niedziela, 13 sierpnia 2017

Jak zostałem pisarzem

Andrzeja Stasiuka odkryłem kilka lat temu (felietony w Gazecie Wyborczej), po prozę sięgnąłem dość niedawno bo w 2015, Jadąc do Babadag urzekł mnie do tego stopnia że kwestią czasu było sięgniecie po kolejną pozycje tego autora, tym bardziej że takowa była mi już kiedyś polecona. W 2003 roku na jakieś libacji alkoholowej mój znajomy wyciągnął ze sfatygowanej starej torby książkę mówiąc że muszę to przeczytać. Była to próba autobiografii Stasiuka Jak zostałem pisarzem. Przez kilkadziesiąt minut opowiadał jaki to wyjątkowy autor i książka, będąc zamroczony wyskokowymi trunkami niemal niczego z tego wywodu nie pamiętałem, ale gdzieś w podświadomości zostało muszę przeczytać.


Od tamtego czasu minęło 14 lat, nie było okazji zapoznać się z książką, była dla mnie jak biały kruk. Kilkukrotnie pytałem się w księgarniach, szukałem w antykwariatach i nic. Dość przypadkowo kupując książki w księgarni wysyłkowej, spostrzegłem że w roku 2016 pozycja została wznowiona i ponownie wydana. Wiosną 2017 trafiła w moje ręce i kilka miesięcy odleżała zanim po nią sięgnąłem.
Język Andrzeja Stasiuka jest specyficzny, snujemy się przez kolejne strony autobiografii jak gdybyśmy słuchali opowieści gdzieś w zadymionej knajpie, bądź przy ognisku z zimnym browarem w ręku. Historia ciągnie się jakby na jednym wdechu, akcja goni akcje, prawda przeplata się z fikcją od czasu do czasu poprzeplatana jakimś wulgaryzmem. Pojawiające się miejsca, osoby, wspomnienia po kilku stronach stają się mniej istotne bo mamy kolejne jeszcze bardziej fascynujące. Wszystkie opowieści zmierzają w jednym określonym kierunku. Choć autor wielokrotnie zaznacza że chciałby być gitarzystą rockowym wszystko wskazuje na to że pewnego dnia zostanie pisarzem.
Książka ta to hołd pokoleniu lat 60-tych i 70-tych pamiętającemu siermiężne czasy PRL-u, ale czy na pewno. Autor wspomina czasy gdy w knajpach piło sie tanie wina, a latem ciepłe piwo, o winylowych płytach pod pachą, o jeansach kupowanych w Peweksie, o przymusowym poborze do armii, a przede wszystkim o muzyce i książkach. A wszystko to wspomina z nostalgią o czasach tak szarych, że aż kolorowych.

Wtedy w ogóle decyzje były łatwiejsze. Nie to co teraz. Podejmowało się jakąś, a i tak niewiele się zmieniało. Właściwie można było podjąć jakąkolwiek. Uczucie, że nie ma się wpływu na własny los, jest uczuciem dość przyjemnym. Teraz jest niby wolność, ale ludzie są zniewoleni jak nigdy nie byli. Wtedy byli kompletnie pozbawieni wolności, a i tak każdy robił co chciał.

Nostalgiczna to opowieść i piękna historia, jak ciernista i wyboista jest droga pisarza, ile czeka na niego niebezpieczeństw i niespodzianek dzięki którym stanie się tym kim jest. Andrzej Stasiuk to barwna postać, w prosty i przystępny sposób opisujący przemijający świat. Warto na tych kilku chwil przystanąć i nim się zachwycić, bo jutro nie będzie takie jak wczoraj.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz