Biorąc do ręki, a raczej zapuszczając sobie do przesłuchania audiobooka autorstwa Adama Wajraka nie za bardzo wiedziałem czego się spodziewać. Okładka i tytuł bez wątpienia wskazywały bohaterów książki nie do końca jednak byłem świadomy jakie problemy będą w niej poruszane. Muszę przyznać, że byłem miło zaskoczony.
Spodziewałem się publikacji popularnonaukowej której tematem będą wilki, a dostałem pełnokrwisty reportaż wprost z puszczy białowieskiej. Fascynującej relacji o mieszkańcach lasu, gdzie przez całą dobę tętni życie niczym w wielkiej metropolii, miejscu gdzie nawet trzask złamanej gałązki nie pozostaje niezauważony, jest sygnałem zagrożenia. Pomimo że wilki są tematem przewodnim i wokół nich snuje się opowieść to jest tylko pretekst by porozmawiać o drapieżniku znacznie groźniejszym a mianowicie człowieku. To na widok człowieka ten największy i najpotężniejszy mięsożerca w polskich lasach potrafi ze strachu zrobić pod siebie, omija nas szerokim łukiem, unika jak ognia. Jest tak przerażony że gdy człowiek wykrada mu młode, nie ma odwagi się przeciwstawić.
W powszechnym myśleniu zachodniego człowieka wilk to wcielone zło, bestia potrafiąca rozszarpać na strzępy i choćby dla tego trzeba ją wytępić, pozabijać. Niewiele wilczych watach można odnaleźć w Europie, a większość z nich (około 1000 osobników) można odnaleźć w polskich lasach, choć i nasz stosunek do tych zwierząt nie jest idealny to jako jedno z nielicznych miejsc na starym kontynencie mamy do nich szacunek i respekt. Prawdopodobnie jest tak dlatego że jako jeden z nielicznych narodów europy jesteśmy w stanie zrozumieć jakiej eksterminacji zwierzęta te zostały poddane, masowe wybieranie szczeniąt, trucie w najlepszym wypadku polowanie na jego cenną skórę.
Adam Wajrak byśmy lepiej zrozumiali sytuację tych drapieżników przytacza nam pieśń barda solidarności Jacka Kaczmarskiego Obława:
Skulony w jakiejś ciemnej jamie smaczniem sobie spał
I spały małe wilczki dwa - zupełnie ślepe jeszcze
Wtem stary wilk przewodnik, co życie dobrze znał
Łeb podniósł, warknął groźnie, aż mną szarpnęły dreszcze
Poczułem nagle wokół siebie nienawistną woń
Woń, która tłumi wszelki spokój, zrywa wszystkie sny
Z daleka ktoś gdzieś krzyknął nagle krótki rozkaz - goń!
I z czterech stron wypadły na nas cztery gończe psy!
Obława! Obława! Na młode wilki obława!
Te dzikie, zapalczywe, w gęstym lesie wychowane!
Krąg śniegu wydeptany! W tym kręgu plama krwawa!
Ciała wilcze kłami gończych psów szarpane!
Ten, który na mnie rzucił się, niewiele szczęścia miał
Bo wpadł prosto mi na kły i krew trysnęła z rany
Gdym teraz - ile w łapach sił - przed siebie prosto gnał
Ujrzałem małe wilczki dwa na strzępy rozszarpane!
Zginęły ślepe, ufne tak, puszyste kłębki dwa
Bezradne na tym świecie złym, nie wiedząc kto je zdławił
I zginie także stary wilk, choć życie dobrze zna
Bo z trzema na raz walczy psami i trzech ran na raz krwawi.
Obława! Obława! Na młode wilki...
Wypadłem na otwartą przestrzeń, pianę z pyska tocząc,
Lecz tutaj także ze wszech stron - zła mnie otacza woń!
A myśliwemu co mnie dojrzał już się śmieją oczy
O ręka pewna, niezawodna podnosi w górę broń!
Rzucam się w bok, na oślep gnam, aż ziemia spod łap tryska
I wtedy pada pierwszy strzał, co kark mi rozszarpuje
Wciąż pędzę słyszę jak on klnie i krew mi płynie z pyska
On strzela po raz drugi! Lecz teraz już pudłuje!
Obława! Obława! Na młode wilki...
Wyrwałem się z obławy tej, schowałem w jakiś las,
Lecz ile szczęścia miałem w tym to każdy chyba przyzna
Leżałem w śniegu, jak nieżywy długi, długi czas
Po strzale zaś na zawsze mi została krwawa blizna!
Lecz nie skończyła się obława i nie śpią gończe psy
I giną ciągle wilki młode na całym wielkim świecie
Nie dajcie z siebie zedrzeć skór! Brońcie się i wy!
O bracia wilcy! Brońcie się nim wszyscy wyginiecie!
Obława! Obława! Na młode wilki...
Powiem krótko, książkę Wilki trzeba przeczytać, wiele w niej prawdy o nas samych. Polecam.
W powszechnym myśleniu zachodniego człowieka wilk to wcielone zło, bestia potrafiąca rozszarpać na strzępy i choćby dla tego trzeba ją wytępić, pozabijać. Niewiele wilczych watach można odnaleźć w Europie, a większość z nich (około 1000 osobników) można odnaleźć w polskich lasach, choć i nasz stosunek do tych zwierząt nie jest idealny to jako jedno z nielicznych miejsc na starym kontynencie mamy do nich szacunek i respekt. Prawdopodobnie jest tak dlatego że jako jeden z nielicznych narodów europy jesteśmy w stanie zrozumieć jakiej eksterminacji zwierzęta te zostały poddane, masowe wybieranie szczeniąt, trucie w najlepszym wypadku polowanie na jego cenną skórę.
Adam Wajrak byśmy lepiej zrozumiali sytuację tych drapieżników przytacza nam pieśń barda solidarności Jacka Kaczmarskiego Obława:
Skulony w jakiejś ciemnej jamie smaczniem sobie spał
I spały małe wilczki dwa - zupełnie ślepe jeszcze
Wtem stary wilk przewodnik, co życie dobrze znał
Łeb podniósł, warknął groźnie, aż mną szarpnęły dreszcze
Poczułem nagle wokół siebie nienawistną woń
Woń, która tłumi wszelki spokój, zrywa wszystkie sny
Z daleka ktoś gdzieś krzyknął nagle krótki rozkaz - goń!
I z czterech stron wypadły na nas cztery gończe psy!
Obława! Obława! Na młode wilki obława!
Te dzikie, zapalczywe, w gęstym lesie wychowane!
Krąg śniegu wydeptany! W tym kręgu plama krwawa!
Ciała wilcze kłami gończych psów szarpane!
Ten, który na mnie rzucił się, niewiele szczęścia miał
Bo wpadł prosto mi na kły i krew trysnęła z rany
Gdym teraz - ile w łapach sił - przed siebie prosto gnał
Ujrzałem małe wilczki dwa na strzępy rozszarpane!
Zginęły ślepe, ufne tak, puszyste kłębki dwa
Bezradne na tym świecie złym, nie wiedząc kto je zdławił
I zginie także stary wilk, choć życie dobrze zna
Bo z trzema na raz walczy psami i trzech ran na raz krwawi.
Obława! Obława! Na młode wilki...
Wypadłem na otwartą przestrzeń, pianę z pyska tocząc,
Lecz tutaj także ze wszech stron - zła mnie otacza woń!
A myśliwemu co mnie dojrzał już się śmieją oczy
O ręka pewna, niezawodna podnosi w górę broń!
Rzucam się w bok, na oślep gnam, aż ziemia spod łap tryska
I wtedy pada pierwszy strzał, co kark mi rozszarpuje
Wciąż pędzę słyszę jak on klnie i krew mi płynie z pyska
On strzela po raz drugi! Lecz teraz już pudłuje!
Obława! Obława! Na młode wilki...
Wyrwałem się z obławy tej, schowałem w jakiś las,
Lecz ile szczęścia miałem w tym to każdy chyba przyzna
Leżałem w śniegu, jak nieżywy długi, długi czas
Po strzale zaś na zawsze mi została krwawa blizna!
Lecz nie skończyła się obława i nie śpią gończe psy
I giną ciągle wilki młode na całym wielkim świecie
Nie dajcie z siebie zedrzeć skór! Brońcie się i wy!
O bracia wilcy! Brońcie się nim wszyscy wyginiecie!
Obława! Obława! Na młode wilki...
Powiem krótko, książkę Wilki trzeba przeczytać, wiele w niej prawdy o nas samych. Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz