Można odetchnąć, ostawić kufel piwa i sięgnąć po herbatę Earl Grey. Zasiąść w ogródku ze swoją ukochaną książką i trochę pofantazjować. Popuszczenie wodzy fantazji będzie tym łatwiejsze, że na zakończenie mundialu zafundowałem sobie wywiad rzekę z Jackiem Gmochem.
Najlepszy trener na świecie to cytując Katarzynę Bondę: łotrzykowska opowieść pierwsza klasa. Arkadiusz Bartosiak i Łukasz Klinke wybrali się na dziesięć dni do Grecji i zasiąść z Jackiem Gmochem w jego domu i porozmawiać trochę o przeszłości. Dziennikarze starają poprowadzić rozmowę w miarę chronologiczne pytając o dom rodzinny i pierwsze kroki w futbolu. Nie jest to łatwą sprawą gdyż trener niekoniecznie potrafi się skupić na jednym wątku skacząc od historii do historii nie koniecznie potrafiąc umieścić zdarzenie w konkretnej czasoprzestrzeni.
Zadziwiające jest to, że jak na dziecko urodzone w roku 1939 pamięta wiele szczegółów z drugiej wojny światowej, obdarzając nas opowieściami z tego okresu.
Kibica najbardziej jednak interesują lata siedemdziesiąte, gdy jako pierwszy na świecie został okrzyknięty twórcą banku informacji. Współpracował z trenerem Kazimierzem Górskim mając (jego zdaniem) kolosalny udział w zdobyciu złotego medalu olimpijskiego w roku 1972 i trzeciego miejsca na Mistrzostwach Świata w roku 1974. Raczy nas również opowieścią o okolicznościach przejęcia pierwszej drużyny i przebiegu turnieju w Argentynie w roku 1978. Choć nie do końca fakty nam przedstawiane są zbieżne z wiedzą powszechnie udostępnioną (trener jak zawsze uwypukla swoje dokonania zapominając o autentycznych wydarzeniach) dodają kolorytu i takiego łotrzykowskiego pazura. Czyta się ten wywiad jak kryminał osadzony w wielu miejscach na różnych kontynentach i państwach.
Gdybym nie znał osiągnięć Jacka Gmocha pomyślałbym, że czytam opowieść mitomana kompletnie oderwanego od rzeczywistości. Trener jednak bardzo często w swoich opowieściach podpiera się dokumentami, kolekcjonuje je i w razie jakiś wątpliwości ma dowód na prawdziwość swoich słów. Wielu mu źle życzy, pomimo dobrych chęci wplątuje się w aferę dolarową i na początku lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku, emigruje do Grecji. Kraj ten staje się jego drugą ojczyzną , a z Larissem i Panathinaikosem zdobywa mistrzostwo kraju. Staje się bohaterem i jedną z najbardziej rozpoznawalnych osób w kraju, jest jednym z głównych kandydatów do objęcia stanowiska selekcjonera w Grecji.
Po przeczytaniu książki i jej przetrawieniu wciąż nie wiem kim jest Jacek Gmoch. Dla wielu to bohater jeden z kilku najlepszych trenerów w Polsce są i tacy którzy uważają go z ambitnego ponad miarę hochsztaplera który poprzez układy i układziki osiągnął to co osiągnął. Wiedział jak poprowadzić swoją karierę i z kim się układać by zostać pierwszym trenerem Polski. W tej książce nie dostaniemy odpowiedzi jak było na prawdę. Dostaniemy prawdę Jacka Gmoch ubarwioną historyjkami tak opowiedzianymi że nie do końca możemy uwierzyć że wydarzyły się na prawdę. Czyta się to jednak wyśmienicie jak opowieść, ogniskową gawędę o czasach tak zmierzłych, że aż nierealnych. Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz