piątek, 13 marca 2020

Droga

Kilka chwil temu wyłączyłem telewizor. Na niemal każdym kanale kolejne informacje z korona-wirusem w tytule. Kolejni zarażani, kolejne miejsca odcięte od świata. Głowa pełna irracjonalnych myśli. Dziesiątki apokaliptycznych wizji spisanych na kartach książek rysuje coraz więcej mniej lub bardziej nieprawdopodobne scenariusze. Jednym z nich chciałem się z wami podzielić.


Droga Cormaca McCarthy'ego to historia mężczyzny i jego syna. Znany im świat zostaje unicestwiony przez bliżej nieokreślony kataklizm. Ci co przerwali najczęściej dawno zapomnieli o swoim ludzkim obliczu. Ich celem jest zaspokojenie podstawowych potrzeb. Jeżeli się organizują to odhumanizowane brutalne watahy skoncentrowane na chwilowej przyjemności. Ojciec i syn przemierzają ten świat. Okrutny pełen przemocy. Ufają tylko sobie. Napotykają innych przedstawicieli ludzkiej rasy. Nie są to miłe spotkania. Autor zbudował ciężko strawny świat bez jakiejkolwiek nadziei. Podróż jest celem samym w sobie dopóki starczy sił. Nie ma kresu. Nie ma pomocy. Jest dwoje bliskich sobie ludzi, zdanych na siebie, droga na południe poprzez kolejne zniszczone miasta i bandy ostatnich zezwierzęconych ludzkich wraków. 
Pesymistyczna to wizja. Oby się nie ziściła. Jest piątek trzynastego można trochę pofolgować z wyobraźnią. Jutro kolejny dzień, kolejne wiadomości o wirusie z Wuhan. Pozdrawiam. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz