czwartek, 30 lipca 2020

Food Escapes

Prawdopodobnie będzie to mój ostatni wpis przed wakacjami. Jak dobrze pójdzie za kilka dni wsiądę w samolot i polecę do Polski. Zanim to nastąpi kilka słów o Food Escapes Jamiego Olivera, którego jestem fanem a na półce wala się jego kilkanaście książek. 


Ostanie miesiące mijają mi na przymusowym urlopie. Dwa dni w tygodniu spędzam na moim kulinarnym kursie, który do końca roku mam nadzieję skończyć. W chwilach wolnych natomiast gotuję i czytam. Choć o książkach Jamiego Olivera nie powiedziałbym tego. Ja je pochłaniam, nasiąkam i się nimi delimituję. Pięknie wydane, mnóstwo cudownych fotografii, a przede wszystkim każda potrawa poprzedzona osobistymi doświadczeniami.


Food Escapes to intymna podróż po sześciu krajach znanych ze swoich kulinarnych specjałów; Hiszpania, Włochy, Szwecja, Maroko, Grecja i Francja. Jest to też powrót sentymentalny do miejsc odwiedzonych ponad dekadę temu, podobnie jak wówczas towarzyszy mu przyjaciel i fotograf David Loftus.



Jedzenie, które przyjmowałem podczas każdej podróży, to mieszanka tego, co można nazwać stereotypowymi potrawami z gwiazdami - wiele tagines z Maroka, ekstrawaganckie paelle z Hiszpanii, pocieszające risotto z Włoch i świeże smaki klasycznej sałatki greckiej - i przepisy, które zainspirowały mnie do zrobienia po przejściu przez rynki i wchłonięciu wibracji każdego miejsca. To, co znajdziesz w Jamie Does ... to zabawne, optymistyczne, eskapistyczne jedzenie, które możesz gotować i cieszyć się nim we własnym domu.Tak o swoich doświadczeniach mówi kucharz.


Dla mienie książka ta ma wiele walorów. Przede wszystkim traktuję ją jako album z podróży. Każde miejsce w jakie trafia autor jest przedstawione za pomocą krótkich retrospekcji i anegdot.


Wybrane przepisy są proste do wykonania, dużo w nich osobistych doświadczeń i nawiązań do kultury prezentowanego kraju. Na pierwszy rzut oka nieco egzotyczne dania sprawiają wiele radości w samym ich przyrządzani. Powiedział bym tak, jest to książka o przyjemności z gotowania o radości odkrywania nowych smakowych doznań. Pewnie nie jest to doskonała pozycja dla gospodyni domowej, która chce szybko i dobrze przyrządzić obiad dla rodziny. Jest to książka dla odkrywców. Polecam

czwartek, 23 lipca 2020

Strup. Hiszpania rozdrapuje rany.

Kilka dni temu przeczytałem zbiór reportaży Strup Katarzyny Kobylarczyk. Wciąż go trawie, analizuje, próbuje zrozumieć i doszukuje sie podobieństw. Nie jest łatwo policzyć ogólną liczbę ofiar, umownie mówi się o 500 tys.


Nie łatwo czyta się tę książkę. Autorka przede wszystkim skupia się na ofiarach. Kolejne rozdziały i akapity poświęca obu stroną konfliktu. Daty i wydarzenia są w tekście porozrzucane jak puzzle. Prześlizgujemy się po kilku znaczących nazwiskach z generałem Franco na czele. Nie jest to jednak książka historyczna, a w ręcz przeciwnie by ją przeczytać ze zrozumieniem należało by najpierw zapoznać się wydarzeniami drugiej połowy lat 30-tych ubiegłego wieku.
Ważną przełomową datą jest rok 1936 i wybory parlamentarne które wygrywają komuniści uzyskując 34%  obiecując reformy w kraju i ograniczenie roli kościoła w świeckim państwie. Wraz z Partią Liberalną mają nieco ponad 50%. Hiszpania jest podzielona. Dochodzi do przewrotu wojskowego na południu kraju, w stolicy bojówki komunistyczne dokonują samosądów na zwolennikach prawej strony. Masowe łapanki i mordy przeciwników stają się codziennością. Konflikt trwa ponad trzy lata angażując w niego  faszystów z Niemiec i Włoch jak i komunistów ZSRR. Hiszpania staje się jednym wielkim cmentarzem, eksperymentem machiny wojennej poprzedzającym wybuch II Wojny Światowej.
Książka ta jednak nie jest o tym. Faszystowskie Niemcy wspomniane są przy okazji obozów koncentracyjnych i przebywających tam Hiszpanów. Koncentrujemy się przede wszystkim na ofiarach tego konfliktu. Przegranych którzy do dnia dzisiejszego leżą w bezimiennych mogiłach w okolicznych rowach, a rodziny mają problem z ekshumacją ciał i zwycięzców którym wybudowano mauzoleum upamiętniające ofiary wojny domowej gdzie w honorowym miejscu spoczywa generał Franco.
Wojna domowa w Hiszpanii skończyła się ponad 80 lat temu, rany doznane nie zasklepiły się do dziś. Nikt nie został rozliczony za swoje zbrodnie, jak to często bywa monopol na prawdę mieli zwycięzcy i temat zbrodni wojennych jest zamiatany pod dywan, Jeden z wnuków ofiar  mówi tak:

...Musisz wiedzieć, że w tej wojnie starły się ze sobą dwie strony: ta, która broniła porządku, wartości i wiary, i ta, która stała po stronie komunizmu i ateizmu. Jeżeli mój dziadek, po którejś ze stron, to po tej właściwej...

Dolina Poległych pomnik zgody narodowej ma być symbolem pojednania, miejscem spoczynku ofiar wojny domowej. Obok siebie leżą obie strony konfliktu. Jedni w glorii swych bohaterskich czynów drudzy jako aminowi statyści. Mausoleum które miało łączyć dzieli Hiszpanów.

... dla prawicy Dolina Poległych jest pomnikiem zgody narodowej. Oni nie mogą pojąć, dlaczego dla kogoś to miejsce może być obraźliwe. Uważają, że przecież krzyż nad bazyliką obejmuje swymi ramionami poległych po obu stronach konfliktu. Nie biorą pod uwagę, że wewnątrz pochowani są dyktator i przywódca partii faszystowskiej, że każdego dnia odprawia się tam ultrakatolicką mszę w ich intencji, w otoczeniu frankistowskiej symboliki. Wiele osób, które stają się swoich zmarłych z Doliny, podkreśla że nie chcą, by leżeli obok swojego mordercy...

Choć czytając książkę mam wrażenie, że autorka ma swoje sympatie, każdemu poświęca tyle samo czasu. W tym narodowym dramacie nie ma zwycięzców. Każda ze stron pielęgnuje swoje rany ma setki tysięcy poległych, sugerując że: Mój ból jest lepszy niż twój.

poniedziałek, 20 lipca 2020

Seriale się oglada

W ostatni weekend obejrzałem nową produkcję Netflixa Przeklęta, która jest całkiem ciekawym pomysłem na przedstawienie na nowo mitów arturiańskich. Tak przy okazji postanowiłem podsumować moje serialowe odkrycia i powroty ostatnich trzech miesięcy.

- Przeklęta - sezon 1

Całkiem sprawnie poprowadzona historia rodem z mitów arturiańskich. Odświeżona, poddana recyklingowi opowieść o Arturze, Merlinie, Morganie i Nimue (Pani Jeziora). Walka o władze podobnie jak w oryginale skupia się na zdobyciu magicznego miecza inny natomiast jest kontekst wydarzeń. Mamy tu zakon fanatyków nawracający ogniem i mieczem, grupę uchodźców, która musi uciekać przed prześladowaniami i kilku pretendentów próbujących przejąć tron. Serial powstaje na podstawie powieści Franka Millera Przeklęta.


- Dark - sezon 3

Świetny serial trzymający wysoki poziom, może w trzecim sezonie nieco za bardzo przekombinowany stawiający bardziej na formę, niż na treść i fabułę. Muszę przyznać, że działa na wyobraźnie i skłania do dłużej refleksji nas światem wokół nas. Jeden z najlepszych seriali  na Netflix.



- Sherlock - sezon 2,3,4

Koleiny lifting przygód Sherlocka Holmes detektywa z Baker Street. Tym razem osadzony we współczesnym Londynie nasz  bohater to ekscentryk, megaloman nie stroniący od używek. Podobnie jak jego XIX wieczny pierwowzór ma niesamowity talent do rozwiązywania zagadek kryminalnych. 


- Snowpiercer - sezon 1

Drażniło mnie osadzenie tej post apokaliptycznej historii w pociągu. Jej niedorzeczność i bark jakiejkolwiek logiki początkowo mnie męczyło, ale o dziwo serial zainteresował mnie. Charyzmatyczni bohaterowie pewni swoich poglądów, zamknięty świat podzielony na cztery klasy społeczne, które pomimo wspólnego celu dążą do konfrontacji i samounicestwienia. Taki nasz współczesny krajobraz w pigułce. Serial jest inspirowany mangą o tym samym tytule.


- The Punisher - sezon 2

Powrót do komiksowego bohatera z dzieciństwa. Netflix nie zawiódł jest to jedna z lepszych serii szkoda, że nie będzie już kontynuowana, gdyż Disney posiada wszystkie prawa do postaci ze świata Marvela.


Nie jest to oczywiście wszystko co obejrzałem. O Kierunek noc i W głębi lasu pisałem wcześniej w osobnych wpisach. Obejrzałem również kilka docinków Norsemen taki Monty Pyton osadzony w w czasach wikingów, całkiem przyjemne oderwanie się od problemów dnia codziennego. Polecam

piątek, 17 lipca 2020

Lipcowy book haul

Witam ponownie w moich skromnych progach. Jako, że nie potrafię skupić się w 100% na jednej pracy wszystko mi sie rozłazi. Wiele rozpoczętych projektów, pomimo mojego uziemienia, jest w ciemnym lesie, a do tego jak to bywa u mnie postanowiłem swoją półkę z książkami obciążyć kolejnymi pozycjami. Tak wiec do dzieła:


- Zibi czyli Boniek - Roman Kołtoń
Czekałem na tą biografię już od dłuższego czasu. Autor to freak piłkarski, znany komentator sportowy stacji Polsat. Zbigniewa Bonka nie trzeba przedstawiać, jeden z najlepszych polskich piłkarzy ubiegłego wieku, obecny prezes PZPN. Biografia ma ponad 800 stron, ale to żaden problem tylko zaleta.

- Herbs - Judith Hann
Kolejny deal z The Works, zapowiada się ciekawie i przyda mi sie w mojej pracy. Wiele fotografii z przypisami.

- Morderstwo w Himalajach - Jonathan Green
Książka trafiła do mnie w maju, ale kompletnie o niej zapominałem, dlatego też naprawiam swój błąd i umieszczam ja teraz. Książka przedstawia himalaizm z nieco innej strony, a mianowicie politycznej (Chiny konta Tybet) brzmi ciekawie natknąłem się w sieci na kilka przychylnych recenzji. Bardzo chwiałbym przeczytać.

Przy dobrych wiatrach w przyszłym miesiącu książek powinno być nieco więcej. Wybieramy sie z rodzinką do Polski mam, nadzieje że będzie szansa pobuszować po księgarniach i antykwariatach. Oby coronavirus nie pokrzyżował naszych planów. Pozaprawiam.

środa, 8 lipca 2020

My life on a plate

Od czterech miesięcy  mój świat ograniczył się do domu i ogródka. Co prawda premier w ostatnich tygodniach ograniczył lock-down otwierając sklepy i Puby, ale tak tak miedzy nami lwią część dnia spędzam w domu. A co w nim robię, no cóż uczę się, czytam i gotuje. Podnoszę swoje kwalifikacje zawodowe, a dzisiejszy tydzień jest ostatnim przed przerwą wakacyjną. Łącze przyjemne z pożytecznym i chwiałbym się dzisiaj podzielić jedną książek jaką nabyłem w tym celu.


My life on a plate wypatrzyłem na pólkach sklepu The Works za £0.50 zaintrygowała mnie niska cena, postanowiłem przejrzeć i zerknąć cóż takiego ma do zaoferowania. Z tylnej okładki wyczytałem, że Kelis to popularna wokalistka amerykańska(teledysk Milkshake zabawne skojarzył mi się z propozycją Kazika Twój ból jest lepszy niż mój), koncertująca w wielu miejscach na świecie, jej drugą pasją jest gotowanie, dlatego też chce się podzielić swoją wiedzą kulinarną z nami.
No tak, pomyślałem sobie następna celebrytka, która chce nieco zarobić u schyłku kariery. Już miałem odłożyć książkę, gdy ta otworzyła się i oczom moim ulazła mi się świetnie wydana książka z pięknymi ilustracjami, już po pierwszej stronie byłem miło zaintrygowany. 


Spis treści... piękne stare drzwi zachęcające do uchylenia i zerknięcia do środka, a tam kilku stronicowy Wstęp, jak młoda dziewczyna dorastająca w wielokulturowym Nowym Yorku, spędzała całe dnie na obserwowaniu matki krzątającej się w kuchni. O dziecku które miało marzenie by stać się Chefem w jeden z wielu restauracji wielkiego miasta. Marzenie nieco odstawione na boczny tor, gdy muzyka i taniec stały się jej pracą. Nie zapomniała o swej pierwszej miłości o wspaniałych daniach przyrządzanych  przez matkę. Z każdej z podróży przywoziła czarny notesik z tajemniczymi recepturami. Zbierała je bo wiedziała, że pewnego dnia chce je przedstawić światu.


Dzisiaj dzieli obie pasje ze sobą. Wciąż śpiewa ale ma też swój program kulinarny Saucy and Sweet na Netflixie można obejrzeć Gotowanie na marihuanie, którego jest prowadzącą. Wracając do książki świetnie wydana z mnóstwem propozycji na różne okazje. Każde danie poprzedzone krótkim opisem i osobistymi doświadczeniami. 




Świetna propozycja na pobudzenie kreatywności w kuchni. Byłem miło zaskoczony, polecam.

poniedziałek, 6 lipca 2020

Reporterzy bez fikcji

Po raz pierwszy od kilku tygodni w moim domu zapanowała cisza. Z początkiem czerwca moja córka wróciła do szkoły, moja lepsza połowa od lipca do pracy, a teściowa po lock-downie w miniony weekend wróciła do Polski. W domu pozostałem sam z psem, rano spacer trochę pracy przed południem, obiad dla rodzinki i mam swoją godzinkę na bloga.


Książkę Reporterów bez fikcji Agnieszki Wójcińskiej przeczytałem w zeszłym tygodniu, musiała swoje odleżeć na półce (wydana w 2011, zakupiona w zeszłe wakacje - cały ja). Tak wiec po raz kolejny sięgam po nią i otwieram na chybił trafił a tam pokreślony fragment:
...Jak to jest w starości?... To jest tak: bierze się klucze od mieszkania, staje się w przedpokoju i nie wie się, czy wyjść po zakupy, czy nie. A jeśli wyjdę to może zasłabnę. Więc stoi się w tym przedpokoju...
Przysiadłem na chwilkę i jeszcze kilka podkreślonych wyłowiłem, o szczęściu, przemijaniu, przyjaźni i samotności. Agnieszka Wócińska przepytuje najbardziej znanych i popularnych polskich twórców literatury non fiction. Najczęściej tematem rozmowy jest ich praca nad ostaniom wydaną publikacją. Tematy bieżące końca pierwszej dekady XXI wieku.
Zbiór reportaży Bóg zapłać Wojciecha Tochmana po aferach z księżmi pedofilami była by na topie i dzisiaj. Wojciech Jagielski opowiada o pracy nad Nocnymi wędrowcami dziećmi siłą wciągniętych w szeregi Bożej Armii Josepha Kony'ego. Hugo-Badej opowiada natomiast o swoich rozczarowaniach i problemach na które natyka się reporter w swojej pracy jest to pokłosie jego podróży do Chin. Obwód głowy Włodzimierza Nowaka to chyba jedna z książek które najbardziej poruszyły mnie w ostatnich latach. Opowieść żołnierza Wermachtu tłumiącego Powstanie Warszawskie rusza za serce i szybciej pompuje krew przez długi czas.
Każdy wywiad poprzedzony jest krótką notką biograficzną i fragmentem reportażu dający namiastkę warsztatu autora. Przede wszystkim rzuca się w oczy wrażliwość i empatia pozwalająca dostrzec drugiego człowieka. To co banalne dla jednego, dla drugiego to intrygujący początek ciekawej historii. Każdy z przedstawionych reporterów ma nieco inny kult pracy, jedni notują, inni nagrywają, jeszcze inni uruchamiają wszelkie dostępne receptory by jak najrzetelniej przedstawić kontekst.
Dzięki tej książce spojrzałem nieco inaczej na znane mi już historie a także odnalazłem materiał na kolejne czytelnicze podróże. Polecam, ciekawe wywiady, z interesującymi ludźmi którzy mają coś do powiedzenia, potrafią swe spostrzeżenia przelać na papier tak by poruszyć nasze serca. Warto od czasu do czasu sięgnąć po pozycje nieco starsze.