podajesz na stół. Aromaty i smaki pozostają wyryte w twojej podświadomości i pragniesz do nich wracać za każdym razem gdy o nich pomyślisz. Książka systematyzuje wiedzę i pomimo że wiele tematów tu poruszanych jest nam znanych łapiemy się na tym że do pewnych zagadnień kulinarnych możemy podejść z innej bardziej wyrafinowanej strony. Poza tym dzięki niej poprawiłem swoje słownictwo,  co mnie najbardziej cieszy. Polecam.  

piątek, 14 września 2018

Książki z Polski

Minęło niemalże miesiąc gdy ustani raz zasiadałem nad klawiaturą by sklecić kilka zdań o książkach. Wakacje, podróże, przygody nie oderwały mnie od lektury a jedynie od komputera bloga. Czas jednak powrócić i  pochwalić się swoimi letnimi książkowymi zdobyczami.



Przegląd zaczniemy chronologiczne od wizyty w radomskim Empiku i 30% promocji na:

- Słodziutki. Biografia cukru. - Dariusz Kortko i Judyta Watoła
Książkę miałem na oko już od jakiegoś czasu. Trochę zboczenie zawodowe, a trochę prywatne powiązanie z tematem (kto nie lubi słodyczy) zachęciło mnie do zakupu. Bohater tej książki jest niczym szef mafii wchodzącej w kontakty z władcami i możnymi tego świata. Przyczynia się do upadku gospodarek, uzależnienia i śmierci tysięcy ludzi. A wszystko uchodzi mu płazem, bo jest taki słodki!

W Radomiu jest kilka księgarni Sonet. Jedna z nich mieszcząca się na przeciwko Kościoła Garnizonowego w swojej ofercie posiada książki w promocyjnej cenie, może nie nowości, ale całkiem na czasie.

- Inne ochoty - Jerzy Pilch i Ewelina Pietrowiak
Zachęciła mnie cena 19 zł miałem już kilka podejść do zakupu ale zawsze wybierałem inną pozycję. Dwa lata temu przeczytałem pierwszą odsłonę Zawsze nie ma nigdy, ciekawie się czytało, lubię to manierę Pilch gdy opowiada o otaczającym go świecie tak więc nie zastanawiając się książka wylądowała w moich zbiorach.

Dwie kolejne książki nabyłem w Krakowie w księgarni na Małym Rynku o wdzięcznej nazwie CUD (Ciało, Umysł, Duch) zaciągnięty przez moją małżonkę.

- Tak rzecze Zaratustra - Fryderyk Nietzsche
Klasyk po którego sięgałem będąc studentem Socjologii. Zapragnąłem mieć go na własność.

- Księga Welesa - autor nieznany tłumaczenie Witold Jabłoński
Księga nazywana bywa Biblią Słowian, przez środowisko naukowe uważana za falsyfikat, który powstał w XIX wieku na bazie romantycznych uniesień ludów europejskich. Kupiłem ze względu na swoje zainteresowania wierzeniami słowiańskimi, na pewno dam znać czy było warto.


sobota, 18 sierpnia 2018

Zagroda zębów

Kilka tygodni temu trafiła do mnie książka wyjątkowa, miała około 100 stron, nawiązywała do homerowskiej Odysei powrotu Odysa do Itaki.




Opowieść Wita Szostaka jest nietypowa. Przedstawia nam wariacje powrotu Odysa do domu, widzianą z różnych perspektyw. Każda z nich ma kilka zdań i mierzy się z mitem boskiego króla. Czasem powraca w chwale, czasem w nędzy i zapomnieniu. Bywa tak, że jest oczekiwany, innym razem przepędzany. Telemach syn Odyseusza rozpoznaje go organizując kilkudniową biesiadę, innym razem mimo rozpoznania morduje by objąć władzę w królestwie. W jednej z historii Penelopa po raz kolejny wychodzi za mąż i wiedzie szczęśliwe życie u boku innego mężczyzny. Wyobraźnia autora wydaje nie mieć końca, do mnie trafia interpretacja że tułaczka to wybór, świadome podtrzymanie mitu mądrego króla.

Był ostatnim z mitu i dopóki błądził, dawny świat trochę trwał, nie mógł do końca umrzeć. Wiedział że na Itace czeka go śmierć świata. Skończy swoją opowieść, zatrząśnie zagrodą zębów i stanie się zwykłym człowiekiem. Będzie mężem , ojcem i królem. Dopóki błądzi, mit błądzi donikąd, resztka boskości gdzieś trwa.

Niewielka to książka, ale pobudza wyobraźnię, interpretuje wędrówkę Odysa na różne sposoby i skłania do rozmyślań nad miejscem jednostki w świecie, jego samotności w sieci dróg wyboru tej jednej najlepszej. Polecam.

poniedziałek, 16 lipca 2018

Najlepszy trener na świecie

Można odetchnąć, ostawić kufel piwa i sięgnąć po herbatę Earl Grey. Zasiąść w ogródku ze swoją ukochaną książką i trochę pofantazjować. Popuszczenie wodzy fantazji będzie tym łatwiejsze, że na zakończenie mundialu zafundowałem sobie wywiad rzekę z Jackiem Gmochem.


Najlepszy trener na świecie to cytując Katarzynę Bondę: łotrzykowska opowieść pierwsza klasa.  Arkadiusz Bartosiak i Łukasz Klinke wybrali się na dziesięć dni do Grecji i zasiąść z Jackiem Gmochem w jego domu i porozmawiać trochę o przeszłości. Dziennikarze starają poprowadzić rozmowę w miarę chronologiczne pytając o dom rodzinny i pierwsze kroki w futbolu. Nie jest to łatwą sprawą gdyż trener niekoniecznie potrafi się skupić na jednym wątku skacząc od historii do historii nie koniecznie potrafiąc umieścić zdarzenie w konkretnej czasoprzestrzeni.
Zadziwiające jest to, że jak na dziecko urodzone w roku 1939 pamięta wiele szczegółów z drugiej wojny światowej, obdarzając nas opowieściami z tego okresu. 


Kibica najbardziej jednak interesują lata siedemdziesiąte, gdy jako pierwszy na świecie został okrzyknięty twórcą banku informacji. Współpracował z trenerem Kazimierzem Górskim mając (jego zdaniem) kolosalny udział w zdobyciu złotego medalu olimpijskiego w roku 1972 i trzeciego miejsca na Mistrzostwach Świata w roku 1974. Raczy nas również opowieścią o okolicznościach przejęcia pierwszej drużyny i przebiegu turnieju w Argentynie w roku 1978. Choć nie do końca fakty nam przedstawiane są zbieżne z wiedzą powszechnie udostępnioną (trener jak zawsze uwypukla swoje dokonania zapominając o autentycznych wydarzeniach) dodają kolorytu i takiego łotrzykowskiego pazura. Czyta się ten wywiad jak kryminał osadzony w wielu miejscach na różnych kontynentach i państwach.


Gdybym nie znał osiągnięć Jacka Gmocha pomyślałbym, że czytam opowieść mitomana kompletnie oderwanego od rzeczywistości. Trener jednak bardzo często w swoich opowieściach podpiera się dokumentami, kolekcjonuje je i w razie jakiś wątpliwości ma dowód na prawdziwość swoich słów. Wielu mu źle życzy, pomimo dobrych chęci wplątuje się w aferę dolarową i na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, emigruje do Grecji. Kraj ten staje się jego drugą ojczyzną , a z Larissem i Panathinaikosem zdobywa mistrzostwo kraju. Staje się bohaterem i jedną z najbardziej rozpoznawalnych osób w kraju, jest jednym z głównych kandydatów do objęcia stanowiska selekcjonera w Grecji.
Po przeczytaniu książki i jej przetrawieniu wciąż nie wiem kim jest Jacek Gmoch. Dla wielu to bohater jeden z kilku najlepszych trenerów w Polsce są i tacy którzy uważają go z ambitnego ponad miarę hochsztaplera który poprzez układy i układziki osiągnął to co osiągnął. Wiedział jak poprowadzić swoją karierę i z kim się układać by zostać pierwszym trenerem Polski. W tej książce nie dostaniemy odpowiedzi jak było na prawdę. Dostaniemy prawdę Jacka Gmoch ubarwioną historyjkami tak opowiedzianymi że nie do końca możemy uwierzyć że wydarzyły się na prawdę. Czyta się to jednak wyśmienicie jak opowieść, ogniskową gawędę o czasach tak zmierzłych, że aż nierealnych. Polecam.

czwartek, 12 lipca 2018

Na wschód od zachodu

Usiadłem wygodnie przy biurku i spoglądam na najnowszą książkę Wojciecha Jagielskiego, przeczytaną i odłożoną na półkę kilka tygodni temu. Tym razem brakowało uczucia mrowienia kartkując kolejne strony. Egzotyczna podróż na wschód do mitycznych, bajkowych Indii okazała się podróżą wgłąb nas samych. Zagubionych podróżników poszukujących celu i sensu życia.



Czytając o watażkach w dalekim Afganistanie, konfliktach plemiennych na Zakaukaziu, czy życiu codziennym mieszkańców trzeciego świata, miało się wrażenie podróży do świata poza otaczającą nas rzeczywistością. Kontakt z normalnością czasu wyjątkowego, czasu wojny, biedy, głodu. Czasu pogardy do życia ale i braterstwa broni, celu w świecie bez pozornie bez nadziei.
Wojciech Jagielski podążył tym razem wielkim szlakiem hipisów. Niby wciąż przemierza Iran, Pakistan, Afganistan czy Indie, ale spogląda na nie innymi oczyma, oczyma człowieka zachodu. Wychowanego w dostatku, otoczonymi mniej czy bardziej potrzebnymi przedmiotami, którego celem jest dostanie życie i zaspokajanie własnych potrzeb.
W swojej książce konfrontuje wyobrażenia i wizję przybyszów z zachodu, z tym co napotykają na swojej drodze. Okazuje się, że uciekając przed cywilizacją zachodu docierają w miejsce gdzie jej kult jest coraz bardziej rozpowszechniony. Napotykają na brak zrozumienia. Tubylcy traktują ich  jak kolejne źródło dochodu. Miejsca do których pielgrzymują stają się atrakcjami turystycznym. Wartości które im przyświecały rozmywają się z czasem, byli hipisi stają się przedsiębiorcami, bądź starymi dziwakami zapomnianymi przez świat. W poszukiwaniu oświecenia zapominają o innych równie ważnych kwestiach. Smutna to historia. Poszukiwacze mądrości wschodu docierają w miejsce gdzie wiedza ta staje się  deficytowa a jej szczątki to tylko przykrywka dochodowego interesu. Pieniądz definiuje jednostkę, a kapitalizm w tym miejscu ma swój najczarniejszy obraz. Na wschód od zachodu intryguje i zmusza do refleksji nad sensem życia. Zadaje kilka fundamentalnych pytań i uzmysławia niedorzeczność podejmowanych decyzji. Odczuwa się zagubienie człowiek w ciągle zmieniającym się świecie. Warto na chwilę przystanąć i choć przez chwilę się nad tym zastanowić.

poniedziałek, 9 lipca 2018

Death or Glory

Mundial piłkarski powoli dobiega końca, moje dziewczyny z ulgą odetchną, a na półce pojawią się książki o bardziej wyrafinowanej tematyce. Został już niecały tydzień piłkarskiego święta, cztery mecze w tym finał w niedzielę. Zanim to jednak nastąpi czekają nas dwa spotkania półfinałowe, we wtorek Francja-Belgia i w środę Anglia-Chorwacja (na wyspach trwa futbolowe szaleństwo). Czterech kandydatów jeden puchar, który wzniesie zwycięzca.


Death or Glory. The dark history of the World Cup zabiera nas świat z najgorszych snów fana piłkarskiego. Przemocy, brudnych pieniędzy, nie do końca czystych biznesów, a przede wszystkim polityki.
Nasza wyobraźnia w okresie piłkarskiego święta, co krok rozpalana jest romantycznymi historiami o wielkich szlachetnych sportowcach, trenujących od rana do wieczora, by móc raz na cztery lat wznieś złoty puchar. Opowiada się nam o pierwszym mundialu z 1930 roku, w którym wzięły tylko zaproszone drużyny (brak reprezentacji Anglii), roku 1934 zorganizowanych przez faszystowskie Włochy (nawet ściany pomagały gospodarzom w zwycięstwie), czy roku 1938 gdy zadebiutowała Polska.


Jon Spurling przedstawia nam inną dla niektórych alternatywną historię Mistrzostw Świata. W roku 1934 Mussolini wykorzystał mundial w celach propagandowych. Reprezentacji Włoch nie byli zwykłymi sportowcami byli zaprogramowani  na zwycięstwo przedstawicielami Rasy Panów, spadkobiercami Cezara świętego Cesarstwa Rzymskiego


W roku 1974 ten sam cel przyświecał piłkarzom z NRD gdy spotkali się z reprezentacją Niemiec Zachodnich. Ten jeden mecz był ważniejszy niż cały turniej. NRD wygrało, propaganda zatryumfowała. 


Gdybym miała wybrać najbardziej wstrząsające wydarzenie związane z mundialem, które mi utkwiło mi w pamięci, to rok 1994. Po powrocie z mundialu, 2 lipca 1994 roku Andrés Escobar wybrał się z przyjaciółmi do klubu w kolumbijskim mieście Medellín. Po opuszczeniu lokalu został otoczony przez grupę mężczyzn. Jeden z nich wyjął pistolet i wystrzelił w stronę kolumbijskiego obrońcy 6 kul. Ranny Escobar zmarł po przewiezieniu do szpital. Motywem zbrodni był odwet za strzelonego gola samobójczego, który ostatecznie zminimalizował szanse reprezentacji na awans do fazy pucharowej Mundialu w USA.
Książka ciekawa i przerażająca. Uświadamiająca jak często, za sukcesem piłkarskim stoją interesy osób trzecich. Dziś zachwycamy się cudowną organizacją mistrzostw w Rosji. Pogodą ducha i otwartością mieszkańców. Jutro wrócimy to Donbasu i Krymu. Politycznych więźniów i oligarchów o nieodgraniczonych funduszach.

środa, 4 lipca 2018

The Beer Book

Po ciężkich bojach i konkursie jedenastek Anglia awansowała do ćwierćfinałów. Na wyspach święto i dyskusja o szansach na Puchar Świata. W sobotę mecz za Szwecją i raczej bez piwa się nie obejdzie. Tak się składa że na jednej z moich półek odnalazłem książkę The Beer Book gdzie w niemalże encyklopedycznym  pożarku odnajdziemy informacje o ponad 1700 piwach na świecie.


Przemierzamy pięć kontynentów, poznajemy najbardziej popularne trunki cechujące region, historię browarów, a wszystko to okraszone setkami zdjęć konkretnych marek i okolic gdzie zostały uwarzone. 


Laik jak na tacy dostaję informacje o rodzajach i gatunkach złocistego napoju. Chmielach z jakich piwo  powstało, historie poszczególnych szczepów i najbardziej charakterystycznych piwnych regionów. łapałem się na tym że idąc do sklepu posiłkuję się wiedzą nabytą z książki, wyszukuje konkretnych marek, potrafię powiedzieć jaki rodzaj piw lubię i za co konkretnie. Przyjemne uczucie.


Wypiłem hektolitry piw częściej gorszych niż lepszych. Najczęściej był to jasny Lager o smaku wody, który pod wieloma etykietami możemy odnaleźć na półce każdego marketu. Pijąc ciemnego Portera delektowałem się chwilą zatrzymując wręcz czas. Gdy po raz pierwszy spróbowałem Punk IPA z browaru Brewdog poznałem smak amerykańskich chmieli wiedziałem co będę teraz pił.


Tydzień temu spędziłem weekend w Londynie, zawędrowałem na Covent Garden do firmowego pubu Brewdoga, zamówiłem Elvis Juice (Grapefruit infused IPA), piłkarska kadra Anglii po raz kolejny zdobywała gola ze słabiutką drużyną Panamy, a ja na krótką chwilę osiągałem swoją nirwanę 


wtorek, 26 czerwca 2018

Touched by God...

Zmrok ogarnął okolicę, rzutem na taśmę Argentyna awansowała do kolejnej rundy (2:1 z Nigerią). Mija kolejny mundialowy dzień. Od 48 godzin mamy pewność (0:3 z Kolumbią), że w najbliższy czwartek Polacy rozegrają ostatni mecz. Rozczarowanie i poczucie niespełnienia. Czego zabrakło? Szczęścia, determinacji, woli zwycięstwa, koncentracji na celu może piłkarskich umiejętności. Pewnie tak. Dla mnie był to brak piłkarskiego błysku geniuszu, boskiej ręki, nogi która poprowadziła by drużynę do zwycięstwa. Dziś było tak z Messi, w roku 1986 z Diego Armando Maradoną. 


Boski Diego w roku 1986 dokonał cudu wspiął się na wyżyny swoich umiejętności i poprowadził swoją drużynę do tytułu. Książka Touched by God, How we won the Mexico '86 World Cup to relacja z pierwszej ręki. Maradona tylko w swój specyficzny sposób opowiada o sukcesie w turnieju.


Swą opowieść rozpoczyna od meczu ćwierćfinałowego. Spotkanie przeszło do historii jako spektakl jednego gracza. Nie zabrakło konteksty politycznego (interwencja zbrojna na Malediwach) jak i sportowego (rewanż za 1966). Bramka zdobyta ręką a potem drybling przez połowę boiska i gol na 2:1 dla Argentyny na zawszę zapiszą w pamięci kibica boskiego Diego. Sam zainteresowany piszę o tym tak:
Czasem czuję, że ta pierwsza, strzelona ręką, podoba mi się bardziej. Teraz mogę już powiedzieć to, czego w tamtej chwili nie mogłem. To, co w tamtej chwili określiłem „ręką Boga”. Jaka tam ręka Boga, to była ręka Diego! To jak zwędzić Anglikom portfel.


Dzisiaj już nikt nie pamięta jego wyczynów w FC Barcelonie czy SSC Napoli, to ten jeden mecz dał mu nieśmiertelność. Nęka mnie taka myśl, gdyby Lewandowski w meczu z Japonią dokonał równie niebywałego wyczynu, ustrzelił dwa hat-tiki, czy tym meczem przeszedł by do historii...

wtorek, 19 czerwca 2018

Wojna futbolowa

Zasiadłem nad klawiaturą komputera pełen emocji, jeszcze kilkadziesiąt minut temu z wypiekami na twarzy przeżywałem pierwsze spotkanie reprezentacji Polski. Senegal niczym specjalnym nas nie zaskoczył. Solidna drużyna do której uśmiechnęło się szczęście, dwie bramki z czapy trochę siłowej gry słabszy dzień polaków i kończymy pierwsze spotkanie w Rosji wynikiem 1:2. Przykro. Zabrakło determinacji, szczęścia i chyba wiary w zwycięstwo. Bogowie futbolu przychylnym okiem spojrzeli na przeciwnika, a my po raz kolejny będziemy grać o wszystko w kolejnych dwóch spotkaniach.




Potrzebowałem resetu. Sięgnąłem na półkę by po raz kolejny po obcować z z literaturą faktu z pod pióra Ryszarda Kapuścińskiego. Nim dotarłem do tytułowego reportażu oczom moim ukazała się dość nietypowa modlitwa jednego z wodzów afrykańskich:

Boże!
Mimo tylu modlitw do Cibie ciągle przegrywamy nasze wojny. Jutro znowu będziemy walczyć w bitwie, która jest naprawdę wielka. Ze wszystkich sił potrzebujemy Twojej pomocy i dlatego muszę Ci coś powiedzieć: ta jutrzejsza bitwa to będzie ciężka sprawa. Nie będzie w niej miejsca dla dzieci. Dlatego proszę Cię, nie przysyłaj nam na pomoc Twojego Syna. Przybądź Sam.

W jednej chwili pomyślałem o naszej drużynie. Przestańcie oglądać się na przeciwników. Wasza siła leży w was. Wstańcie i wygrajcie kolejne dwa mecze, macie umiejętności i siłę by tego dokonać.
Wracając do reportażu Wojna futbolowa. Piłka nożna w brew pozorom nie jest tylko grą zespołową, jest wentylem prze który spoglądamy na świat. Nasze kompleksy wciągu kilku minut potrafią brać górę nad dumą narodową. Bohater staje się zdrajcą, a zapomniany i nikomu nieznany kopacz, piłkarskim bogiem. Przegrany, czy wygrany mecz może być przyczynkiem do wzrostu gospodarczego, ale również do wojny. Ryszard Kapuściński opowiada nam taką historię. W roku 1969 doszło do spotkań drużyn z ameryki łacińskiej, Hondurasem a Salvadorem. Oba te mecze  w kolejnych dniach i tygodniach były pretekstem do wybuchu wojny między tymi państwami. A zaczęło się od rozruchów na stadionie. Nasz reporter dzień po dniu relacjonuje przebieg wydarzeń. Los chciał, że stał się cichym uczestnikiem tej wojny i korespondentem z pierwszej linii ognia.
W Ameryce Łacińskiej, granica między futbolem a polityką jest niezmiernie wąska. Długa jest lista rządów, które upadły lub zostały obalone przez wojsko, ponieważ drużyna  narodowa poniosła porażkę. Przykładem może być Brazylia, w której junta wojskowa po zdobyciu przez piłkarzy mistrzostwa zapewniła sobie spokojne rządy przez kolejne lata.
W Polsce choć bardzo kochamy futbol obudzimy się jutro rano, lekko skacowani, początkowo naburmuszeni postawą naszej reprezentacji, z upływem dnia  na naszych ustach pojawi się uśmiech i słowa: Polacy nic się nie stało...

czwartek, 14 czerwca 2018

The story of the World Cup

Pierwszy mecz mundialu mamy za sobą Rosja gładko pokonała Arabię Saudyjską 5:0, a ja jeszcze pełen emocji sięgnąłem po książkę Briana Glanville. Wygrzebałem ją na jakimś pchlim targu za 50 pensów i od czasu do czasu zaglądam z przyjemnością, po raz kolejny przeżywając minione mistrzostwa. 


The story of the World Cup jest pozycją wyjątkową, wydana po raz pierwszy w roku 1973, w chwili obecnej ma swoje dziesiąte jubileuszowe wznowienie. Na blisko 500 strona poznajemy przebieg kolejnych Mistrzostw Świata w piłce nożnej. Swoją podróż rozpoczynamy od historycznego mundialu w Urugwaju roku 1930, którego uczestnicy zostali zaproszeni, a nie wyłowieni w ramach eliminacji. Każdej drużynie bez względu na jej końcową pozycję autor poświęca kilka akapitów. Zapoznaje czytelnika z krajem w którym turniej się odbywa i przedstawia sytuację polityczną. Odnajdziemy tu również relację z pierwszego historycznego meczu biało-czerwonych na mundialu we Francji w roku 1938 (Polska - Brazylia 5:6).



Wiele ciekawych historii, szczegółów około-mundialowych, analiz kolejnych spotkań i występujących w nich zawodników nie pozwala oderwać się od lektury ksiązki. Wszystko okraszone jest tabelami i meczowymi rezultatami.


Brakuje tu jedynie składów wszystkich spotkań, te podawane są w meczach o medale z wyszczególnionymi zmianami i zdobytymi golami.


Książkę dawkuję sobie, w chwili obecnej skupiając się na reprezentacji Polski. Będę do niej jednak wracał, zapoznając się z kolejnymi historycznym spotkaniami i gwiazdami boisk z przed lat. Moje wydanie jest ósmym z kolei (2010) podsumowującym mundial w Niemczech, nasz ostatni w którym wystąpiliśmy. Nie omieszkam zakupić kolejne za cztery lata, aby poczytać o osiągnięciach tegorocznych drużyn z Polską na czele.



Ps... Mundial roku 2018 czas zacząć...