wtorek, 27 lutego 2018

The Whizz Pop Chocolate Shop

W czwartek międzynarodowy dzień książki, z tego powodu postanowiłem zajrzeć na półkę mojej córki co też obecnie czyta, w zeszłym roku o tej porze kończyła Harry Potter Kamień Filozoficzny i zażądała stroju Hermiony w który ubrała się na paradę.


W tym roku postanowiła ubrać bardziej tradycyjny strój Czerwonego Kapturka trochę dla tego, że od kilku dni namiętnie ogląda serial Once Upone a Time, serial o bajkowych bohaterach na których rzucona została klątwa, zostali przeniesieni do miasteczka Stoorybook i nic nie pamiętają.
Wracając jednak do książek, w chwili obecnej na jej półce króluje Kate Saunders z dwiema pozycjami (The Whizz Pop Chocolate Shop i The Curse of the Cocolate Phoenix) o dwójce rodzeństwa które odziedziczyły magiczny sklep z czekoladą. W ich i nie tylko w ich ręce wpadają sekretne receptury, które pozwalają rozmawiać z magicznym kotem i szczurem a także zobaczyć ducha słonia. Niektóre przepisy mają moc zniszczenia świata, a dzieci nie mogą dopuścić by ich pra-pra wujek dostał je w swoje ręce.
Książki tylko przejrzałem, ale moja córa opowiada o nich na okrągło i moja wiedza z każdym dniem jest bardziej okazalsza. Cieszy mnie to bo to naprawdę przepięknie opowiedziana historia.

poniedziałek, 26 lutego 2018

Pięć książek o których jeszcze nie pisałem

W tym tygodniu obchodzimy światowy dzień książki (w Wielkiej Brytanii jest to pierwszy czwartek marca) jest wiec okazja przedstawić Wam pięć książek dla mnie ważnych, a o których jeszcze nie miałem okazji nic napisać.




Zacznijmy od dołu:

- Świat Zofii - Jostien Gaarder
Po książkę sięgnąłem będąc już podstarzałym nastolatkiem (17 może 18 lat), piękna opowieść o poznawaniu i odkrywaniu świata. Tytułowa Zofia jest Szwedką wychowywaną przez matkę. Ma ojca ten jednak lwią część roku spędza na tankowcu którego jest kapitanem. Pewnego razu dziewczynka dostaje dziwny list a w nim jedno zdanie: Kim jesteś?
W kolejnych listach dostaje kolejne pytania a z czasem, opowieści i historie. Mają jej pomóc w z rozumieniu otaczającego świata przy okazji uczą jej idei wielkich myślicieli, filozofów. Pamiętam gdy na drugim roku studiów miałem problem z Heglem i ponownie sięgnąłem po książkę.

- Pierścień Rybaka - Jean Raspail
Długi czas książka ta była w moim top 5. Piękna historia o rozłamie w kościele katolickim i wygnaniu awiniońskim, o antypapieżach, wojnach religijnych ale przede wszystkim o istocie wiary. Wszystko zaczyna się od średniowiecznej legendy o Księżycowym Papieżu. Następstwem czego jest zlecenie przez papieża Jana Pawła II odnalezienia człowieka, który zwie się Benedykt i nosi w plecaku pierścień rybaka.

- Imperium - Ryszard Kapuściński
Reportaże Ryszarda Kapuścińskiego są ze mną już od ponad 20 lat, a jednym z pierwszych z nimi spotkań było właśnie Imperium. Jest to sentymentalna podróż do Rosji z wieloma introspekcjami dotyczącymi poprzednich wizyt autora. Niewątpliwie ważny jest czas w jakim do niej doszło a był to rok 1991, upadek wielkiego imperium na zgliszczach którego powstawały nowe większe i mniejsze państewka. Świetna książka pełna opowieści ludzi spotkanych w podróży.

- Zaproszenie do Socjologii - Peter L. Berger
Dzięki tej książce pokochałem i polubiłem socjologię. Niewiele ponad 180 stron napisane przystępnym językom z wieloma przykładami i opisami nie jest podręcznikiem a jedynie zaproszeniem do poznania tej fascynującej dyscypliny naukowej. Książka jest ze mną  niemal od zawsze pełna podkreśleń i uwag stała się moim najlepszym przyjacielem i przewodnikiem zawiłościach społecznego bytu.

- Z głowy - Janusz Głowacki
Najlepsza autobiografia jaką w życiu przeczytałem, ironiczna i pełna ciekawych historii. Janusz Głowacki żył w ciekawych czasach, ale również on sam był interesującym i bardzo kolorowym człowiekiem. Jego spostrzeżenia na temat czasów w jakich żył i otaczających ludzi rozbawiła mnie do łez.
Kiedyś ukradziono mi torbę z dopiero co kupioną marynarką. Pobiegłem do łażącego między straganami sierżanta milicji i się poskarżyłem. Wyciągnął z raportówki notes i zapytał:
- Imię, nazwisko i adres złodzieja? - a kiedy powiedziałem, że nie wiem, rozbawił się:
- To co, chcecie, żebym latał po bazarze i szukał waszej marynarki?
Przyznałem mu rację i przeprosiłem. Odpowiedział, że nic nie szkodzi.

niedziela, 25 lutego 2018

Miasto Archipelag

Miasto Archipelag, Polska mniejszych miast pochłonąłem w kilka dni i się zakochałem. Nikt jak Filip Springer do tej pory nie opisał świata byłych małych i średnich miast wojewódzkich, które obecnie tworzą archipelag możliwości, rozczarowań i szans.



Nim autor zasiadł by przelać swoje spostrzeżenia na temat transformacji w byłych miastach wojewódzkich, powstała strona internetowa miastoarchipelag.pl pierwszy w Polsce dokumentalny eksperyment, przyszli czytelnicy wskazywali miejsca i odkrywali ich tajemnice. Filip Springer następnie pakował w plecak aparat i ruszał skonfrontować przekazane mu historie. Jest dobrym słuchaczem i wie jakie pytanie zadać by uzyskać potrzebną nu wiedzę. Mimo marazmu i zastoju odnajduje w ludziach dumę (bywa że nie wprost wyartykułowaną).

 Szliśmy przez centrum, a Łukasz opowiadał, w czym Radom jest lub był najlepszy, albo pierwszy w Polsce. Miałem wrażenie, że gdybym mu nie przerywał, mógłby tak mówić godzinami:
– Ale ten wasz Kochanowski, to jednak trochę tak lubieżnie tam siedzi – powiedziałem, gdy mijaliśmy pomnik Jana z Czarnolasu.
– Wszyscy tak mówią – odparł z przekonaniem. – Ale to tylko dlatego, że on jest tutaj u siebie.

Słowami wielkiego filozofa pochodzącego z Radomia zauważa że:
(...) miasto, jak każde miasto i wieś, w której się rodzimy, to środek świata. Ta przestrzeń niewielka, w której się obracamy, nasze domy, ulice, cmentarze, kościoły, ta przestrzeń wiekami wysiłkiem ludzkim zabudowywana, przez wojny niszczona, odbudowywana, jest centrum świata, do którego wszystkie inne kawałki uniwersum są odniesione, zrelatywizowane. Każdy z nas tak czuje, słowa te wygłosił w swojej mowie w roku 1994 Leszek Kołakowski gdy odbierał tytuł honorowego obywatela miasta Radomia.

Smutno gorzka to książka, tak wiele się zmieniło od roku 1999, kiedy w miejsce 49 pojawiło się 16 województw. Wielu mieszkańców przeniosło sie w inne rejony kraju bądź świata. Fabryki, kopalnie zostały pozamykane. Nowe władze niekoniecznie na nowo przedefiniowały swoje miejsce w nowej rzeczywistości do tego dochodzi nostalgia za przeszłością i brak perspektyw na przyszłość.
Widoczne są również nowe perspektywy, przykład Bielsko-Biała, powracający (nielicznie) młodzi ludzie mający dość obcości wielkich miast z nową wizją swojego miejsca na świecie. Dobra to książka pełna prowincjonalnych niuansów, czyta się szybko, a po jej lekturze pewne przemyślenia pozostają na dłużej. 

wtorek, 20 lutego 2018

Gok cooks Chinese

W zeszłym tygodniu rozpoczęły się obchody Chińskiego Nowego Roku Psa. Korzystając z okazji  pragnę poświęcić kilka słów kuchni chińskiej. Gok Wan brytyjski stylista i celebryta znany w Polsce z programu Stylowe rewolucje Goka, jakiś czas temu popełnił książkę kucharską (nawet dwie) Gok cooks Chinese


Gok Wan ma korzenie chińskie, postanowił zebrać 82 rodzinne przepisy (ojciec był właścicielem chińskiego takeaway) i podzielić się nimi ze swoimi czytelnikami. Nim jednak przejdziemy do właściwych dań Gok zapoznaje nas z trzema najważniejszymi chińskimi składnikami (czosnek, imbir i spring onion) a także siedmioma najpopularniejszymi dodatkami (fish sauce, groundnut oil, ouster sauce, rice vinegar, sesame oil, shaoxing rice wine i soy sauce).


Po wprowadzeniu przedstawiającym nam rodzinny interes i podstawy kuchni chińskiej wraz informacją jak jest podawana, przechodzimy do przepisów rozmieszczonych w ośmiu rozdziałach:

- Chinese takeaway
- Chinese Sunday Roast
- Favourite Family Wan Dishes
- Chinese Classics
- Street Food 
- Feasting
- One-pot wonders
- Modern dishes



Dania nie są trudne do przygotowania, krok po kroku jesteśmy prowadzeni przez autora, a efekt finalny jest opatrzony profesjonalnie wykonanym zdjęciem (jak powyżej). Wszystko wygląda smakowicie i kolorowo. Książka jest pięknie wydana, a sam autor nie zapomina o autopromocji wciskając co jakiś czas swoje fotografie z kuchni.


Nie mniej jest to ciekawa i interesująca pozycja. Zebrane przepisy są przedstawione przystępnie, zachęcają do dalszego zgłębiania kuchni chińskiej. A ja ze swojej strony życzę Szczęśliwego Roku Psa...

niedziela, 18 lutego 2018

Urodzinowa paczka

Dwa dni temu, wczesnym rankiem, zanim jeszcze zdążyłem zaparzyć czarną kawę z mlekiem, do mojego hobbickiego domu zapukał przedstawiciel brytyjskiego Royal Mail. Ściskał w dłoniach średniej wielkości zawiniątko. Serce zabiło mocniej, gdyż była to moja urodzinowa paczuszka całkiem niedawno zamówiona na https://rewolucja.co.uk/.




Dwie książki i dwa miejsca które w najbliższym czasie pragnąłbym odwiedzić, czy się uda zobaczymy. Te dwie pozycje to:

- Barca życie, pasja, ludzie. - Jimmy Burns
Historia Barcy, klubu, piłkarzy, kibiców i Katalonii. Historia najpiękniejszej piłkarskiej wspólnoty na świecie. Dla mnie miejsca magicznego, które pragnąłbym lepiej poznać i pewnego dnia odwiedzić.

- Izrael oswojony - Ela Sidi
Kraj pełen skrajności, zawieszony między przeszłością a przyszłością. Miejsce narodzin trzech największych monoteistycznych religii. Pewnego dnia chciałbym zasiąść na jednej z wąskich pełnych przekupni ulicy starej Jerozolimy i przez kilka chwil nasiąkać boską magią. Zastanowić się nad miejscem religii w życiu itp. Książka, kto wie, może przybliży mi mieszańców tego pogrążonego w  wojnie domowej państwa, stworzonego przez Żydów, wygnanych z tych ziem przed dwoma tysiącleciami.

Poczytam, przeliczę fundusze coś zaplanuję i dam wam znać co postanowiłem. Przy okazji poznam kilka fascynujących opowieści i historii. Pozdrawiam. 

środa, 14 lutego 2018

When Harry met Sally

Walentynki... Kiedy Harry poznał Sally to moja propozycja na romantyczny zimowy wieczór, taki you must see before you die...




Film powstał w 1989 roku i nic nie stracił z aktualności. Nie jest to typowa komedia romantyczna, a raczej studium rozwoju przyjaźni, która z czasem przeobraża się w coś innego. Początkowo tytułowy Harry i Sally czują do siebie niechęć, różnice charakteru i podejście do życia nie wróżą niczego dobrego. Nie jest to duży problem, bo oboje mają świadomość, że wspólna podróż z LA do NY minie a ich drogi się rozejdą. Spotykają się ze sobą ponownie po 5 latach w zupełnie innym bagażem doświadczeń. Podobne życiowe koleje losów zbliżają ich i zawiązuje się przyjaźń, mają jednak świadomość, że poprzez dzielące ich różnice ich znajomość nie zamieni się w nic poważniejszego, ale czy na pewno.
Nim zdadzą sobie sprawę z tego co ich łączy, będziemy świadkami wielu mniej i bardziej śmiesznych epizodów, z dzisiaj już kultową sceną w restauracji gdzie grająca Sally, Meg Ryan udaje orgazm. 
Lubię ten film i często do niego wracam. Mamy tu pięknie zobrazowany Nowy Jork (na przestrzeni 12 lat) namalowany kolorami czterech pór roku. Tętniący życiem, z kawiarniami pełnymi ludzi, parkami i stadionem nowojorskich Mets (kolejna kultowa scena z Mr Zero).
Przede wszystkim jest to film o przyjaźni, dojrzewającej z czasem, poddawanej nieustannym próbom. Miłość to tylko początek kolejnego etapu, wspólne zdobycie szczytu, Przyjaźń to kolejne cele, kolejne szczyty.

niedziela, 11 lutego 2018

Zaginiona rasa Gigantów

Książka trafiła do mnie zupełnie przypadkowo. Spędzając kilka dni w Krakowie, chłodząc się przed upałem na Rynku Małym odnaleźliśmy małą egzoteryczną księgarnię z całkiem ciekawą propozycją czytelniczą. Będąc pacholęciem trochę interesowałem się tematyką greckich herosów, biblijnych olbrzymów czy też nordyckich bogów. Nie wahałem się długo gdy przed moimi oczyma ukazała się okładka Zaginiona rasa Gigantów.


Czytając tego typu książki, nie oczekuje się stricte naukowego podejścia, wiele tu mitów i legend zasłyszanych lub odszyfrowanych ze starożytnych manuskryptów. Greccy herosi których przygody już od najmłodszych lat poznajemy w szkole, kilka tajemniczych wersów z Biblii o bożych synach i ludzkich kobietach, które zrodziły olbrzymów, cywilizacjach które istniały na długo przed starożytnym Egiptem czy Sumerem a zatopionych przez wielki potop itp itd.
Patrick Chouinard zbiera wszystkie te historie stara się je w jakiś sposób usystematyzować i połączyć w całość. W przeciwieństwie do innego znanego i kontrowersyjnego badacza przed-starożytnych cywilizacji Ericha von Dankiena, nie dopatruje się ingerencji gości z kosmosu. Raczej jest orędownikiem tezy, że dawno, dawno temu istniała inteligentna rasa ludzi zamieszkująca Ziemię. Potop lub inny kataklizm zdziesiątkował ich populację, ale dzięki podaniom z kilku źródeł część z nich przetrwała a następnie jej istnienie zostało udokumentowane w postaci mitów i wierzeń.
Ile w tym prawdy nie wiem, wiele poruszanych faktów daje do myślenia. Nie odnajdzie się tu jednak nic nowego, wiele z tych historii było już wielokrotnie poruszanych, nie dostajemy odpowiedzi, a kolejną teorię czy też hipotezę. Nie powiem ciekawą, działającą na wyobraźnię, ale jednak tylko teorię. Warto się z nią zapoznać, bo uświadamia nam jak wiele tajemnic kryje nasza przeszłość i jak wiele jest jeszcze do odkrycia.

wtorek, 6 lutego 2018

Chór zapomnianych głosów

Remigiusz Mróz to w Polsce człowiek instytucja, nie mam pojęcia ile książek wydawanych jest rocznie pod jego imieniem (używa również pseudonimu Ove Løgmansbø), ale uzbierało się już niemal trzydzieści pozycji. Biorąc pod uwagę wiek (około 30 lat) liczby wskazują na to, że pisanie to dla autora masowa produkcja. Pewnie też dla tego z pewnym oporem sięgnąłem po jego prozę.



Muszę przyznać, że jestem miło zaskoczony. Na przekór wszystkim nie wybrałem kryminału, z którym jest utożsamiany, a sięgnąłem po repertuar z zupełnie z innej bajki, Science Fiction. Początkowo pełen sceptycyzmu, z kolejnymi odsłonami odkrywałem piękno i zagadkowość świata zilustrowanego przez autora.
Ludzkość coraz doskonalsza technologicznie decyduje się na kolonizacje obcych planet. Wysyłają w tym celu flotę okrętów, a jednym z nich jest Accipiter wokół którego będzie toczyć się historia. Jak u Ridleya Scotta, załoga statku zostaje obudzona z kriogenicznego snu. Ciemne klaustrofobiczne korytarze trup, odór i krew. Strach i panika. Coś zaatakowało statek i zmasakrowało przebywających tam ludzi.
Dwóch załogantów Accipiter'a: astrochemik Håkon Lindberg i nawigator Dija Udin Alhassan z bliżej nieokreślonych powodów przeżywa atak i kontaktuje się z Ziemią. Na pomoc rozbitkom wysłany zostaje okręt ISS Kennedy. Mija kolejne 50 lat nim dotrze do nich pomoc, świat się zmienia a wszyscy zadają jedno pytanie:
Kto jest odpowiedzialny za wymordowanie załogi "Accipitera"? Czy ocalali mają z tym coś wspólnego? A może winna jest obca cywilizacja? Być może nieznany wirus?
Nim odnajdziemy odpowiedź na nurtujące nas dylematy, autor niejednokrotnie zaskoczy nas zawirowaniami fabularnymi, świat będzie się zmieniał na naszych oczach, a przede wszystkim zostanie postawione fundamentalne pytanie. Skąd pochodzimy, dokąd zmierzamy i jaki jest cel naszego istnienia. Czy padną odpowiedzi? Hm... i tak i nie. Po szczegóły zapraszam do lektury, warto...