Jest zimno i deszczowo. Jesień roztacza wkoło swoje uroki, a mnie dopadła grypa żołądkowa. Kolejny dzień o wodzie i wizyty w toalecie dopełniają zniszczenia. By ulżyć w cierpieniu sięgam po coraz nowsze pozycje z mojej półki. Tym razem los padł na Pilcha.
Jestem świeżo po Innych Ochotach i zatęskniłem za Pilchem. Moje pierwsze spotkanie z jego twórczością to felietony publikowane w tygodniku Polityka w latach 1999-2006. Pokochałem język i krytyczne podejście do otaczającej rzeczywistości. Tezy o głupocie, piciu i umieraniu to zbiór felietonów publikowanych na łamach Tygodnika Powszechnego w latach 1994-1997.
Wracamy wraz z autorem do kolorowych lat 90-tych ubiegłego wieku, gdy do władzy powraca postkomuna, kler coraz śmielej miesza się w politykę a nowa klasa społeczna (z rosyjska zwani nuworysze) kontrolują ich wszystkich. Pilch nie zapomina o literatach i ogólnie pojętej kulturze. Znajdziemy tu krótką recenzję przeczytanej książki, obejrzanego filmu, opinię na temat aktualnych wydarzeń, wspomnienia dawnych przyjaźni i wspólnych nocnych rozmów.
Czyta się to z wielką przyjemnością gdy Pilch opisuje dylematy polskiego prezydenta, który w oczach przyszłych pokoleń pragnie być postrzegany niczym JF Kenedy, a jego małżonka Jolanta zostać drugą Jacqueline. Ubawiłem się co nie miara, na pewno nie raz sięgnę ponownie po książkę. Polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz