sobota, 3 marca 2018

Maus


Dwa dni pięknej białej zimy i powód do normalności. Szarość i plucha. Typowo angielska pogoda z nieustającym i wręcz monotonie depresyjnym deszczem. Chciał, nie chciał, ponownie sięgnąłem na półkę na której odnalazłem komiks Maus, z krótką adnotacją Umbero Eco na tylnej obwolucie.





Maus jest książką, od której nie można się oderwać. Kiedy dwie myszy mówią o miłości, jesteś poruszony, kiedy cierpią - płaczesz. Powoli w trakcie tej małej przypowieści zawierającej w sobie cierpienie, humor i codzienne wybory życiowe zostajesz pochłonięty przez język wschodnioeuropejskiej rodziny i wciągnięty w  hipnotyzujący rytm narracji, a kiedy kończysz Mausa, jesteś nieszczęśliwy, że porzuciłeś ten magiczny świat.

Tymi słowami wyraził swój zachwyt nad dziełem Art'a Spiegelman'a. Książką nietypową bo opowiadającą o Holocauście za pomocą obrazka. Komiksy kojarzymy raczej z prostą rozrywką dla dzieci, istnieje co prawda nisza z bardziej wyrafinowani odbiorcami jest to jednak grupa nieliczna nastawiona na walory artystyczne.
Maus jest nietypowy, narysowany i na pisany w dwóch płaszczyznach czasowych. Jest to opowieść w opowieści. Po pierwsze przedstawione są tu relacje ojciec-syn, dochodzą do tego przeżycia wojenne i tragiczna (samobójcza) śmieć matki. Po drugie mamy tu historię żydowskiej rodziny autora, jej perypetię przed i w trakcie drugiej wojny światowej. Pomimo formy w jaką została ubrana bardzo rzeczywistą i ujmującą. Komiks korzysta z nieco innych środków przekazy niż książka, która swoimi opisami, barwnym językiem i niedopowiedzeniami pozwala uruchomić wyobraźnię. Stajemy się wówczas częścią historii, rozumiemy ją i czujemy, jesteśmy zaangażowani emocjonalnie. Komiks operuje skrótami, onomatopeją, trochę językiem (w formie dymków) a przede wszystkim obrazem. Art Spiegelman wykorzystuje to wprost perfekcyjne. Żydów przedstawia jako myszy, Niemcy to koty, Polacy świnie (oj dostało się nam), Amerykanie to psy, a Francuzi żaby. Żydzi mają swój specyficzny język, wyczuwalny wschodnioeuropejski dialekt. Dzięki tym prostym zabiegom, bez zbędnych słów, wiemy w jakim świecie się poruszamy. Jest to świat straszny, w której ludzie zapominają o swojej ludzkiej naturze, a przywdziewają swoje zwierzęce maski. Jest to czas pogardy do ludzkiego życia. Czas nienawiści i wszechobecnego zła. Zdehumanizowany świat przetrwania za wszelką cenę. Wyjątki są, ale jak to bywa, są to tyko wyjątki potwierdzające regule.
Piękna to historia, zawiła i skomplikowana w swej prostocie. Wojna nie kończy się wraz z zaprzestaniem działań wojennych, nie można po prostu zdjąć masek i wrócić do normalnego życia. Powiem tak, trzeba przeczytać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz