piątek, 20 grudnia 2019

Halo tato reportaże o dobrym ojcostwie

Halo tato trafiło do mnie całkiem przypadkowo. Reportaż o ojcostwie działał na moją wyobraźnie jak by na to nie patrzeć sam jestem tatą cudownej dziesięciolatki. Dodatkowy atut, przedświąteczna promocja za około 9 złotych, grzech nie brać. 


Otworzyłem pierwszą stronę i pomimo kolejki tytułów do przeczytania wciągnąłem się w lekturę. Poruszająca historia samotnego ojca z podkarpackiej wsi, czy rodziny borykającej się  z astygmatyzmem syna ruszają za serce. Krakowska grupa wsparcia dla ojców i ich doświadczenia  związane z rodzicielstwem z mojego punktu widzenia były najbardziej interesujące.

Przez większą część życia moja opinia o sobie zależała od innych Wiedziałem, że zrobiłem coś dobrze, dopiero wtedy, kiedy mnie pochwalono. Negatywna opinia, nawet pojedyncza, odbierała mi dobre zdanie o sobie.

Reportaże są przeplatane rozmowami z psychologiem Jackiem Santorskim i z nauczycielem Jarosławem Szulskim. Obie przedstawiają ciekawy punkt widzenia na ojcostwo. Pierwsza to tradycyjna konserwatywna rola w rodzinie, druga koleżeńska (sam rozmówca jeszcze nie jest ojcem). Łączy je wspólny obraz Matki Polki.

... dziewczyna gra na skrzypcach w szkolnym przedstawieniu i w pewnym momencie pęka struna. Matka Polka powie: "Złośliwa Kowalska uszkodziła wcześniej struny!". Matka Żydówka: "Tyleśmy się napracowały i teraz ta struna pękła". A matka Amerykanka: "Wow, skończyć koncert na jednej strunie! New experance!"...

Kończąc lekturę miałem mały dyskomfort, wrażenie że książka powstała na zamówienie. Ojcostwo było tylko pretekstem by sprzedać mi pewne koncepcje wychowawcze. Słowo tata mógłby zastąpić każdy inny wyraz dziadek, wujek, ciocia, babcia, mama, przyjaciel itd.  Pomimo pewnego niedosytu polecam książkę wiele przydatnych informacji popartych ciekawymi historiami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz