niedziela, 11 czerwca 2017

Juventus. Historia w biało-czarnych barwach

Ostanie dwa tygodnie obfitowały w wiele wydarzeń. Dziś chciałbym skoncentrować się na tych piłkarskich. Dwa wielkie finały europejskie, spotkania drużyn narodowych (wczorajsza wygrana Polski z Rumunią 3:1, hat trick Roberta Lewandowskiego) a na lokalnym podwórku pasjonująca końcówka ligowych rozgrywek (Legia Warszawa do ostatnich sekund nerwowo spoglądała na wynik batalii między Lechem Poznań a Jagiellonią Białystok).
Moja natomiast skromna osoba w przerwach miedzy kolejnymi meczami umilała sobie czas czytając pozycję Adama Digbego Juventus. Historia w biało-czarnych barwach.


Juventus Turyn dla pokolenia polskich trzydziestolatków na zawsze zapisał się w sercach kibiców. Przygodę z futbolem jako 7 letni chłopiec rozpocząłem od pamiętnego finału z 1985 między angielskim FC Liverpool a włoskim Juventusem. Pomimo wspaniałej gry duetu Platini - Boniek  i wspólnie wypracowanej bramce, spotkanie to zapisało się w pamięci kibiców z zupełnie innego powodu, jeszcze przed pierwszym gwizdkiem na trybunach stadionu Heysel wybuchły zamieszki w wyniku których śmieć poniosło 39 osób. Mecz nie został przerwany rozegrano go do końca, Zbigniew Boniek zapytany o tamte wydarzenia po latach powiedział:

Proszę nie wierzyć nikomu, kto mówi, że w tym całym zamieszaniu trudno było zorientować się dokładnie, co się stało. Wiedzieliśmy, na 99,9 procent, co się wydarzyło: śmierć, powaga sytuacji, wybuchowa atmosfera wisiały nad stadionem. Powtarzam, wiedzieliśmy wszystko. Nie chcieliśmy grać, ani Liverpool. UEFA nam nakazała. Powiedziano, że jeśli nie wyjdziemy na boisko, sytuacja jeszcze się pogorszy. Telefonów komórkowych jeszcze wtedy nie było i wielu fanów Juventusu nie wiedziało, ilu ludzi zginęło w sektorze „Z”. Człowiek z UEFA powiedział mi – jeśli odmówicie gry, oni się o tym dowiedzą

W 1985 roku po raz pierwszy dotarło do mnie, że piłka nożna to coś więcej niż sport, niż drużyna która wybiega na boisko. Futbol poz samą rywalizacją sportową jest przede wszystkim efektem ubocznym tego co się dzieje w sercach kibica, który żyje swoim klubem od momentu gdy pierwszy raz obejrzy mecz, wybierze się na stadion założy koszulkę swojej ukochanej drużyny. To prawda jest rywalizacja kolejne trofea ale przede wszystkim piłka nożna to historia osób przywiązanych do klubowych barw, piłkarzy, działaczy i fanów którzy są ze swoim zespołem na dobre i na złe.
Pamiętam że nie do końca rozumiałem dlaczego tak świetny piłkarz jak Boniek musiał opuścić klub. Odpowiedz była prozaiczna w drużynie mogło występować jedynie dwóch obcokrajowców  z duetu Platini - Boniek ten drugi był słabszy, a Juventus pozyskał zdolnego perspektywicznego Michael Laudrupa.
Juventus Turyn to wielki klub w swojej historii miał wiele wzlotów i upadków. Ostatni upadek to afera Calciopoli gdy klub został ukarany degradacją do niższej ligi (sezon 2005/06). Pomimo katastrofy sportowej i finansowej pięciu piłkarzy zadeklarowało pozostanie w klubie: Alessandro Del Piero, Mauro Camoranesi, David Trezeguet, Pavel Nedved, i Gianluigi Buffon dzięki temu krokowi zapisali się na stałe w historii klubu. Dziś Juventus Turyn to wielki klub walczący w finale z wielkim Realem Madryt o Puchar Ligii Mistrzów (porażka 1:4).
W 1897 gdy koledzy z liceum założyli Juventus Football Club, nikt nie spodziewał się że kilka dekad później będzie to jeden z największych klubów piłkarskich na świecie.
Adam Digby napisał ciekawą i pasjonującą historię zespołu z północnych Włoch, a przede wszystkim ludzi którzy współtworzyli go. Od roku 1923 losy klubu powiązane są z rodziną Agnelli, kiedy to syn założyciela Fiata, Edoardo został jego prezydentem. Rodzina i korporacja Fiata po dzień dzisiejszy trzyma władze w swoich rękach i to dzięki nim mamy wielki Juventus.

Ps. Tak zupełnie na marginesie istnieje duża szansa że po Zbigniewie Bońku kolejny polak wybiegnie w barwach Juventusu, Wojtek Szczęsny szykowany jest na następce wielkiego ale i wiekowego Gianluigi Buffona... :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz