Ja kibic, fan piłki nożnej mam wrażenie jakbym zasiadł w rollercoaster. Popisy polskich piłkarzy na światowych boiskach (Lewandowski, Milik, Piątek) przeplatają się z fatalną postawą poskich drużyn ligowych i reprezentacji. Jest jeszcze szansa kwalifikacje do Mistrzosw Europy i kolejne podejście do europeksich pucharów w wakacje. O ile o tych pierwszych raczej jestem spokoiny to o nasze kluby już mniej. W takim lekko przygnebionym nastroju sięgnąłe po biografię, a raczej poraz kolejny po wywiad rzekę Andrzeja Strejlaua.
Mam mieszane uczucia po lekturze. Jerzy Chromik w On, Strejlau w lużnej rozmowie stara się poruszyć dość trudne tematy w polskim piłarskim światku. Jak to bywa w tego typu wywiadach krok po kroku poznajemy losy naszego bohatera. Trudne dziecińswo bez matki wywiezienej podczas niemieckiej okupacji, ojciec znany warszawski trener otoczony wianuszkiem fanek, przede wszystkim pasja do piłki na początku tej ręcznej.
Pan Strejlau to postać nie tuzinkowa znająca polską ligę od poszewki. Czynnie uczestniczy w jej rozgrywkach od końca lat piędziesiatych ubiegłego wieku. trener polskich reprezentacji młodzieżowych, asystent Kazimierza Górskiego, kilkukrotny trener Legii Warszawa, drużyn islandzkich, greckich i chińskich a przede wszystkim reprezentacji Polski.
Zasiadając do lektury liczyłem rozszeżwnie dwuch wątków które zatrzęsły polską piłką. Po pierwsze, relacji z Jackiem Gmochem wspólnej wspólpracy i genezy konfliktu. Po drugie, zakulis afery łapukoweji z początku obecnego wieku. Oba mozna podsumować dość kolokwialną odpowiedzią "nie potwierdzam, nie zaprzeczam". Jerzy Chromik swoimi pytaniami odmalowywuje genezę i kontekst, co chwila wraca do nurtujacych opinię publiczną historii. Pan Andrezj natomiast jak na swoj seniorski wiek przystało odpowiada wymijajaco półzdaniami pojedyńczymi słówkami. Wiemy że coś w trawie piszczy, ale gdzie kontretnie i kto... szukaj wiatru w polu.
Pomimo tego zachęcam do lektury do poczucia tej atmosfery dawnego PRL-u i pierwszych lat IV RP jest to kawał polskiej historii. Przedstawiony nam obraz Andrzeja Strejlaua to ikona osamotnionego szeryfa z dzikiego zachodu, jedynego sprawiedliwego, bohatera swoich czasów. Gdyby o to zapytać Jacka Gmocha pewnie miałby inne zdanie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz