Po lekturze Królestwa Emmanuela Carrera postanowiłem sobie odświeżyć mocno kontrowersyjną powieść Nikosa Kazantzakisa Ostanie kuszenie Chrystusa.
Pierwsze moje spotkanie z książką to połowa lat 90-tych, sięgnąłem po nią dość przypadkowo i nieświadomie przeszukując zbiory biblioteki publicznej. Nie dostrzegłem w niej niczego co było by zaprzeczeniem mojej wiary. Była to dla mnie historia alternatywna, nawet bardzo prawdopodobna biorąc pod uwagę ludzką naturę Jezusa. Nie do końca rozumiejąc nauk wpajanych mi przez kościół chłopiec z Nazaretu był dla mnie dzieckiem Bożym który poprzez swoją mękę i śmierć na krzyżu odkupił nasze winy i grzechy. Będąc człowiekiem jednak, miał prawo wyboru i wolną wole, stąd pojawiający się w ewangeliach szatan kuszący Chrystusa.
Autor książki właśnie w takiej sytuacji stawia Jezusa, tuż przed jego śmiercią szatan ma swoją ostaniom szansę by zawrócić go z drogi wyznaczonej mu przez Boga. Obdarza go wizją świata bez śmierci na krzyżu, gdzie zakłada rodzinę i dożywa sędziwego wieku.
Czytając to alternatywną historię uświadamiamy sobie jakiego wysiłku, heroizmu i poświecenia wymagał czyn Jezusa. Jednocześnie historia biblijna zatacza koło szatan kuszący Ewe i Adama w Raju odnosząc zwycięstwo skazuje nas na potępienie, Chrystus nie ulegając tej pokusie dokonuje naszego zbawienia.
Moje drugie spotkanie z książką to jej ekranizacja z roku 1988 w reżyserii Martina Scorsese. Film nie odbiega bardzo od oryginału (książka opatrzona jest wstępem pozwalającym na zrozumie zamiarów autora) wywołał jednak wiele kontrowersji i w wielu krajach jest pozycją zakazaną. Podobnie było w Polsce. Jak do dziś pamiętam starą herbaciarnie w bocznej uliczce Lublina z małą salką na piętrze gdzie co czwartek odbywały się projekcje kontrowersyjnych filmów. Oglądają po raz pierwszy film Scorsese poczułem się jak pierwsi chrześcijanie gdzieś w katakumbach starożytnego Rzymu dyskutujący o boskości Jezusa Chrystusa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz