poniedziałek, 20 czerwca 2016

Kuba. Autobiografia.

Mamy jeszcze chwilę do ostatniego spotkania Polski w grupie z Ukraińcami. Szanse na awans są duże, ale los lubi sprawiać niespodzianki, a najlepiej o tym wie wieloletni kapitan i podpora reprezentacji Kuba Błaszczykowski.


Biografia Kuba autorstwa Małgorzaty Domagalik, przeleżała na mojej wirtualnej półce niemal cały rok. Nie specjalnie przypadła mi do gustu narracja i forma książki. Na przemian są to przemyślenia autorki, jej rozmowy z piłkarzem, rodziną i znajomymi. Brak chronologii, wywiady są raczej chaotyczne, bardzo często ograniczające się do tego jakim wspaniałym człowiekiem jest Błaszczykowski. Zawzięty i uparty to słowa klucze, które przewijają się przez każdy rozdział książki. Pracowity, ale lubiący się wyspać. Zamknięty w sobie, ale wśród najbliższych otwarty, kochający ojciec, prawdziwy mężczyzna itp itd.
Domagalik słodzi Kubie niemal na każdej stronie, Kuba to chodzący ideał, może czasami nieco nadpobudliwy i agresywny, ale tylko dlatego, że mu na wszystkim zależy. Wnikliwy czytelnik odnajdzie kilka rys na wymalowanym obrazku, ale na pewno nie pomogą mu w tym współrozmówcy. Z założenia nie jest to biografia sportowa, jest to raczej historia człowieka po przejściach, który w wieku 11 lat stracił matkę i ojca. Czytając ją miałem wrażenie, że uczestniczę w programie Sprawa dla reportera, zebrało się kilka gadających głów i debatują o tym co się wydarzyło.
W roku 1996 ojciec pod wpływem alkoholu dźgnął nożem matkę Kuby, chłopiec wraz ze starszym o dwa lata bratem z dnia na dzień staje się sierotą. Na wysokości zadania staje rodzina, a w szczególności babcia i najmłodszy brat matki Jerzy Brzęczek (reprezentant Polski w piłce nożnej i zdobywca srebrnego medalu olimpijskiego). Jerzy Brzęczek to taki don Corleone rodziny, zawsze wspomoże dobrą radą, załatwi testy w klubach krajowych i zagranicznych (Górnik Zabrze, Tyrol Innsbruck, Wisła Kraków). Kuba jest równie utalentowany jak uparty, ale stryja słucha i podąża za jego radami. To stryj, gdy nie układało się między trenerem Klopem a Kubą, doradził mu by po strzeleniu kolejnej bramki podbiegł do trenera i go wyściskał.
Gdy tak myślę o tej książce mam w sobie złość. Bardzo lubię Kubę Błaszczykowskiego to walczak na boisku zostawia serce i zdrowie, ale mam wrażenie że ta pozycja bardziej szkodzi jego wizerunkowi aniżeli pomaga. Jest tu za mało prawdziwego Kuby a za dużo Małgorzaty Domagalik, która chwilami za często wychodzi przed szereg. Choćby tymi swoimi rozważaniami jakie to niesprawiedliwe, że kto inny został kapitanem reprezentacji. Zakończenie tylko dopełnia czarę goryczy, które nijak ma się do rzeczywistości, Błaszczykowski jest w chwili obecnej jednym z filarów naszej reprezentacji i nikt nawet sobie nie wyobraża by mogło być inaczej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz