Nie tylko książkami człowiek żyje, a własnie jestem po seansie filmu Ugotowany i w kilku zdaniach chciałbym podzielić się swoimi spostrzeżeniami.
Gotować każdy potrafi, ale nie dla każdego jest to pasja i sens życia. Dla Adama Jonesa, tak właśnie jest, kuchnia to początek i koniec wszystkiego. Reszta to tylko wypełniacze czasu kobiety, używki i inne przyjemności. Popada w długi i znika. Poddaje się oczyszczeniu, gdzieś na krańcach cywilizowanego świata (stan Arizona w USA) zostaje obieraczem małż. Odbywa pokutę (milion obranych małż) i wraca by ponownie dać sobie szanse, sprawdzić się, udowodnić sobie, że jest najlepszy.
Jak to bywa ciągną się za nim jego demony przeszłości. Dawne miłości, wierzyciele i kulinarni konkurencji. Niby sztampa powielana po wielokroć, ale warto obejrzeć ten film dla tych pikanych szczegółów, jak wygląda prawdziwe życie kucharzy i restauracji w jakich pracują. Jakie mają cele i marzenia (trzy gwiazdki w przewodniku kulinarnym Michelina) i ile ich to kosztuje. Poza tym świetnie pokazany jest proces powstawania poszczególnych dań, współpraca kucharzy i stres związany z presją sukcesu. Oczywiście jak w niemal każdej tego typu produkcji miłość i przyjaźń zwycięża, a nawet największy wróg i przeciwnik wyciąga pomocną dłoń. Nie odbiera to jednak przyjemności z oglądania całości i z pewnością niesie ze sobą walor edukacyjny. Uporem, ciężką pracą a przede wszystkim współpracą można osiągnąć najwyższy szczyt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz