sobota, 22 lipca 2017

The Legend of Zelda...

Mija niemal miesiąc od ostatniego wpisu, nie mogłem się zebrać by sklecić kilka zdań. Powodów było kilka, ale jednym z nich była Zelda, a konkretnie The Legend of Zelda: A Link Between Worlds. Zosia dostała na urodziny konsole Nintendo 2DS z wyżej wymienioną grą i jakoś nas tak wciągnęło na kilka tygodni. Należy dodać że nie poprzestaliśmy tylko na grze w bibliotece znaleźliśmy całą półkę z mangą  w której głównymi bohaterami są postacie z gry.


Komiks Akiry Himekawy szału nie robi, ale jest świetnym uzupełnieniem gry. Idealnie wypełnia luki fabularne poszerzając naszą wiedzę o świecie i o głównych bohaterach. Konsolowa Zelda to świetna gra nastawiona na odkrywanie świata, rozwiązywania zagadek i pokonywanie kolejnych wrogów. Zarys fabularny ograniczony jest tylko do tego by pchać historię do przodu. Nasz bohater rusza na ratunek księżniczce porwanej przez złego maga, o świecie w jakim przyszło nam przebywać wiemy tylko tyle ile musimy wiedzieć reszty domyślamy się rozwiązując kolejne questy. Manga natomiast pozwala nam lepiej poznać ten świat, historię osób i przedmiotów spotkanych w grze.


Komiks i gra uzupełniają się pozwalając na lepszą frajdę z przeżywania przygody. Razem budują ciekawą opowieść o dwojakiej naturze ludzkiej, nie jednokrotnie zaskakują, ale przede wszystkim wciągają na długie godziny. Nie ważne czy masz 8 czy 38 lat bawią i uczą w równym stopniu. Idealna historia na wakacyjną przygodę. Polecam.

Ps. taka ciekawostka o popularności Zeldy za oceanem, znany nie żyjący już aktor Robin Williams tak bardzo lubił grę, że swojej córce nadał właśnie to imię...