poniedziałek, 28 września 2020

Book haul wrześniowy

Kończy się wrzesień i należałoby wrzucić na bloga aktualizację książkowych zdobyczy miesiąca. Nie ma ich dużo ale jest to związane i z mniejszą aktywnością czytelniczą mojej skromnej osoby. Gdy już mam chwilkę czasu zabieram aparat i z lepszym lub gorszym rezultatem pstrykam analogami otaczający mnie świat. Wracając do książek które pojawiły się na półce w bieżącym miesiącu:


- Diuna - Frank Herbert

Pojawiła się na mojej półce trochę życzeniowo, była okazja za 12 złoty a ja już od kilku lat obiecuje sobie zabrać się za ten klasyk.

- Conan Barbarzyńca - Robert E. Howard

Kolejna życzeniowa pozycja. Trochę oszukuję bo nabyłem ebook kilka miesięcy temu ale chce się zmobilizować do lektury.

- Kaprysik - Mariusz Szczygieł

Audiobook który obecnie smakuje. Damskie historie wysłuchane i spisane przez Mariusza Szczygła rozbrajają swoją naiwnością i pozytywnym charakterem.

- Dyrdymarki - Marek Niedźwiecki

Jednego dnia kupiłem, drugiego wysłuchałem trzeciego opublikowałem moje przemyślenia na blogu zapraszam tutaj...

Kolejny miesiąc w którym nie planowałem żadnych zakupów a skończyło się jak się skończyło. O tyle dobrze że tym razem część z moich zdobyczy została skonsumowana i tym pozytywnym akcentem pozdrawiam i zapraszam na następny raz.


sobota, 19 września 2020

Dyrdymarki

Nie ma Marka Niedźwieckiego w radiu i raczej już nie będzie w formie do jakiej nas przyzwyczaił. Nigdy nie byłem fanem list przeboju, ale od czasu do czasu tuż przed zaśnięciem zapuszczałem sobie audycję i walczyłem z bezsennością. Tak miedzy nami gdy już włączałem radio robiłem to dla prowadzącego nie dla muzyki. Bez wątpienia był nim Marek Niedźwiecki.


Z tą samą myślą sięgnąłem po audiobook Dyrdymarki. Żyjemy w czasach YouTube i podcastów, każdy znajdzie coś dla siebie. Gonimy za informacjami, plotkami i teoriami mniej lub bardziej spiskowymi. Kto odpowiada za coronavirus, czy ziemia jest płaska i czy jesteśmy kontrolowani przez masońskie loże. Pan Marek o tym nie opowiada. Jego pasją jest radio, to o pracy w nim marzył będąc dzieckiem słuchając swoich ulubionych audycji. Gdy w roku 1982 w Polsce był stan wojenny on cieszył się z propozycji pracy w radiowej trójce, miał 28 lat. Dla niektórych świat się walił, a on wybiera pasję. Jest poza polityką. Nie wybiera żadnej ze stron jest sobą i za siebie odpowiada. W świecie gdzie każdy musi opowiedzieć się po jednej ze stron on wybiera pasję i miłość do muzyki. Walczy z systemem po swojemu (choć tego tak nie nazywa) gdy w władza zakazuje puszczania muzyki Manam, ten na  trójkowej Liście Przebojów w miejsce kawałka który wygrał plebiscyt wrzuca 30 sekundowy dzingiel z werblami. Nie była to żadna demonstracja po prostu chciał zakomunikować słuchaczom kto wygrał. 

Tak sobie chadzał własnymi ścieżkami nie wadząc nikomu, uważany trochę za takiego niegroźnego wariata żyjącego we własnej radiowej bance. Freaka który z podróży zwozi walizki płyt i nikomu nie potrzebne gadżety z odwiedzanych miejsc (szklanki, opakowania po napojach i kosmetykach). Historie przedstawione przez pana Marka to takie pogaduchy o tym co było co jest i jak będzie. Co robił, robi i będzie robił w najbliższym czasie. Jak bardzo tęskni za radiem i kocha podróżować do Australii. Podaje nawet przepis na swoje ulubione curry. Szkoda że tylko że te dyrdymarki kończą się tak szybko a na kolejne trzeba czekać nie wiadomo jak długo. Polecam.

piątek, 11 września 2020

9-11

Na zegarku kilka minut po 22. Czuje że dopada mnie zmęczenie, ale zanim pójdę spać chciałem maznąć kilka zdań przed snem. Dziś mija 19 rocznica zamachu na World Trade Center. Pierwszą rocznicę spędziłem w Nowym Jorku włócząc się po Manhattanie szeroki, łukiem mijałam strefę zamkniętą gdzie spoczywały gruzy dwóch wież. W pobliskim sklepie kupiłem komiks DC upamiętniający tę datę.


Jest to jedna z nielicznych pamiątek jakie pozostały mi z tamtego pobytu. Zdjęcia wraz z negatywami zapodziały sie z kolejnymi przeprowadzkami. Pozostał ten komiks i kilka heroicznych historii z superbohaterami w tle. Wystarczy spojrzeć na okładkę by powiedzieć kto był prawdziwym bohaterem i komu poświęcone jest to wydanie. Superman ramie w ramię ze strażakami przerzucający gruzy w poszukiwani ofiar robi wrażenie. Ciekawe doświadczenie i powrót do wydarzeń z przed lat które zmieniły świat.

środa, 9 września 2020

Wsciekły pies

Długo i niedługo czytałem zbiór reportaży Wojciecha Tochmana. Sto kilkanaście stron dawkowałem sobie przez ponad miesiąc, Dziewięć opowieści o samotności i cierpieniu. Po każdej z nich robiłem sobie kilkudniową przerwę. Ogarniała mnie słabość i zwątpienie. Fatalizm.


Mamy rożne rodzaje reportażu. Bardzo często powstają ku przestrodze. Następują po sobie wydarzenia niosące za sobą tragiczne skutki. Śmierć, choroba, strata to standardowe tematy. Mamy je również u Tochmana. Są one przedstawione na innej płaszczyźnie. Każdy człowiek prędzej czy później staję twarzą w twarz z wyżej wymienionymi zdarzeniami, traci bliską osobę, natrafia na brak akceptacji i odrzucenie, a przede wszystkim walczy ze swoimi słabościami. Są jednak takie historię które nie mieszczą sie w ramach przyjętej konwencji. Śmierć maturzystów pielgrzymujących do Częstochowy sam w sobie jest dramatem, tym bardziej bolesnym gdy poznamy okoliczności i reakcję na tą tragedię samych zainteresowanych. Wyznanie księdza zarażonego HIV skłania do refleksji nad naszym podejściem do bliźniego. Walka samotnej matki z księdzem pedofilem i lokalną społecznością zastanawia nad genezą zła, sąsiedzką podłością i obłudą. Bóg którego imię pojawia się we wszystkich reportażach jest cichy i milczący. Każdy bohater powołuje się na niego. Bóg tak chciał, Bóg rozliczy, Bóg wybaczy, Bóg osądzi. Człowiek jest tylko wykonawcą woli Boga. Pozostaje bierność na cierpienie, samotność i ból. Przebrnięcie przez te sto kilkadziesiąt stron wiązało się z wielkim dyskomfortem. Świat nie jest biało czarny. Historie tu przedstawione są prawdziwe, ale obok istnieje też inny świat. Lepszy... Pomimo tego zachęcam do lektury rozbudza naszą wrażliwość na los drugiego człowieka i otwiera oczy na świat, którego nie widzimy bądź nie chcemy widzieć.