Witam po dość długiej przerwie. W zasadzie nie mam żadnego usprawiedliwienia co właściwie się stało że nic się nie działo na moim blogu. Były wakacje, kilka książek otarło się o moją uwagę, ale nie mogę z czystym sumieniem powiedzieć że jakąkolwiek przeczytałem od deski do deski. Większość z nich to pozycje z zakresu moich zawodowych zainteresowań, ale może o tym następnym razem. Dziś kilka słów o Był sobie chłopiec Nick'a Hornby.
Dekadę temu Nick Hornby był dla mnie autorem którego książki kupowałem w ciemno. Miały w sobie tę magię historii prostych codziennych, o które ocieramy się każdego dnia, które w trakcie poruszały nasze serca i skłaniały do refleksji. About a boy jest właśnie taką pozycją. Młody chłopiec z problemami dojrzewania, matka z depresją która użala się nad swoim położeniem i beztroski trzydziestolatek, singiel na pierwszy rzut oka beztroski bawidamek bez celu w życiu. Jak to bywa w takich historiach los chce że ich drogi się krzyżują. Nie chcę za bardzo wnikać w fabułę i przemianę naszych bohaterów ale naszła mnie taka refleksja. Czy ta książka mogła by powstać współcześnie? Od pierwszej publikacji minęło 23 lata, głównymi bohaterami jest 12 letni Markus i 36 letni Will. Will staje się dla Markusa starszym bratem i przyjacielem na którego może liczyć w ciężkich momentach. Markus natomiast jest dla Willa oknem na świat normalnego świata z codziennymi problemami całkiem normalnych ludzi. Ale czy w 2021 roku przyjaźń miedzy dwunastolatkiem i trzydziestolatkiem nie miała by zbyt wielu podtekstów. Ja wiem, że teraz ktoś mi powie że początkowo ich relacja jest czysto utylitarna, Markus jest tylko wabikiem na samotne matki, a Will substytutem ojca. Znajdzie sie prawdopodobnie wielu obrońców moralności którzy w tym związku dopatrzeć się mogą znacznie więcej. Pozdrawiam i zachęcam do lektury.
Ps Książkę czytałem już dość dawno temu, wciąż nie mogę się zmusić do ogarnięcia oryginału który kurzy się na mojej półce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz