poniedziałek, 27 marca 2017

Hel 3

Długo czekałem na nową powieść Jarosława Grzędowicza, a po lekturze miałem mieszane uczucia. Książka daje sporo do myślenia przedstawiając kierunek w jakim zmierza świat. Tyle że świat przedstawiony jest mało odkrywczy i już nie nowy.


Zmyliła mnie nieco okładka. Byłem przekonany że w moje ręce wpada space opera dziejąca się gdzieś w kosmosie. Nic bardziej mylnego. Wokół ziemi i jej mieszkańców będzie toczyła się akcja. Jest rok 2058 zasoby naturalne są na wyczerpaniu ludzkość zmierza do upadku moralnego, w którym całość trzymają w kupie skorumpowane rządy i koncerny, posunięta do granic możliwości globalizacja, ciemne masy natomiast ogłupia MegaNet  przedstawiając ukierunkowane na sensacje eventy. Jednym z takich inwenciarzy jest Norbert, który podróżuje po świecie szukając sensacji na której będzie mógł zarobić. Jest najlepszy w tym co robi i wkrótce otrzymuje propozycję nie do odrzucenia.
Prywatna korporacja planuje eksplorację księżyca, odkryto na nim gaz zwany Helem 3, który mógłby w przyszłości zastąpić ropę i węgiel. Problem w tym że we współczesnym świecie nie ma miejsca na kolejnego gracza. Wszystkie karty zostały rozdane, bogactwa podzielone między Chiny i Noworosję. Dawne państwa rozwinięte popadły w stagnację brnąc w kolejne regulacje dotyczące ochrony środowiska i ratowania tego co jeszcze zostało.  Żywność jak i dobra konsumpcyjne są reglamentowane.
Nowy zawodnik wprowadza zamęt w dotychczasowy status quo.  Jest zagrożeniem.
Fabuła zarysowuje się całkiem interesująco tyle że jest bardzo liniowa, nie mamy tu wątków pobocznych, cały czas podążamy za głównym bohaterem. Odwiedzamy Emiraty Arabskie (terroryzm wciąż kwitnie), dostajemy się na ekskluzywną imprezę biznesu i władzy w stolicy Polski, potem na chwilę zostajemy wrzuceni w rumuńskie Karpaty, by ostatecznie wylądować na srebrnym globie. Dostajemy jakieś informacje ale są one szczątkowe.
Autor nie ukrywa że książka ta to powrót do socjologicznej Science fiction lat 80-tych ubiegłego wieku. Sporo tu elementów zaczerpniętych z Zajdla jednostka kontra system. Mało to wszystko oryginalne do tego pachnie tu na siłę przemycaną polityką. I ta końcówka lekko rozczarowująca.
Pomimo tego książka zainteresowała mnie i skłoniła do zadumy nad przyszłością. Czterdzieści lat to nie taki szmat czasu. Polecam choć czytałem lepsze dzieła Grzędowicza.

sobota, 25 marca 2017

Tarabanie w Barbakanie

Biografia Henryka Chmielewskiego zaczyna się dość nietypowo bo od historii miasta Warszawy. Mamy bezkresne lasy, pierwszych osadników Warsa i Sawę, pierwszą zabudowę. W okolicach rozdziału trzeciego pojawia się tytułowy barbakan. Okazuje się jednak że nim autor się narodzi warszawski barbakan przestanie istnieć.


Henryk Chmielewski nie bez kozery wplata swoją historię w dzieje Barbakanu. Urodził się w jego cieniu, jedna ze ścian kamienicy w której mieszkała jego rodzina przylegała do pozostałości tej budowli. Autor nie był by Papciem Chmielem gdyby z tego faktu nie wyciągnął jakiejś głębszej refleksji.
Pozostawmy to na koniec. Podchodząc do lektury obawiałem się jednak odrobinę o styl literacki. Komiks to dzieło skrótowe i obawiałem się czy Papcio podoła takiemu wyzwaniu, czy przy jego poczuciu humoru, niepohamowany upust wyobraźni jakim dotychczas nam serwował wpłynie  na odbiór biografii. Muszę przyznać nie zawiodłem się. Poznałem przedwojenne losy autora moich ukochanych komiksów z dzieciństwa. Kolejne strony okraszone pięknymi ilustracjami z Tytusem i jego komentarzem do opisywanych wydarzeń. Ma to swój urok i nie przeszkadza w odbiorze całości. Możemy wyobrazić jak wyglądało życie w ówczesnej Warszawie stosunek jej mieszkańców do spraw narodowościowych, przepaści jaka dzieliła biednych mieszkańców od bogatych ( ciotka pracowała w pałacu hrabiego Edwarda Raczyńskiego). Papcio w opisywanym okresie był pacholęciem dorastającym chłopcem i takimi oczyma przedstawiany jest świat. Dziecięce zabawy i wybryki to chleb dnia powszechnego. Miejsce w którym dorastał było wielokulturowe sporo psikusów dotyczyło sąsiadów narodowości żydowskiej. Nie brakuje tu również miejsca na pierwsze miłości choć te tak naprawdę rozpoczęły się podczas okupacji. Nim jednak do tego doszło miłością Papcia było harcerstwo i obozy. Wojna to tak naprawdę czas szybkiego dorastania, śmierć ojca i dość krótki epizod w Powstaniu Warszawskim (dostał się do niewoli jeszcze pierwszego dnia powstania). Po wojnie musiał sobie jakoś radzić. Mieszkał na wsi pracując jako parobek, nie mogąc się wrócić do zburzonej stolicy. Po odnalezieniu matki i sióstr przenieśli się do Łodzi. Na niedługo jednak gdyż dostał powołanie do armii ludowej, nie przyznawał się do swoich kontaktów z AK został nawet oddelegowany do szkoły chorążych (miał zdaną małą maturę) z której ostateczne został wydalony, co mu było na rękę. Dzięki temu mógł robić to co lubi i kocha. Czyli malować. Dostał się do Akademii Plastycznej. Gdy ponownie wrócił do Warszawy na jej gruzach powstały nowe dzielnice a w centrum stolicy nieopodal jego starej kamienicy odbudowywano nowy Barbakan. Natomiast w głowie szalonego artysty powstawały kolejne pomysły i prace publikowane w czasopiśmie Świat Przygody później przemianowanym na Świat Młodzieży. Na tym kończy się opowieść dalsze przygody autor opisze w kontynuacji.

wtorek, 14 marca 2017

Harda

Lubię powieści historyczne. Nie często gotowe historie to samopiszące się samograje. Ubranie w pasjonującą opowieść gotowej wiedzy z konkretnego wycinku historii to kawał ciężkiej twórczej pracy. Trzeba uważać by nie ponieść się wyobraźni i w miarę twardo stąpać po przedstawionym świecie. Muszę przyznać że właśnie taka książka wpadła mi ostatnio w ręce.




Harda Elżbiety Cherezińskiej to świetnie przedstawiona saga rodu pierwszych Piastów. Opis chrztu Mieszka I nad rzeką Wartą jest wielce sugestywny ukazujący wielkość naszego pierwszego historycznego władcy. Dalekowzroczność i panowanie kolejnych ruchów ma niewątpliwy wpływ na jego dzieci które dorastają  w jego cieniu. Traktuje ich jak narzędzia do realizacji dalekosiężnych planów. Każde z dzieci ma swoje miejsce w jego układance. Ślubne i nieślubne z pierwszego czy drugiego małżeństwa mają swoje zadania. Celem nadrzędnym jest utrzymanie  i poszerzanie księstwa Polan.
Poznajemy Bolesława pierworodnego syna który po śmierci ojca będzie kontynuował jego dzieło i ukochaną córkę Świętosławę (tytułową Hardą). Opowieść nie ogranicza się tylko do ziem polskich. Świętosława zostanie żoną króla Szwecji, by przejść do historii jako Sygryda Storråda królowa Szwecji, Danii, Norwegii i Anglii. Wokół niej zawiązana zostanie opowieść o jej rękę będą walczyć najbardziej znani wikińscy władcy tamtych czasów (Olaf Tryggvason, Eryk Zwycięzca,  Sven Widłobrody). Poznamy dzieje trzech królestw skandynawskich oraz Polski i jej sąsiadów. Jak w Grze o Tron nikt nie jest pewny swej przyszłości. Wrogowie czekają na potknięcie a kapłani starej wiary walczą o przetrwanie w coraz bardziej chrześcijańskim świecie.
Elżbieta Cherezińska idealnie wplata znane fakty z historii z legendami przenoszonymi z ust do ust, łatając białe plamy własną wyobraźnią. Wydarzenia stają się prawdopodobne, kto wie może właśnie tak było jak opisuje autorka. Ja to kupuję i z zapartym tchem czekam gdy dorwę kolejną część.

środa, 8 marca 2017

Amerykańscy bogowie

To pewne, jak to, że woda jest mokra, dni długie, a przyjaciel zawsze w końcu cię zawiedzie. Nim po raz pierwszy zapoznałem się z książką Neil'a Gaiman'a odbyłem czteromiesięczną podróż po wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Wielki kraj stał się znacznie mniejszy z bliska, ludzie na pierwszy rzut oka ciepli i uprzyjemni przy bliższym poznaniu zamknięci wdziewający maski pozytywnie nakręconych wariatów, po bliższym poznaniu kompletni ignoranci nie wychylający nosa dalej niż farma sąsiada czy dzielnica w wielkim mieście. Są owszem i wyjątki ale jak to bywa z nimi potwierdzające tylko regułę.


Wróćmy jednak do książki Neila Gaimana bo o niej miała być mowa. „Amerykańscy bogowie” to opowieść o współczesnym świecie, o przemijaniu wartości, konflikcie pomiędzy tym co nowe a tradycjami, które powstawały przez wieki. Opowiada o pasji, miłości, nienawiści i śmierci, o codziennych problemach i rozterkach trapiących nas ludzi na początku nowego tysiąclecia. Tyle że ta historia ma drugie dno i dość nietypowy kanon głównych i pobocznych bohaterów. Poznajemy istny tabun bogów, bóstw i pomniejszych duchów z mitologii nordyckiej, celtyckiej, egipskiej, afrykańskiej, hinduskiej, słowiańskiej, i wielu innych.
Ameryka to kraj emigrantów, a wraz z nimi na ten nowy kontynent przywędrowali ich bogowie. Czasy sie jednak zmieniają, zmienia się Nowy Świat a ludzie zapominają o swych bóstwach. Starzy bogowie umierają a w ich miejsce pojawiają się nowi. Dość nietypowa fantastyka mocno osadzona w realnym świecie przesiąknięta mistyczną mgłą pytań bez odpowiedzi. I ten nieubłagany Ragnarok, zmierzch bogów, wojna po której nic nie pozostanie. 
Strona po stronie podążamy wraz głównym bohaterem Cieniem przez kolejne miejsca, poznajemy nowych ludzi choć i może nie do końca ludzi, każdy z nich niesie ze sobą tajemnicę. Przemierzamy kontynent wszerz i wzdłuż, by odnaleźć odpowiedzi na dręczące pytania. Początkowo Cień szuka zabójcy żony. Gdy jednak dociera do celu, jego podróż staje się czymś więcej niż zemstą. Świetna książka, świetna historia. Słyszałem że na jej podstawie ma powstać serial telewizyjny, oby udało mu się zachować klimat.


niedziela, 5 marca 2017

Ekspedycja

Dawno, dawno temu na przełomie lat 80-tych i 90-tych w niemal każdym kiosku Ruchu zalegały komisy autorstwa B. Polcha "Według Ericha von Danikena". Przed blokiem moi rówieśnicy wymieniali się kolejnymi częściami, poruszając jak na tamte czasy mocno egzystencjalne tematy o początkach ludzkości. Był to nasz pierwszy kontakt z literaturą popularnonaukową taką z nastawieniem na popularną i z przymrożeniem oka odnośnie nauki. Przez te lata udało mi się skompletować trzy może cztery zeszyty, a do roku 2000 zapoznałem się z pięcioma albumami. 


Pisząc te słowa jestem po rozpakowaniu paczki z kolekcjonerską wersją dzieła z przed lat, ośmiu części noszących zbiorczy tytuł Ekspedycja, Bogowie z Kosmosu.
Ponownie pogrążyłem się w lekturze. Zan, Rama, Chat, Satham no i piękna Ais rozbudziły jeszcze raz moją wyobraźnie, szczególnie Ais która była w moich nastoletnich oczach uosobieniem kobiecości (tak na marginesie w całej serii była jedyną kobietą pochodzącą z Des)...


Komiksy przedstawiają domniemane działania przybyszów z kosmosu na prehistorycznej Ziemi. Kosmici mieli być odpowiedzialni za powstanie gatunku ludzkiego i jego późniejszy rozwój, a ślady tych ingerencji nadal są na Ziemi obecne. I tak: ogromne rysunki na płaskowyżu Nasca w Ameryce Południowej są znakami informacyjnymi kosmitów, piramidy egipskie zostały wybudowane dzięki ich wydatnej pomocy, a wieża Babel miała być emiterem super energii służącej do kontrolowania przestrzeni wokół planety. W komiksach wiele zdarzeń opisanych w Biblii, a także opisywanych w mitach i podaniach różnych ludów świata, tłumaczone jest działalnością kosmitów. Począwszy od narodzin rodzaju ludzkiego w wyniku eksperymentów genetycznych, poprzez potop wywołany oddziaływaniem wielkiego meteorytu, po wyjście ludu Izraela z Egiptu, wspomagany przez przybyszów z Des.
Opowieść należy oczywiście traktować z przymrużeniem oka, ma ona jednak bardzo wciągającą fabułę, rozbudowany świat przedstawiony i różnorodnych, choć raczej papierowych bohaterów. Prawdziwą perłą komiksu jest rysunek Bogusława Polcha. Z równym mistrzostwem przedstawia on stechnicyzowany świat planety Des, co dziką przyrodę prehistorycznej Ziemi.
Powstało osiem części serii. Zdobyła ona sporą popularność na Zachodzie, co zaowocowało tym, że przetłumaczono ją aż na 12 języków. W 1982 roku (gdy w Niemczech wydano już wszystkie części) zawitała także do Polski dzięki Krajowej Agencji Wydawniczej. Przez następne dziewięć lat opublikowano w naszym kraju siedem części komiksu. Ósmy album - "Ostatni rozkaz" - przeszedł wszystkie etapy przygotowania do druku, lecz nie trafił do drukarni, bo zlikwidowany został KAW. Dopiero w 2000 roku kilkanaście plansz ósmej części serii zostało opublikowane w drugim numerze magazynu "KRON". 
Ekspedycja to nie pierwsza zbiorcza wersja historii. W roku 2003 mieliśmy szanse zapoznać się z dwu tomowym wydaniem serii, która po latach stała się białym krukiem, a ceny na Allegro utrzymywały wysoki poziom. Nowe wydanie wyróżnia się świetną jakością i dodatkami wcześniej nie publikowanym w postaci próbnych plansz. Dodatkowo mamy wywiad z Bogusławem Polchem o kulisach powstawania kolejnych albumów.


Serie darzę dużym sentymentem i gdy tylko zaistniała taka możliwość by umieścić ją na swojej półce zrobiłem to bez wahania. 

czwartek, 2 marca 2017

World Book Day

Od 20 lat drugi dzień marca to światowe święto książki, szczególnie hucznie obchodzone w krajach anglosaskich. Moja córka już od tygodnia z podekscytowaniem wyglądała czwartku, kiedy to miała wdziać strój Hermiony najlepszej przyjaciółki Harrego Pottera, pamiętała również by zabrać ze sobą swoją ukochaną książkę.


Natomiast skromny autor tego bloga również na swój sposób postanowił uczcić ten dzień, ściskając w ręku swój urodzinowy voucher sprawił sobie prezent... nowy Kindle Paperwhite... 


W chwili obecnej oswajam się z czytnikiem, ale na pewno coś jeszcze o nim napisze albo nawet nakręcę podobną video recenzje jak o moim starym Nook'u Simple Touch... Happy Book Day...