Mija miesiąc jak siedzimy w domu, prawdopodobnie kolejne trzy przed nami. Powoli godzimy się z faktem kolejnych dni w domowych pieleszach. Jest szansa na krótką refleksją nad tym dokąd zmierzamy i gdzie się tak spieszymy. Wreszcie mamy czas na wspólne czytanie oglądanie i słuchanie muzyki. Dziś kilka zdań na temat Obwodu głowy Włodzimierza Nowaka.
Książka przeleżała u mnie kilka ładnych lat. Zbiór dwunastu reportaży z przełomu wieku dotyczących polsko-niemieckiego pogranicza. Każdy dotykający nieco innej perspektywy. Mamy historie powojennych przesiedleńców, tych z polskiej i niemieckiej strony, losów polskich dzieci odebranych matką przez nazistów. Mamy bardzo ciekawy reportaż o belgijskim żołnierzu Wermachtu tłumiącym powstanie warszawskie, a także o Niemcu Manfredzie, który uciekł do polskiej partyzantki. Nie obyło się również od tematów bardzie współczesnych małych biznesach na pograniczu, czy Uniwersytetu Europejskiego z Viadrina kształcącego przyszłych mecenasów prawa polskiego i niemieckiego. Widzimy również upadek muru berlińskiego oczami pani Mohs przedstawicielki wschodnio-niemieckich Ossi.
Czytając te historie łapie się odpowiednią perspektywę. Świat nie jest czarno biały. Nie ma zwycięzców i pokonanych. Nic w tych reportażach nie jest narzucone, nie wskazują drogi jaką należało by podążać, ani nie wytykają decyzji bohaterów. Opisują jedynie wydarzenia które miały miejsce. Dają materiał do przemyśleń nad nami samymi. Gorąco polecam ten zbiór, jedna z najlepszych pozycji non-fition jaką miałem w reku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz