W piątek 29 maja zmarł Jerzy Pilch, dla niego na przełomie wieków co środę stawiałem się karnie o poranku przed kioskiem by nabyć tygodnik Polityka. Wieczorami natomiast oglądając ekranizację powieści jego autorstwa po raz kolejny uczyłem się jak pić wódkę z jednym z bohaterów Spisu cudzołożnic. Manieryczny styl pisania charakterystyczny styl bycia i przywiązanie do klubu piłkarskiego Cracovia miało w sobie coś magicznego i nierzeczywistego.
Kilka lat temu miałem przyjemność obcować z audiobookiem Marsz Polonia. Na lubimyczytac.pl jedna z gorzej ocenianych książek Jerzego Pilcha, dla mnie wyjątkowa. Współczesna zabawa z Weselem Wyspiańskiego. Alter ego autora bo jakby inaczej pewnego pięknego dnia otrzymuje zaproszenie na bal u niejakiego Bezetznego, słynnego rozpustnika i prześmiewcy. Nim trafi na miejsce zbiórki musi przemierzyć pół Polski zdezelowanym autokarem wśród równie zdezelowanych współtowarzyszy. Powiem tak, coś wisi w powietrzu. Książka o nas, naszych świętościach i paranojach. Spotykamy na swojej drodze postacie z pierwszych stron gazet, a raczej ich odpowiedniki niczym z sennych mar, próbujących na siłę wplątać nas w swoje oniryczne alternatywne wizje Polski. Wydana w 2008 roku powieść nie tarci nic na swojej aktualności, a przede wszystkim jest pełna ironii, humoru, pikanterii i ostrości spojrzenia, za jakie uwielbiają go fani.
Przesłuchując audiobook dzisiaj, obcujemy również z głosem Jerzego Pilcha, lektorem tej niesamowitej opowieści. Pomimo swej fizycznej nieobecności jest wciąż obecny wśród nas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz