czwartek, 31 grudnia 2020

Podsumowanie roku 2020

Jak co roku 31 grudnia czas podsumować moje czytelnicze osiągnięcia. Wydawało by się że w roku Covida-19 siedząc ponad 5 miesięcy w domu nadrobię moje czytelnicze plany. Wbrew pozorom nie do końca udało mi się zmobilizować i wykorzystać ten czas na czytanie. W natłoku mniej i bardziej ważnych zdarzeń zamykam rok 21 pozycjami, czyli poniżej mojego minimum dwie książki na miesiąc. A oto i one, zapraszam:




1. Problem trzech ciał - Cixn Liu (audiobook)

Świetna książka z cyklu pierwszy kontakt z cywilizacją pozaziemską. Nieco inny punkt widzenia niż zazwyczaj, ciekawy i interesujący. Polecam.

2. In camera - Gordon Laing (book)

Każda strona to inna historia, inne zdjęcie, inny aparat, inne obiektywy i inne parametry. Świetna książka dla pasjonatów fotografii.

3. Edible Art - Damien Wager (book)

Pamiątka ze spotkania z naprawdę wyjątkowym chefem, specjalistą od deserów czekoladowych. 

4. Błoto słodsze niż miód - Małgorzata Rejmer (ebook)

Zbiór reportaży z Albanii, ciekawych, odkrywczych a zarazem poruszających serducho. Autorka skupia się na wydarzeniach jakie miały miejsce w XX wieku ale zagląda nieco w przeszłość i przyszłość tego egzotycznego dla nas kraju.

5. Echo z otchłani - Remigiusz Mróz (audiobook)

Wyjątkowa książka w twórczości Remigiusza Mroza, autor opuszcza swoją strefę komfortu i sięga po literaturę Sci-Fi. Ciekawa wariacja na temat przyszłości ziemi.  

6. Moja Namiętność - Tadeusz Rolke, Małgorzata Purzyńska (book)

Wywiad rzeka z najbardziej znanym fotografem, który miał ciekawą biografię, spotkał kilka ciekawych ikon PRL-u i nie tylko. Książka wzbogacona o mnóstwo zdjęć z tamtego okresu.

7. Obwód głowy - Włodzimierz Nowak (ebook)

Zbiór reportaży z pogranicza polsko-niemieckiego. Kilka naprawdę mocnych tekstów w pamięci utkwił mi szczególnie ten opisujący powstanie warszawskie oczyma niemieckiego żołnierza.

8. Legia najlepsza jest... - Andrzej Gowarzewski (book)

Kompendium wiedzy o Legii Warszawa, dużo statystyk, zdjęć i opisów najważniejszych spotkań. Andrzej Gowarzewski to świetny fachowiec i dokumentalista który odszedł od nas w tym roku.

9. Budda portret człowieka przebudzonego - Karen Armstrong (book)

Biografia Siddhatthy Gotamy znanego nam pod przydomkiem Budda. Autorka zebrała do kupy wszelkie opowieści o tym świętym człowiek, umiesiła jej w konkretnej czasoprzestrzeni i kontekście wydarzeń jakie miały miejsce w owym czasie. Świetna książka polecam.

10. The Legend of Zelda: Hyrule Historia (book)

Encyklopedia mojej córki umiejscowiona w świecie Hyrule, przejrzałem i przeczytałem by choć na chwilę cofnąć się do świata dziecięcych fascynacji.

11, Zapiski z Królestwa - Przemysław Rudzki (book)

Książka a jakże o futbolu, tym z wysp brytyjskich. Wiele z tych historii jest powszechnie znanych, kilka nie, Przemysław Rudzki zebrał na nowo i w całkiem przyjemny sposób nam je przedstawił. 

12. Fiedler. Głód świata - Piotr Bojarski (ebook)

Biografia Arkadego Fiedlera, poznańskiego przedsiębiorcy, pisarza podróżnika. Postaci kontrowersyjnej i ciekawej. Autor książki Dywizjon 303, który po II wojnie światowej wrócił do Polski. 

13. Reporterzy bez fikcji - Agnieszka Wójcińska (book)

Wywiady ze znanymi polskimi twórcami literatury faktu. Opowiadają o swojej pracy, jak zbierają materiały jak je analizują i wykorzystują w swoich książkach. 

14. My life on a plate - Kelis Rogerds (book)

Kelis to wokalistka rodem z Nowego Jorku. Nie każdy wie ale po swojej mamie odziedziczyła talent kulinarny. Dzisiaj jest bardziej znana jako celebrytka kulinarna prowadząca kilka autorskich programów o gotowaniu.

15. Strup. Hiszpania rozdrapuje rany - Katarzyna Kobylarczyk (ebook)

Książka o Hiszpanii tej dzisiejszej nowoczesnej, kosmopolitycznej wielonarodowej, która nie potrafi pogodzić sie z przeszłością, czasami dyktatury Franco i poprzedzającym je okresie republiki. Co rusz wypadające trupy z szafy coraz bardziej dzielą ten tak podobny do nas kraj.

16. Food Escapes - Jamie Oliver (book)

Pomimo pandemii była okazja wybrać się w kulinarną podróż z Jamie Oliverem. Świetne zdjęcia i przepisy okraszone szczyptą brytyjskiego humoru.

17. Wściekły pies - Wojciech Tochman (ebook)

Wojciech Tochman po raz kolejny zabiera nas w świat pogranicza. Nie koniecznie tego geograficznego chociaż i też. Świata z dala od świateł wielkich miast, świata małomiasteczkowego, świata polskich parafii i dramatów w ich cieniu.

18. Dyrdymarki - Marek Niedźwiecki (audiobook)

Można posłuchać zamiast radia. Nic odkrywczego ale ma swój klimat i magię. Jak by na to nie patrzeć to Dyrdymarki Marka Niedźwieckiego.

19. Kaprysik - Mariusz Szczygieł (audiobook)

Książka o kobietach i ich małych kaprysikach. Teksty trzymają poziom świetnie się czyta ale z czasem ulatują z pamięci.

20. Zibi czyli Boniek - Roman Kołtoń (book)

Biografia jednego z najlepszych sportowców XX wieku. Roman Kołtoń podszedł do tematu naprawdę poważnie ponad 800 stron materiału popartego wycinkami z gazet polskich i zagranicznych.

21. Modern British Food - Jesse Dunford Wood (book)

Znane brytyjskie dania w nowoczesnej aranżacji. Dzięki książce na nowo poznajemy tradycyjne brytyjskie przepisy na zupę rybna czy propozycje na Sunday Roast Dinner. Polecam,




Na koniec pragnę wam wszystkim życzyć 
Szczęśliwego Nowego Roku 2021

niedziela, 27 grudnia 2020

Pod choinką 2020

Nawet nie zauważyłem kiedy święta się skończyły. Choinka wciąż stoi w kącie, czyli jeszcze kilka dni na tych świątecznych oparach pojedziemy. Boże Narodzenie to cudowny rodzinny czas ale i tak większość z nas oczekuje nadejścia Nowego Roku 2021 i zmian na lepsze które nam przyniesie. Wróćmy do tego cóż takiego w tym roku odnalazłem pod choinką, jeżeli chodzi o książki nie było tego dużo, ale i tak zapraszam do krótkiego podsumowania.


- Baśń o wężowym sercu - Radek Rak

Książka otrzymała w tym roku nagrodę Nike, i z tego co doczytałem nawiązuje do historii Jakuba Szeli i Galicji w połowie XIX wieku. Radek Rak napisał powieść o dobru i złu, które czają się w każdym z nas, o nierównych szansach, o Galicji i o Polsce. Powieść pełną rozbuchanego erotyzmu, ironii i humoru, nakarmioną mrokiem ludzkich serc.

The Great Life Photographers - Gordon Parks

Album chciałem sobie nabyć już jakiś czas temu. Nadarzyła się okazja i go mam. XX wiek oczyma fotografów magazynu Life, troche prac reporterskich ale i sesyjnych znanych postaci pop kultury. Super prezent.

- Emigracja - Malcom XD

Książka wydana dwa lata temu, już wtedy myślałem by po nią sięgnąć. Lekka, przyjemna i fabularyzowana analiza polskiej emigracji zarobkowej ostatnich lat. Wersja audio tak wiec będzie co słuchać w drodze do pracy.

- The Thursday murder Club - Richard Osman

Trafiła do nas zupełnie nie spodziewanie podczas świątecznej wizyty u znajomych. Z tego co wyczytałem lekki i przyjemny brytyjski kryminał o zwariowanych staruszkach. Książka ma też polskie wydanie pod tytułem Morderców tropimy w czwartki. Super będzie okazja poćwiczyć angielski.

Dziękuję za wizytę (nieco spóźnione):

Merry Christmas 


poniedziałek, 21 grudnia 2020

Zibi czyli Boniek

Mamy grudzień. Pandemia ma się coraz lepiej, liczby zachorowań biją kolejne rekordy. Ja natomiast siedzę sobie w ciepłym domku i próbuje sklecić kilka zdań na temat biografii, której notable przeczytać jeszcze nie zdarzyłem (zostało około 100 stron), a sięgnąłem po nią pod koniec wakacji. Nie jest to wina książki, a raczej mojego nastawienia.


Roman Kołtoń wykonał kawał dobrej roboty. Zbigniew Boniek to barwna postać, ikona polskiej piłki nożnej, piłkarz grający w topowych włoskich klubach: Juventus Turyn i AS Romie. Pierwszy polski zdobywca Pucharu Europy i Pucharu Zdobywców Pucharów. Uczestnik piłkarskich mistrzostw świata w roku 1978, 1982 i 1986. Mistrz Polski z Widzewem Łódź i Włoch z Juventus Turyn, trener a obecnie prezes PZPN itp itd.

Zbigniew Boniek jak król Midas czego nie dotknął zamieniał w złoto. Nie zawsze miał z górki, często krytykowany za krnąbrny charakter gdy wybiegał na boisko liczył się tylko wynik sportowy. Różnie z tym bywało. Dziś pamiętamy momenty chwały, trofea mecze z pięknymi bramkami jak Polska-Belgia 3:0 czy spotkanie finałowe w Pucharze Europy gdzie Boniek został sfalowany w polu karnym, a jego przyjaciel Platini zamienił  karny na gol który dał zwycięstwo Juventusowi. Oba spotkania miały swoją historię o której będzie się pamiętało latami. Roman Kołtoń zgrabnie zebrał te wydarzenia do kupy. Posiłkował się materiałami z prasy i rozmowami z ludźmi z otoczenia piłkarza. Zibi czyli Boniek to prawie 800 stron, kolejne 50 to przedruki artykułów i zdjęć z prasy. Na pewno jest to książka wielkiej wagi, autor skupiał się niemal każdym aspekcie życia piłkarza. Momentami mam wrażenie, że brakowało redakcji. Dwustronicowe relacje z ligowych meczów, komentarze trzecioplanowych postaci w mało istotnych dla piłkarza momentach to trochę za dużo. Wyszedł z tego trochę dokument, prawda tamtych czasów, czasów końca piłki romantycznej. Boniek przechodząc do Juventusu Turyn był trzecim najdroższym piłkarzem na świecie, sukces sportowy coraz częściej warunkował pieniądz. Lata 80-te ubiegłego wieku to okres przejściowy zmierzch starej romantycznej piłki i początek futbolowego biznesu. Kończąc. Świetna biografia, nieźle napisana momentami przydługa i rozwleczona ale warto poznać perypetię naszego najlepszego piłkarza z przed ery Roberta Lewandowskiego.

niedziela, 22 listopada 2020

Lód

Witam. Ponownie sięgnąłem na mocno zakurzoną półkę, by podzielić się z wami moimi przemyśleniami. Dziś los padł na Lód Władimira Sorokina. Wyszperana w jednej z radomskich księgarni kilkanaście lat temu rozbudziła moją wyobraźnie i zasiała w mojej głowie małe ziarenko niepokoju.


W Moskwie, mieście, gdzie nic już nikogo nie dziwi, działa organizacja polująca na blondynów o niebieskich oczach. Porwani padają ofiarą sadystycznego eksperymentu i tylko nieliczni budzą się do nowego życia. Są to wybrańcy, uśpieni nadludzie posiadające specyficzne moce. Reszta to maszyny do zarabiania pieniędzy i prokreacji. Nie znają prawdziwej miłości uświadomionej tylko tej garstce, która powinna przejąć kontrolę nad światem, bo tylko ona jest predysponowana do tego. 

Powiem tak jeszcze kilkanaście lat temu byłem urzeczony pomysłem na fabułę. Tajemniczy kosmiczny kawał lodu znany światu jako meteoryt tunguski jest konsekwencją następujących po sobie wydarzeń. Mamy tu wybrańców którzy znają prawdę i nic nieświadomy tłum, który jest tylko mięsem armatnim kolejnych zdarzeń. Organizacja błękitnookich blondynów trzymająca władzę. To już było. Dziś w dobie tryliona teorii spiskowych w sieciach społecznościowych staje się niestrawne i niezdrowo pobudza wyobraźnie. Kreuje natomiast pytania na które nie ma odpowiedzi. Dziś to fikcja literacka, jutro kto wie. Książka powstała w Rosji w momencie gdy władzę przejmował Putin uosobienie siły i tęsknoty do silnej scentralizowanej władzy. Może trochę nadinterpretują, ale miedzy wierszami wyczuwam pochwałę takiej postawy. 

niedziela, 15 listopada 2020

Życie owadów

Znów sięgnąłem w najciemniejszy kąt biblioteczki. Kolejny raz po książkę rosyjskiego autora. Gdyby szukać drugiego dna nie był to wybór przypadkowy. Wiktor Pielewin to autor w pewnych środowiskach kultowy, dostrzeżony za granicą posługujący się groteską i satyrą. Jego dzieła to mieszanka science-fiction i literatury popularnej bardzo mocno osadzone w realiach rosyjskich.



Życie owadów to książka z 1998 roku i należy to wziąć pod uwagę. Rosja końca XX wieku to miejsce samowoli, chaosu i bezprawia. Dominuje kult siły i pieniądza. W książce podobnie jak w świecie owadów, każdy osobnik ma swoje zadania i cele odgórnie narzucone przez naturę. To one determinują kim są i do czego dążą. Dwa żuki gnojaki, ojciec i syn dyskutują o zagadkach wszechświata pchając swoja kulkę gnoju. Trzy komar spotykają się w restauracji by razem ruszyć w miasto w poszukiwaniu hemoglobiny i glukozy. Piękna i powabna ćma która bezwiednie podąża w stronę palącej się latarni. To tylko mała garstka bohaterów-owadów a zarazem mieszkańców byłego Związku Radzieckiego, którzy bezustannie zmieniają postać z owadziej na ludzką i na odwrót. Życie owadów jest parodią tradycyjnej rosyjskiej skazki (bajki, przypowiastki), Jadowitym komentarzem do postsowieckiej kultury - lecz przede wszystkim gorzką i śmieszną opowieścią o kruchości owadziego żywota, o metafizyce, śmierci i przeistoczeniu. Polecam bo to wbrew pozorom, pozycja bardzo na czasie.


sobota, 7 listopada 2020

Seriale się ogląda

Doczekaliśmy się kolejnego lockdownu. Pomimo nieco innych zasad cześć z nas ponownie pozostanie w domach. Słońce zachodzi wcześniej, dzień jest krótszy przyjemnie będzie zasiąść w wygodnej kanapie i oderwać się na kilka godzin od otaczającej nas rzeczywistości. Dziś chciałbym podsumować seriale które  od ostatniego wpisu może i wy odnajdziecie coś ciekawego.

- Gambit królowej - Netflix 

Świetny serial w którym wystąpił polski aktor Marcin Dorociński, opowiada o pewnej utalentowanej szachistce, jej wyboistej drodze do sukcesu a przede wszystkim walce z uzależnieniem i samotnością. Świetny serial wprowadzający nas w realia lat 60-tych ubiegłego wieku. Choć bohaterowie są fikcyjni ich postaci są jakby wyjęte żywcem z tamtych czasów. Polecam.


- Stranger Things - sezon 3, Netflix

Obejrzałem prawie rok po premierze i warto było. Kolejny raz sentymentalny powrót do lat 80-tych ubiegłego wieku. Klimat jak z filmów Stevena Spielberga małe amerykańskie miasteczko na zachodnim wybrzeżu z paranormalnymi wydarzeniami w tle. Trochę odgrzewany kotlet ale wciąż trzyma poziom i zaskakuje.


- Barbarzyńcy - Netflix

Świetny niemiecki serial o wydarzeniach poprzedzających jedną z największych porażek militarnych Cesarstwa Rzymskiego bitwy w Lesie Teutoburskim w 9 roku n.e. Losy trójki przyjaciół świetnie wkomponowane w historię. Całość trzyma klimat i napięcie do samego końca. Postacie porozumiewają się w językach w jakich porozumiewali się mieszkańcy tamtych terenów. Rzymianie używają łaciny, a germanie języka niemieckiego. Świetna produkcja, polecam.


- Król tygrysów - Netflix

Serial dokumentalny z iście filmową fabułą. Zaczyna się całkiem niewinnie od wizyty w prywatnym ZOO z drapieżnymi kotami w roli głównej. Z każdym kolejnym odcinkiem odkrywamy kolejne mroczne tajemnicze historie z oszustwami podatkowymi, bigamią, morderstwami i kontaktami z mafią w tle. Do tego tytułowy bohater zostaje kandydatem na prezydenta i trafia za kratki za usiłowanie morderstwa. Świetny serial ukazujący nieznane oblicze ameryki. Polecam.


- Ku jezioru - sezon 1, Netflix

Rosyjski serial drogi. Straszliwa pandemia nawiedza Moskwę, wybuchają rozruchu wojsko wychodzi na ulicę. Niewielkiej grupie udaję sie przebić i swe kroki kierują na wschód ku tytułowemu jezioru. Liczą że uda im się schronić na wyspie. Serial ma całkiem ciekawe momenty, obraz Rosji pogrążonej w chaosie, paramilitarne grupy uzbrojonych maruderów czy konfrontacja z niebezpieczną naturą intryguję i zachęca do oglądania. Są tu jednak też dłużyzny i niepotrzebne realizacyjne sztuczki. Świat post apo jest dość częstym gościem w ostatnich latach. Pandemia ogarniająca Rosję jest dziwnie podobna z obecną sytuacją na świecie. Pozamykane szkoły, ludzie w maskach na ulicach jakby żywcem wycięte z dzienników telewizyjnych. Jeżeli chodzi o fabułę i realizację nie ma szału ale kontekst jest całkiem interesujący.


Udało mi się jeszcze obejrzeć Rozłąkę z Hilary Swank o podróży na Marsa, serial Netflixa zakończony po pierwszym sezonie. Po francuskiej La Revolution dużo sobie obiecywałem, a to niesmaczna  wariacja na temat francuskiej rewolucji z krypto-wampirami w tle. O Człowieku z wysokiego zamku pisałem tutaj. Obejrzałem jeszcze na Netflixsie trzy odcinkowy serial Miasto Strach o nowojorskiej mafii, całkiem interesujący. Teraz oglądam Mandarionina na Disney+ i Start Trek Discovery na Netflix, ale o nich innym razem, Pozdrawiam.

sobota, 31 października 2020

Wybrakówka

Bardzo przepraszam, ale zrobiłem się niesystematyczny. Mało też czytam to co chciałbym, tak wiec dziś sięgnę po książkę którą, przeczytałem 15 lat temu i jak to bywa po takim czasie pewne niuanse fabularne nico się w mojej pamięci rozmyły. Chcę o niej opowiedzieć w związku z tym co dzieje się na polskich ulicach. Demonstracjach i strajkach kobiet walczących o możliwość decydowania o sobie samym, o możliwości dokonywania wyborów i związanych z tym konsekwencji.


Wybrakówka to political fiction. Akcja dzieje się w Rosji gdzieś w niedalekiej przyszłości. Transformacja polityczna lat 90-tych ubiegłego stulecia przyniosła ze sobą wzrost przestępczości i ogólny chaos w kraju. Jak to często bywa pojawiła się siła autorytatywna, która przejęła władzę. Obiecała ludziom spokój i bezpieczeństwo, żądając tylko jednego bezwarunkowego posłuszeństwa wobec właśnie ustanowionego nowego prawa. Praworządny obywatel, który znał swoje obowiązki, ciężko pracujący dla dobra narodu, a przede wszystkim nie wychylający sie ponad tłum, żył w umiarkowanym dostatku. Ulice miast były czyste i bezpieczne. Nie było bezdomnych, bezrobotnych i przestępców. Gdy tylko tacy się pojawiali specjalna grupa milicyjna ASB brała się do roboty i dezaktywowała jednostki o zachowaniu aspołecznym. Z czasem zaczęła eliminować każdy element który nie mieścił się w przyjętych normach. Przeciętny obywatel choć zdawał sobie sprawę z metod postepowania władz był raczej nastawiony przychylnie. Czuł się w swoim kraju bezpiecznie do puki sam nie złamał prawa.

Nikt nie wychodził na ulice by walczyć o swoje prawa. Gdyby tylko o tym pomyślał praworządny sąsiad doniósłby milicji, a sam zainteresowany zniknął niezauważalnie. Sporadyczni obywatele, a jakże buntowali się, ale podobnie tak jak ich poprzedników specjalne służby ASB zgarniały o świcie z ulicy czy prywatnej posesji. W Rosji zapanował ład i porządek, a nad wszystkim czuwał Rosyjski Prawdziwe Prawosławny Kościół. Dziękuję.

niedziela, 18 października 2020

Pentax MX nostalgiczny powrót do przeszłości

Witam ponownie, po krótkiej przerwie. Dziś zmieniliśmy nieco orbitę tematów poruszanych na tym blogu. Książki wciąż zalegają półki a obok nich kurzą sie moje analogowe aparaty i o jednym z nich chciałem dzisiaj poopowiadać.


Pentax MX trafił do mnie ponad rok temu i jako jeden z nielicznych moich nabytków był na mojej liście życzeń. Pentax to firma do której mam sentyment (historia tutaj), gdy już w dorosłym życiu nabyłem swoją pierwszą cyfrową lustrzankę był nią Pentax K10d który służył mi ponad 6 lat. Świetny aparat o dość dużych gabarytach, wraz z pojawieniem się mojej córki coraz częściej lądował na półce wymieniałem go kilka lat później na malutkiego bezlusterkowego Sony a5000. Sentyment to firmy pozostał i gdy tylko ponownie wróciłem do fotografii analogowej na pierwszej pozycji był Pentax MX.

W latach 60-tych i 70-tych ubiegłego wieku firma konkurowała na równi z Nikonem i Canonem o miłość fotografów. Wraz z końcem lat 70-tych do lamusa przechodziły aparaty manualne. Jednym z ostatnich i chyba najlepszych w pełni manualnych (bateria służyła tylko do pomiaru światła) był właśnie powstały w 1977 Pentax MX. Metalowy bardzo mały sprzedawany z bardzo dobrym kitowym obiektywem smc Pentax 50mm f1.7 ma do dzisiaj wielu fanów na całym świecie. Hitem był bardzo jasny i wygodny wizjer pokrywający 95% pola widzenia umożliwiający obserwacje nastawionego czasu i przysłony (także bez baterii!). Jest to świetny sprzed do nauki fotografii, poznawania manualnych niuansów i zabawy z dostosowywaniem ustawień do naszych preferencj.


 

Powyżej zdjęcia z ostatnich wakacji, film Kodak Gold 200. Zapraszam do kolejnego wpisu.

niedziela, 4 października 2020

Kaprysik

Długie jesienne wieczory znów stały się normą. Szarość i deszcz przykrył zielone łąki. Negatywne wiadomości dominują we wszystkich środkach przekazu. Pożary, powodzie, ogólnoświatowy wirus, złe decyzję polityków, agresywna młodzież na ulicach itp. itd. Pewnie dla tego długo się nie namyślając nabyłem po promocyjnej cenie audiobook Mariusza Szczygła.



Przemieszczając się z domu do pracy mam kilka minut dla siebie. Mogę wysłuchać wiadomości w radiu, mojego ulubionego podcastu, bądź audiobooka. Dwie pierwsze opcje prędzej czy później przerodzą się w pasmo negatywnych komentarzy. Zostanę zarzucony kolejnymi informacjami o kłamstwach i manipulacji władzy, bądź skazany na wysłuchanie krytycznej recenzji kolejnej książki. W zeszłym tygodniu z pomocą przyszedł mi Mariusz Szczygieł z jego Kaprysikiem i damskimi historiami. Ma on ten dar dostrzegania w świecie rzeczy dobrych i pozytywnych. Skrzętnie je notuje a następnie dzieli się nimi z czytelnikami.

Profesor, który chcąc wynagrodzić żonie wspólnie spędzone lata, stawia jej mały pomnik w uniwersyteckim parku. Przypadkowo odnaleziona kartka z nazwiskami kilku pań, daje początek tajemniczemu dochodzeniu, a dzięki co tygodniowej korespondencji dwóch kobiet poznajemy Polskę lat 80 i 90-tych ubiegłego wieku. Reportaż o Idze Kamińskiej, pierwszej aktorce z bloku socjalistycznego nominowanej do Oscara, raczej pozytywnym bym nie nazwał, ale o ironio wzruszył mnie i zarazem rozbawił do łez. Z czystym sumieniem mogę wiec polecić literaturę Mariusza Szczygła na długie jesienne wieczory. Rozświetla nam ten zimny deszczowy czas i zwraca uwagę na pozytywne strony świata.

poniedziałek, 28 września 2020

Book haul wrześniowy

Kończy się wrzesień i należałoby wrzucić na bloga aktualizację książkowych zdobyczy miesiąca. Nie ma ich dużo ale jest to związane i z mniejszą aktywnością czytelniczą mojej skromnej osoby. Gdy już mam chwilkę czasu zabieram aparat i z lepszym lub gorszym rezultatem pstrykam analogami otaczający mnie świat. Wracając do książek które pojawiły się na półce w bieżącym miesiącu:


- Diuna - Frank Herbert

Pojawiła się na mojej półce trochę życzeniowo, była okazja za 12 złoty a ja już od kilku lat obiecuje sobie zabrać się za ten klasyk.

- Conan Barbarzyńca - Robert E. Howard

Kolejna życzeniowa pozycja. Trochę oszukuję bo nabyłem ebook kilka miesięcy temu ale chce się zmobilizować do lektury.

- Kaprysik - Mariusz Szczygieł

Audiobook który obecnie smakuje. Damskie historie wysłuchane i spisane przez Mariusza Szczygła rozbrajają swoją naiwnością i pozytywnym charakterem.

- Dyrdymarki - Marek Niedźwiecki

Jednego dnia kupiłem, drugiego wysłuchałem trzeciego opublikowałem moje przemyślenia na blogu zapraszam tutaj...

Kolejny miesiąc w którym nie planowałem żadnych zakupów a skończyło się jak się skończyło. O tyle dobrze że tym razem część z moich zdobyczy została skonsumowana i tym pozytywnym akcentem pozdrawiam i zapraszam na następny raz.


sobota, 19 września 2020

Dyrdymarki

Nie ma Marka Niedźwieckiego w radiu i raczej już nie będzie w formie do jakiej nas przyzwyczaił. Nigdy nie byłem fanem list przeboju, ale od czasu do czasu tuż przed zaśnięciem zapuszczałem sobie audycję i walczyłem z bezsennością. Tak miedzy nami gdy już włączałem radio robiłem to dla prowadzącego nie dla muzyki. Bez wątpienia był nim Marek Niedźwiecki.


Z tą samą myślą sięgnąłem po audiobook Dyrdymarki. Żyjemy w czasach YouTube i podcastów, każdy znajdzie coś dla siebie. Gonimy za informacjami, plotkami i teoriami mniej lub bardziej spiskowymi. Kto odpowiada za coronavirus, czy ziemia jest płaska i czy jesteśmy kontrolowani przez masońskie loże. Pan Marek o tym nie opowiada. Jego pasją jest radio, to o pracy w nim marzył będąc dzieckiem słuchając swoich ulubionych audycji. Gdy w roku 1982 w Polsce był stan wojenny on cieszył się z propozycji pracy w radiowej trójce, miał 28 lat. Dla niektórych świat się walił, a on wybiera pasję. Jest poza polityką. Nie wybiera żadnej ze stron jest sobą i za siebie odpowiada. W świecie gdzie każdy musi opowiedzieć się po jednej ze stron on wybiera pasję i miłość do muzyki. Walczy z systemem po swojemu (choć tego tak nie nazywa) gdy w władza zakazuje puszczania muzyki Manam, ten na  trójkowej Liście Przebojów w miejsce kawałka który wygrał plebiscyt wrzuca 30 sekundowy dzingiel z werblami. Nie była to żadna demonstracja po prostu chciał zakomunikować słuchaczom kto wygrał. 

Tak sobie chadzał własnymi ścieżkami nie wadząc nikomu, uważany trochę za takiego niegroźnego wariata żyjącego we własnej radiowej bance. Freaka który z podróży zwozi walizki płyt i nikomu nie potrzebne gadżety z odwiedzanych miejsc (szklanki, opakowania po napojach i kosmetykach). Historie przedstawione przez pana Marka to takie pogaduchy o tym co było co jest i jak będzie. Co robił, robi i będzie robił w najbliższym czasie. Jak bardzo tęskni za radiem i kocha podróżować do Australii. Podaje nawet przepis na swoje ulubione curry. Szkoda że tylko że te dyrdymarki kończą się tak szybko a na kolejne trzeba czekać nie wiadomo jak długo. Polecam.

piątek, 11 września 2020

9-11

Na zegarku kilka minut po 22. Czuje że dopada mnie zmęczenie, ale zanim pójdę spać chciałem maznąć kilka zdań przed snem. Dziś mija 19 rocznica zamachu na World Trade Center. Pierwszą rocznicę spędziłem w Nowym Jorku włócząc się po Manhattanie szeroki, łukiem mijałam strefę zamkniętą gdzie spoczywały gruzy dwóch wież. W pobliskim sklepie kupiłem komiks DC upamiętniający tę datę.


Jest to jedna z nielicznych pamiątek jakie pozostały mi z tamtego pobytu. Zdjęcia wraz z negatywami zapodziały sie z kolejnymi przeprowadzkami. Pozostał ten komiks i kilka heroicznych historii z superbohaterami w tle. Wystarczy spojrzeć na okładkę by powiedzieć kto był prawdziwym bohaterem i komu poświęcone jest to wydanie. Superman ramie w ramię ze strażakami przerzucający gruzy w poszukiwani ofiar robi wrażenie. Ciekawe doświadczenie i powrót do wydarzeń z przed lat które zmieniły świat.

środa, 9 września 2020

Wsciekły pies

Długo i niedługo czytałem zbiór reportaży Wojciecha Tochmana. Sto kilkanaście stron dawkowałem sobie przez ponad miesiąc, Dziewięć opowieści o samotności i cierpieniu. Po każdej z nich robiłem sobie kilkudniową przerwę. Ogarniała mnie słabość i zwątpienie. Fatalizm.


Mamy rożne rodzaje reportażu. Bardzo często powstają ku przestrodze. Następują po sobie wydarzenia niosące za sobą tragiczne skutki. Śmierć, choroba, strata to standardowe tematy. Mamy je również u Tochmana. Są one przedstawione na innej płaszczyźnie. Każdy człowiek prędzej czy później staję twarzą w twarz z wyżej wymienionymi zdarzeniami, traci bliską osobę, natrafia na brak akceptacji i odrzucenie, a przede wszystkim walczy ze swoimi słabościami. Są jednak takie historię które nie mieszczą sie w ramach przyjętej konwencji. Śmierć maturzystów pielgrzymujących do Częstochowy sam w sobie jest dramatem, tym bardziej bolesnym gdy poznamy okoliczności i reakcję na tą tragedię samych zainteresowanych. Wyznanie księdza zarażonego HIV skłania do refleksji nad naszym podejściem do bliźniego. Walka samotnej matki z księdzem pedofilem i lokalną społecznością zastanawia nad genezą zła, sąsiedzką podłością i obłudą. Bóg którego imię pojawia się we wszystkich reportażach jest cichy i milczący. Każdy bohater powołuje się na niego. Bóg tak chciał, Bóg rozliczy, Bóg wybaczy, Bóg osądzi. Człowiek jest tylko wykonawcą woli Boga. Pozostaje bierność na cierpienie, samotność i ból. Przebrnięcie przez te sto kilkadziesiąt stron wiązało się z wielkim dyskomfortem. Świat nie jest biało czarny. Historie tu przedstawione są prawdziwe, ale obok istnieje też inny świat. Lepszy... Pomimo tego zachęcam do lektury rozbudza naszą wrażliwość na los drugiego człowieka i otwiera oczy na świat, którego nie widzimy bądź nie chcemy widzieć.

niedziela, 30 sierpnia 2020

Zenit EM

Dzisiejszego poranka, po raz pierwszy w tym roku wybraliśmy się na Car Boot. Na takim pchlim targu można wy haczyć wiele ciekawych przedmiotów, książek i innych mniej lub bardziej zbędnych śmieci. Przede wszystkim jest to całkiem ciekawa metoda spędzenia wolnego czasu. Przechadzka miedzy wyłożonymi towarami to nostalgiczna podróż w czasie. Stare z czytane książki, znoszone obuwie, ubrania telefony marki Nokia, małe turystyczne telewizory pamiętające ubiegły wiek skłaniają do przemyśleń nad przemijaniem. Często jeżeli już coś kupuje się są to przedmioty nabyte emocjonalnymi odruchami tęsknoty za tym co ulotne. Stare płyty winylowe,  figurka indiańskiego wodza, stare retro gry pamiętające czasy gdy za dzieciaka zarywało się całe dni i wieczory. Pełno bibelotów które swą świetność miały lata temu. Wszystko to poupychane na kocach, stolikach i bagażnikach stojących obok pojazdów. Jest kolorowo i gwarnie. Brakowało mi tego przez ostanie miesiące. Przepychając się po między chaotycznie i spontanicznie stworzonymi straganami i ja odnalazłem swojego Grala. W samym centrum w wielkiej skrzyni ze starymi narzędziami leżał on... Zenit EM... edycja olimpijska. 



Ps. aparat działa, kosztował mnie £5, będzie backupem dla uszkodzonego Zenita E mojego ojca...



sobota, 29 sierpnia 2020

Człowiek z wysokiego zamku

Człowieka z wysokiego zamku Philipa K. Dicka przeczytałem bardzo dawno temu, wiele faktów związanych z fabułą umknęło mi z pamięci. Imiona, postacie a pewnie i wydarzenia mniej istotne dla historii pokrył kurz upływającego czasu. Wyrył mi się natomiast intrygujący pomysł i bardzo zawoalowany przekaz autora do czytelnika.


Z różnych przyczyn nie powróciłem ponownie do lektury książki. Sięgnąłem natomiast po serial emitowany na platformie Amazon Prime. Dwa pierwsze sezony pochłonąłem w ciągu kilku dni i pomimo widocznych zmian w fabule w miarę wiernie przekazuje koncept autora. Akcja powieści rozgrywa się w drugiej połowie XX wieku alternatywnego świata na Zachodnim Wybrzeżu w Stanach Zjednoczonych. Po przegranej drugiej wojnie światowej ta część Ameryki znalazła się w japońskiej strefie wpływów politycznych. Świat rządzony jest przez zwycięskie państwa Osi, natomiast przedstawiciele podbitych narodów w większości pełnią rolę służących. USA znajdują się częściowo pod okupacją niemiecko-japońską, środkowe Stany są strefą buforową, zależną od obu mocarstw. Europa i Afryka zostały podbite przez Rzeszę, a Rosjanie (i inni Słowianie) zepchnięci za Kaukaz. Wciąż istnieje ruch oporu który rożnymi metodami próbuje walczyć z okupantem. W drugim biegu pojawia się alternatywna kronika filmowa czasów II wojny światowej gdzie to Niemcy i Japończycy przegrywają z aliantami. Tajemniczy autor filmów (choć należało by powiedzieć kolekcjoner) wszelkimi sposobami stara się je skompletować gdyż te mogą wpłynąć na losy świata. Oczywiście pojawiają się protagoniści którzy mają własne cele i powody by inaczej pokierować wydarzeniami. Sprawnie poprowadzona fabuła ukazuje nam postacie targane emocjonalnymi rozterkami. Obergruppenführer John Smith to amerykański bohater wojenny, który obecnie z ramienia SS sprawuje władzę w niemieckiej strefie wpływów. Juliana Crain pragnie aktywnego udziału w ruch oporu, który okazuje się nie do końca czysty w swoich intencjach.

Przedstawiona fabuła to tylko pretekst do bardziej finezyjnych rozważań nad naszym światem. Istnieje wiele innych alternatywnych miejsc gdzie historia potoczy się inaczej. Osie czasu przecinają się nasi bohaterowie mimo swoich podobieństw są kształtowani przez inne wydarzenia i doświadczenia. Oni mają również swoich odpowiedników w kolejnych alternatywnych miejscach. A co najgorsze jedni, drudzy jaki i trzeci dążą do samozagłady. Ciekawa to historia trochę fatalistyczna, ale kto wie. Zapraszam do obejrzenia serialu ale i przeczytania książki. W tej tajemniczy Abendsen to autor powieści Utyje szarańcza która podobnie jak kroniki filmowe przedstawia aliantów jako zwycięzców.

środa, 19 sierpnia 2020

Wakacyjny book haul

Kilka dni temu wróciliśmy z wakacyjnych wojaży po Polsce, a w zasadzie po Warszawie bo tym razem na dłużej zatrzymaliśmy się właśnie w tym mieście. Przepiękna pogoda, długie spacery po nadwiślańskiej promenadzie, Starym Mieście i Nowym Świecie naładowały baterie na kolejne szare dni na Wyspach. Należało by również wsiąść margines na wszechobecną epidemie i zagrożenie Covid-19 i związane z tym niedogodności. Wróćmy jednak do książek, które udało mi się nabyć, jedynie pięć pozycji zapraszam.

- 13 Pięter - Filip Springer

Książkę już od jakiegoś czasu miałem na swojej liście, dobra cena w okolicy 14 złoty i jest moja. Reportaże nic nie straciły na swojej świeżość bo każdy z nas musi gdzieś mieszkać.

- Osobisty przewodnik po Pradze - Mariusz Szczygieł

Mariusz Szczygieł to dla mnie najlepszy polski twórca literatury nonfiction. Jego fascynacja naszymi południowymi sąsiadami musiała któregoś dnia zakiełkować właśnie takim przewodnikiem. Gdy tylko nadarzy się okazja zabieram się do czytania.

- Prawda krótka historia wciskania kitu - Tom Phillips

Wygrzebałem na promocji w Empiku, czytałem gdzieś recenzję i zapowiada się na dość przyjemną lekturę.

- Lapidarium VI - Ryszard Kapuściński

Mam pierwsze trzy tomy w wersji elektronicznej. Przyjemnie od czasu do czasu sięgać po niezobowiązujące przemyślenia cesarza reportażu, tym bardziej że to grzech nie kupić za jedyne 7 złotych.

- Trwoga i drżenie - Soren Kierkegaard

Od czasu do czasu lubię sobie sięgać po klasyków. Cena również nie odstraszała 12 złotych.

To na tyle. Nie zaszalałem z zakupami. Mam sporo zaległości i nie zabardzo chaiałem się pakować w kolejne. Pozdrawiam i zapraszam na kolejny wpis.


czwartek, 30 lipca 2020

Food Escapes

Prawdopodobnie będzie to mój ostatni wpis przed wakacjami. Jak dobrze pójdzie za kilka dni wsiądę w samolot i polecę do Polski. Zanim to nastąpi kilka słów o Food Escapes Jamiego Olivera, którego jestem fanem a na półce wala się jego kilkanaście książek. 


Ostanie miesiące mijają mi na przymusowym urlopie. Dwa dni w tygodniu spędzam na moim kulinarnym kursie, który do końca roku mam nadzieję skończyć. W chwilach wolnych natomiast gotuję i czytam. Choć o książkach Jamiego Olivera nie powiedziałbym tego. Ja je pochłaniam, nasiąkam i się nimi delimituję. Pięknie wydane, mnóstwo cudownych fotografii, a przede wszystkim każda potrawa poprzedzona osobistymi doświadczeniami.


Food Escapes to intymna podróż po sześciu krajach znanych ze swoich kulinarnych specjałów; Hiszpania, Włochy, Szwecja, Maroko, Grecja i Francja. Jest to też powrót sentymentalny do miejsc odwiedzonych ponad dekadę temu, podobnie jak wówczas towarzyszy mu przyjaciel i fotograf David Loftus.



Jedzenie, które przyjmowałem podczas każdej podróży, to mieszanka tego, co można nazwać stereotypowymi potrawami z gwiazdami - wiele tagines z Maroka, ekstrawaganckie paelle z Hiszpanii, pocieszające risotto z Włoch i świeże smaki klasycznej sałatki greckiej - i przepisy, które zainspirowały mnie do zrobienia po przejściu przez rynki i wchłonięciu wibracji każdego miejsca. To, co znajdziesz w Jamie Does ... to zabawne, optymistyczne, eskapistyczne jedzenie, które możesz gotować i cieszyć się nim we własnym domu.Tak o swoich doświadczeniach mówi kucharz.


Dla mienie książka ta ma wiele walorów. Przede wszystkim traktuję ją jako album z podróży. Każde miejsce w jakie trafia autor jest przedstawione za pomocą krótkich retrospekcji i anegdot.


Wybrane przepisy są proste do wykonania, dużo w nich osobistych doświadczeń i nawiązań do kultury prezentowanego kraju. Na pierwszy rzut oka nieco egzotyczne dania sprawiają wiele radości w samym ich przyrządzani. Powiedział bym tak, jest to książka o przyjemności z gotowania o radości odkrywania nowych smakowych doznań. Pewnie nie jest to doskonała pozycja dla gospodyni domowej, która chce szybko i dobrze przyrządzić obiad dla rodziny. Jest to książka dla odkrywców. Polecam

czwartek, 23 lipca 2020

Strup. Hiszpania rozdrapuje rany.

Kilka dni temu przeczytałem zbiór reportaży Strup Katarzyny Kobylarczyk. Wciąż go trawie, analizuje, próbuje zrozumieć i doszukuje sie podobieństw. Nie jest łatwo policzyć ogólną liczbę ofiar, umownie mówi się o 500 tys.


Nie łatwo czyta się tę książkę. Autorka przede wszystkim skupia się na ofiarach. Kolejne rozdziały i akapity poświęca obu stroną konfliktu. Daty i wydarzenia są w tekście porozrzucane jak puzzle. Prześlizgujemy się po kilku znaczących nazwiskach z generałem Franco na czele. Nie jest to jednak książka historyczna, a w ręcz przeciwnie by ją przeczytać ze zrozumieniem należało by najpierw zapoznać się wydarzeniami drugiej połowy lat 30-tych ubiegłego wieku.
Ważną przełomową datą jest rok 1936 i wybory parlamentarne które wygrywają komuniści uzyskując 34%  obiecując reformy w kraju i ograniczenie roli kościoła w świeckim państwie. Wraz z Partią Liberalną mają nieco ponad 50%. Hiszpania jest podzielona. Dochodzi do przewrotu wojskowego na południu kraju, w stolicy bojówki komunistyczne dokonują samosądów na zwolennikach prawej strony. Masowe łapanki i mordy przeciwników stają się codziennością. Konflikt trwa ponad trzy lata angażując w niego  faszystów z Niemiec i Włoch jak i komunistów ZSRR. Hiszpania staje się jednym wielkim cmentarzem, eksperymentem machiny wojennej poprzedzającym wybuch II Wojny Światowej.
Książka ta jednak nie jest o tym. Faszystowskie Niemcy wspomniane są przy okazji obozów koncentracyjnych i przebywających tam Hiszpanów. Koncentrujemy się przede wszystkim na ofiarach tego konfliktu. Przegranych którzy do dnia dzisiejszego leżą w bezimiennych mogiłach w okolicznych rowach, a rodziny mają problem z ekshumacją ciał i zwycięzców którym wybudowano mauzoleum upamiętniające ofiary wojny domowej gdzie w honorowym miejscu spoczywa generał Franco.
Wojna domowa w Hiszpanii skończyła się ponad 80 lat temu, rany doznane nie zasklepiły się do dziś. Nikt nie został rozliczony za swoje zbrodnie, jak to często bywa monopol na prawdę mieli zwycięzcy i temat zbrodni wojennych jest zamiatany pod dywan, Jeden z wnuków ofiar  mówi tak:

...Musisz wiedzieć, że w tej wojnie starły się ze sobą dwie strony: ta, która broniła porządku, wartości i wiary, i ta, która stała po stronie komunizmu i ateizmu. Jeżeli mój dziadek, po którejś ze stron, to po tej właściwej...

Dolina Poległych pomnik zgody narodowej ma być symbolem pojednania, miejscem spoczynku ofiar wojny domowej. Obok siebie leżą obie strony konfliktu. Jedni w glorii swych bohaterskich czynów drudzy jako aminowi statyści. Mausoleum które miało łączyć dzieli Hiszpanów.

... dla prawicy Dolina Poległych jest pomnikiem zgody narodowej. Oni nie mogą pojąć, dlaczego dla kogoś to miejsce może być obraźliwe. Uważają, że przecież krzyż nad bazyliką obejmuje swymi ramionami poległych po obu stronach konfliktu. Nie biorą pod uwagę, że wewnątrz pochowani są dyktator i przywódca partii faszystowskiej, że każdego dnia odprawia się tam ultrakatolicką mszę w ich intencji, w otoczeniu frankistowskiej symboliki. Wiele osób, które stają się swoich zmarłych z Doliny, podkreśla że nie chcą, by leżeli obok swojego mordercy...

Choć czytając książkę mam wrażenie, że autorka ma swoje sympatie, każdemu poświęca tyle samo czasu. W tym narodowym dramacie nie ma zwycięzców. Każda ze stron pielęgnuje swoje rany ma setki tysięcy poległych, sugerując że: Mój ból jest lepszy niż twój.

poniedziałek, 20 lipca 2020

Seriale się oglada

W ostatni weekend obejrzałem nową produkcję Netflixa Przeklęta, która jest całkiem ciekawym pomysłem na przedstawienie na nowo mitów arturiańskich. Tak przy okazji postanowiłem podsumować moje serialowe odkrycia i powroty ostatnich trzech miesięcy.

- Przeklęta - sezon 1

Całkiem sprawnie poprowadzona historia rodem z mitów arturiańskich. Odświeżona, poddana recyklingowi opowieść o Arturze, Merlinie, Morganie i Nimue (Pani Jeziora). Walka o władze podobnie jak w oryginale skupia się na zdobyciu magicznego miecza inny natomiast jest kontekst wydarzeń. Mamy tu zakon fanatyków nawracający ogniem i mieczem, grupę uchodźców, która musi uciekać przed prześladowaniami i kilku pretendentów próbujących przejąć tron. Serial powstaje na podstawie powieści Franka Millera Przeklęta.


- Dark - sezon 3

Świetny serial trzymający wysoki poziom, może w trzecim sezonie nieco za bardzo przekombinowany stawiający bardziej na formę, niż na treść i fabułę. Muszę przyznać, że działa na wyobraźnie i skłania do dłużej refleksji nas światem wokół nas. Jeden z najlepszych seriali  na Netflix.



- Sherlock - sezon 2,3,4

Koleiny lifting przygód Sherlocka Holmes detektywa z Baker Street. Tym razem osadzony we współczesnym Londynie nasz  bohater to ekscentryk, megaloman nie stroniący od używek. Podobnie jak jego XIX wieczny pierwowzór ma niesamowity talent do rozwiązywania zagadek kryminalnych. 


- Snowpiercer - sezon 1

Drażniło mnie osadzenie tej post apokaliptycznej historii w pociągu. Jej niedorzeczność i bark jakiejkolwiek logiki początkowo mnie męczyło, ale o dziwo serial zainteresował mnie. Charyzmatyczni bohaterowie pewni swoich poglądów, zamknięty świat podzielony na cztery klasy społeczne, które pomimo wspólnego celu dążą do konfrontacji i samounicestwienia. Taki nasz współczesny krajobraz w pigułce. Serial jest inspirowany mangą o tym samym tytule.


- The Punisher - sezon 2

Powrót do komiksowego bohatera z dzieciństwa. Netflix nie zawiódł jest to jedna z lepszych serii szkoda, że nie będzie już kontynuowana, gdyż Disney posiada wszystkie prawa do postaci ze świata Marvela.


Nie jest to oczywiście wszystko co obejrzałem. O Kierunek noc i W głębi lasu pisałem wcześniej w osobnych wpisach. Obejrzałem również kilka docinków Norsemen taki Monty Pyton osadzony w w czasach wikingów, całkiem przyjemne oderwanie się od problemów dnia codziennego. Polecam

piątek, 17 lipca 2020

Lipcowy book haul

Witam ponownie w moich skromnych progach. Jako, że nie potrafię skupić się w 100% na jednej pracy wszystko mi sie rozłazi. Wiele rozpoczętych projektów, pomimo mojego uziemienia, jest w ciemnym lesie, a do tego jak to bywa u mnie postanowiłem swoją półkę z książkami obciążyć kolejnymi pozycjami. Tak wiec do dzieła:


- Zibi czyli Boniek - Roman Kołtoń
Czekałem na tą biografię już od dłuższego czasu. Autor to freak piłkarski, znany komentator sportowy stacji Polsat. Zbigniewa Bonka nie trzeba przedstawiać, jeden z najlepszych polskich piłkarzy ubiegłego wieku, obecny prezes PZPN. Biografia ma ponad 800 stron, ale to żaden problem tylko zaleta.

- Herbs - Judith Hann
Kolejny deal z The Works, zapowiada się ciekawie i przyda mi sie w mojej pracy. Wiele fotografii z przypisami.

- Morderstwo w Himalajach - Jonathan Green
Książka trafiła do mnie w maju, ale kompletnie o niej zapominałem, dlatego też naprawiam swój błąd i umieszczam ja teraz. Książka przedstawia himalaizm z nieco innej strony, a mianowicie politycznej (Chiny konta Tybet) brzmi ciekawie natknąłem się w sieci na kilka przychylnych recenzji. Bardzo chwiałbym przeczytać.

Przy dobrych wiatrach w przyszłym miesiącu książek powinno być nieco więcej. Wybieramy sie z rodzinką do Polski mam, nadzieje że będzie szansa pobuszować po księgarniach i antykwariatach. Oby coronavirus nie pokrzyżował naszych planów. Pozaprawiam.

środa, 8 lipca 2020

My life on a plate

Od czterech miesięcy  mój świat ograniczył się do domu i ogródka. Co prawda premier w ostatnich tygodniach ograniczył lock-down otwierając sklepy i Puby, ale tak tak miedzy nami lwią część dnia spędzam w domu. A co w nim robię, no cóż uczę się, czytam i gotuje. Podnoszę swoje kwalifikacje zawodowe, a dzisiejszy tydzień jest ostatnim przed przerwą wakacyjną. Łącze przyjemne z pożytecznym i chwiałbym się dzisiaj podzielić jedną książek jaką nabyłem w tym celu.


My life on a plate wypatrzyłem na pólkach sklepu The Works za £0.50 zaintrygowała mnie niska cena, postanowiłem przejrzeć i zerknąć cóż takiego ma do zaoferowania. Z tylnej okładki wyczytałem, że Kelis to popularna wokalistka amerykańska(teledysk Milkshake zabawne skojarzył mi się z propozycją Kazika Twój ból jest lepszy niż mój), koncertująca w wielu miejscach na świecie, jej drugą pasją jest gotowanie, dlatego też chce się podzielić swoją wiedzą kulinarną z nami.
No tak, pomyślałem sobie następna celebrytka, która chce nieco zarobić u schyłku kariery. Już miałem odłożyć książkę, gdy ta otworzyła się i oczom moim ulazła mi się świetnie wydana książka z pięknymi ilustracjami, już po pierwszej stronie byłem miło zaintrygowany. 


Spis treści... piękne stare drzwi zachęcające do uchylenia i zerknięcia do środka, a tam kilku stronicowy Wstęp, jak młoda dziewczyna dorastająca w wielokulturowym Nowym Yorku, spędzała całe dnie na obserwowaniu matki krzątającej się w kuchni. O dziecku które miało marzenie by stać się Chefem w jeden z wielu restauracji wielkiego miasta. Marzenie nieco odstawione na boczny tor, gdy muzyka i taniec stały się jej pracą. Nie zapomniała o swej pierwszej miłości o wspaniałych daniach przyrządzanych  przez matkę. Z każdej z podróży przywoziła czarny notesik z tajemniczymi recepturami. Zbierała je bo wiedziała, że pewnego dnia chce je przedstawić światu.


Dzisiaj dzieli obie pasje ze sobą. Wciąż śpiewa ale ma też swój program kulinarny Saucy and Sweet na Netflixie można obejrzeć Gotowanie na marihuanie, którego jest prowadzącą. Wracając do książki świetnie wydana z mnóstwem propozycji na różne okazje. Każde danie poprzedzone krótkim opisem i osobistymi doświadczeniami. 




Świetna propozycja na pobudzenie kreatywności w kuchni. Byłem miło zaskoczony, polecam.

poniedziałek, 6 lipca 2020

Reporterzy bez fikcji

Po raz pierwszy od kilku tygodni w moim domu zapanowała cisza. Z początkiem czerwca moja córka wróciła do szkoły, moja lepsza połowa od lipca do pracy, a teściowa po lock-downie w miniony weekend wróciła do Polski. W domu pozostałem sam z psem, rano spacer trochę pracy przed południem, obiad dla rodzinki i mam swoją godzinkę na bloga.


Książkę Reporterów bez fikcji Agnieszki Wójcińskiej przeczytałem w zeszłym tygodniu, musiała swoje odleżeć na półce (wydana w 2011, zakupiona w zeszłe wakacje - cały ja). Tak wiec po raz kolejny sięgam po nią i otwieram na chybił trafił a tam pokreślony fragment:
...Jak to jest w starości?... To jest tak: bierze się klucze od mieszkania, staje się w przedpokoju i nie wie się, czy wyjść po zakupy, czy nie. A jeśli wyjdę to może zasłabnę. Więc stoi się w tym przedpokoju...
Przysiadłem na chwilkę i jeszcze kilka podkreślonych wyłowiłem, o szczęściu, przemijaniu, przyjaźni i samotności. Agnieszka Wócińska przepytuje najbardziej znanych i popularnych polskich twórców literatury non fiction. Najczęściej tematem rozmowy jest ich praca nad ostaniom wydaną publikacją. Tematy bieżące końca pierwszej dekady XXI wieku.
Zbiór reportaży Bóg zapłać Wojciecha Tochmana po aferach z księżmi pedofilami była by na topie i dzisiaj. Wojciech Jagielski opowiada o pracy nad Nocnymi wędrowcami dziećmi siłą wciągniętych w szeregi Bożej Armii Josepha Kony'ego. Hugo-Badej opowiada natomiast o swoich rozczarowaniach i problemach na które natyka się reporter w swojej pracy jest to pokłosie jego podróży do Chin. Obwód głowy Włodzimierza Nowaka to chyba jedna z książek które najbardziej poruszyły mnie w ostatnich latach. Opowieść żołnierza Wermachtu tłumiącego Powstanie Warszawskie rusza za serce i szybciej pompuje krew przez długi czas.
Każdy wywiad poprzedzony jest krótką notką biograficzną i fragmentem reportażu dający namiastkę warsztatu autora. Przede wszystkim rzuca się w oczy wrażliwość i empatia pozwalająca dostrzec drugiego człowieka. To co banalne dla jednego, dla drugiego to intrygujący początek ciekawej historii. Każdy z przedstawionych reporterów ma nieco inny kult pracy, jedni notują, inni nagrywają, jeszcze inni uruchamiają wszelkie dostępne receptory by jak najrzetelniej przedstawić kontekst.
Dzięki tej książce spojrzałem nieco inaczej na znane mi już historie a także odnalazłem materiał na kolejne czytelnicze podróże. Polecam, ciekawe wywiady, z interesującymi ludźmi którzy mają coś do powiedzenia, potrafią swe spostrzeżenia przelać na papier tak by poruszyć nasze serca. Warto od czasu do czasu sięgnąć po pozycje nieco starsze.

wtorek, 30 czerwca 2020

Modlitwa o deszcz

Dziś będzie sentymentalnie z kilku powodów. Po pierwsze bo deszcz za oknem tak nastraja, po drugie, bo wciąż siedzę w domu, a po trzecie, bo gdzie nie spojrzę mój wzrok pada na półkę gdzie dumnie obok siebie usadowiły się książki Wojciecha Jagielskiego. O kilku z nich już tu pisałem. Nie miałem jednak okazji nawiązać do jednej z najlepiej ocenianych książek tego autora.


Modlitwa o deszcz to owoc jedenastu podróży Wojciecha Jagielskiego do Afganistanu, które odbywał między wiosną 1992 a jesienią 2001 roku. Jest kroniką powstawania i upadków afgańskich reżimów, opisem bratobójczych wojen, pocztem komendantów, watażków, świętobliwych mułłów i walecznych wojowników, ale przede wszystkim opowieścią o bezkompromisowym poszukiwaniu Absolutu, zabójczym i jednocześnie pozwalającym zachować godność, wolność oraz wierność podstawowym wartościom.
Książka nie skupia się na tu i teraz, jest ponad czasowa. Rodzinne wendety rozciągają się w czasie nie mając swojego początku i końca. Każde działanie ma swoje konsekwencje. Poznajemy świat jakby z kart Baśni tysiąca i jednej nocy. Wojciech Jagielski jest naocznym światkiem wydarzeń mających miejsce na przełomie wieków. Choć są one kręgosłupem reportażu miedzy wierszami snuje swoją opowieść, o historii kraju i jej mieszkańców. Afgańscy przywódcy to kalki tragicznych szekspirowskich bohaterów, wisi nad nimi fatum co by nie robili na jakie heroiczne czyny by sie nie porywali skazani są na porażkę i potępienie.
Piękna to książka z pozoru opisująca wojnę domową w Afganistanie, z kolejną przeczytaną stroną odkrywająca przed czytelnikiem bezradność i bezsens. Nie ma tu happy endu jest kolejna chwila na złapanie oddechu. Polecam. 

wtorek, 23 czerwca 2020

Czerwiec book haul

Dziś podsumowanie zakupów w czerwcu. Podobnie jak poprzednio wzbogaciłem się jedynie o cyfrowe wersje książek, pomimo otwarcia księgarń nie mam cierpliwości wystawać w kolejkach by gdziekolwiek się dostać. Wciąż liczę że w sierpniu uda się nam polecieć na dwa tygodnie do polski odpocząć i trochę poszperać w tanich warszawskich księgarniach. Kto wie a oto moje zakupowe zdobycze.


- Reporterka - Hanna Krall, Jacek Antczak
Książka krążyła w moich planach zakupowych od jakiegoś czasu, biłem się z myślami, czy aby nie kupić wersji papierowej, ale cena 10 zł wszystkie moje dylematy rozwiała. Hanna Krall to człowiek instytucja w polskim reportażu, jej Zdąrzyć przed Panem Bogiem to jedno z pierwszych moich zetknięć z reportażem w ogóle.

- Strup. Hiszpania rozdrapuje ranny - Katarzyna Kobylarczyk
Laureatka tegorocznej nagrody im Ryszarda Kapuscińskiego, długo nie myślałem tym bardziej, że książka również w promocji, już zanurzyłem się w lekturze.

- Wściekły pies - Wojciech Tochman
Na półce kurzy się moja zeszłoroczna zdobycz Dzisiaj narysujemy śmierć, po lekturze Schodów się nie pali zarwałem kilka wieczorów rozmyślając o bohaterach tamtych historii. W tym zbiorze natomiast są dwa reportaże które muszę przeczytać Mojżeszowy krzak i Amen.

Chris Niedenthal. Zawód: Fotograf  - Chris Niedenthal
Chris Niedenthal to brytyjski fotograf, który dla Newsweeka, Time'a, Spiegla fotografował powstanie „Solidarności", pierwszą wizytę Papieża, stan wojenny i upadek komuny. Spojrzenie na Polskę jego oczyma może być interesujące.


sobota, 20 czerwca 2020

Fiedler. Głód świata

Przyznać się muszę że z wypiekami na twarzy czekałem na biografię Arkadego Fiedlera. Przede wszystkim pamiętałem jedną z nielicznych lektur, które przypadły mi do gustów w szkole Dywizjon 303, a także jego podróże w okresie międzywojennym na Madagaskar badające grunt przyszłej polskiej kolonizacji tej wyspy. Polski podróżnik, obieżyświat, który w czasie II wojny światowej był korespondentem wojennym na zachodzie europy.


Jego kulisy powrotu po wojnie i powojenne losy były dla mnie owiane tajemnicą. Sam Fiedler popełnił kilka autobiograficznych pozycji ale jego poczynania w PRL-u osnute są mgłą niewiedzy. Po roku 1956 był jednym z najbardziej poczytnych polskich autorów, jego książki wydawane w milionowych nakładach na całym świecie rozbudzają wyobraźnię. Jako jeden z nielicznych mógł sobie pozwolić na podróżowanie po najdalszych krańcach świata. Pomimo, że nigdy nie wstąpił do PZPR-u był hołubiony przez ówczesną władzę.
Piotr Bojarski w Fiedler głód świata, przybliża nam tą wyjątkową postać. Rok po roku drobiazgowo prowadzi nas przez zawiłe losy podróżnika. Bliski kontakt z ojcem, szkoła w zaborze niemieckim, pierwsze przyjaźnie i romansy, czynny udział w walce o uzyskanie niepodległości ukształtowały autora. Ojciec wpoił mu miłość do ojczyzna i podróżowania. Przeżył zaborców, sanację, wojenną tułaczkę i gorzko-słodki powrót do Polski w roku 1947. Jego osobiste przeżycia i doświadczenia sprawiły, iż stał się egocentrykiem-konformistą któremu przyświecał jeden cel. Podróże. To na nie szykował się miesiącami, następnie na kolejne zaszywał się w egzotycznych odstępach dzikich krain by nasiąkać ich klimatem. Po powrocie rzucał się w wir pracy nad książką. Polityka i świat jako taki był na dalszym planie. Na pierwszym miejscu pasja to ona go określała to ona szeregowała priorytety. Rodzina pomimo że była dla niego bardzo ważna i nim gdziekolwiek się wybierał wpierw zabezpieczał byt najbliższym to jednak w trakcje kolejnych wypraw schodziła na drugi plan. 
Arkady Fiedler urodził się w 1894 roku zmarł w 1985. To naprawdę spory odcinek czasu pełen wydarzeń mających wpływ na Świat i Polskę choćby z tego powodu jest to interesująca pozycja.

czwartek, 18 czerwca 2020

W głębi lasu

Dzisiejszy wpis po raz kolejny tylko pośrednio dotyczy książek. W głębi lasu to polski serial wyprodukowany przez Netflixa na podstawie prozy Harlana Cobena. Autor to mistrz kryminału bardzo popularny na świecie, akcja jego książek rozgrywa raczej w kraju jego pochodzenie. Tym bardziej zainteresowało mnie to iż tłem wydarzeń w serialu będzie Polska. 


Mam mieszane uczucia. Pierwsze trzy odcinki takie sobie, podobały mi się sceny z lat 90-tych, polska muzyka punkowa z tamtego okresu, przedmioty użytku codziennego (walkman, kasety magnetofonowe, meblościanki, plakaty itp), miały przyjemny nostalgiczny urok, ale fabuła poprzez nadmiar wątków raczej przytłaczała. Ostanie trzy odcinki lepsze sprawnie scalające historię, która do końca trzymała w napięciu skrywając mroczną tajemnice. 
Napisze tak, podobał mi się ten lekko skandynawski styl w realizacji. Ciemny las, rozmyty plan, postacie z mroczną przeszłością lawirowanie między teraźniejszością a przeszłością. Ma to swój urok i atmosferę. Przymknąłem oko na niektóre wpadki fabularne i tylko liźnięte wątki nie do końca doprowadzone do finału. Pozostają nam niedopowiedzenia, ale również satysfakcjonująca opowieść poprowadzona zgodnie ze sztuką z pogranicza kryminału i thrillera. Jestem pozytywnie nastawionych do produkcji choć do arcydzieła trochę brakuje. Cieszy, że opowieść osadzona w amerykańskich realiach, tak sprawnie wkomponowuje się w otaczającą nas polska rzeczywistość. Polecam.