sobota, 25 marca 2017

Tarabanie w Barbakanie

Biografia Henryka Chmielewskiego zaczyna się dość nietypowo bo od historii miasta Warszawy. Mamy bezkresne lasy, pierwszych osadników Warsa i Sawę, pierwszą zabudowę. W okolicach rozdziału trzeciego pojawia się tytułowy barbakan. Okazuje się jednak że nim autor się narodzi warszawski barbakan przestanie istnieć.


Henryk Chmielewski nie bez kozery wplata swoją historię w dzieje Barbakanu. Urodził się w jego cieniu, jedna ze ścian kamienicy w której mieszkała jego rodzina przylegała do pozostałości tej budowli. Autor nie był by Papciem Chmielem gdyby z tego faktu nie wyciągnął jakiejś głębszej refleksji.
Pozostawmy to na koniec. Podchodząc do lektury obawiałem się jednak odrobinę o styl literacki. Komiks to dzieło skrótowe i obawiałem się czy Papcio podoła takiemu wyzwaniu, czy przy jego poczuciu humoru, niepohamowany upust wyobraźni jakim dotychczas nam serwował wpłynie  na odbiór biografii. Muszę przyznać nie zawiodłem się. Poznałem przedwojenne losy autora moich ukochanych komiksów z dzieciństwa. Kolejne strony okraszone pięknymi ilustracjami z Tytusem i jego komentarzem do opisywanych wydarzeń. Ma to swój urok i nie przeszkadza w odbiorze całości. Możemy wyobrazić jak wyglądało życie w ówczesnej Warszawie stosunek jej mieszkańców do spraw narodowościowych, przepaści jaka dzieliła biednych mieszkańców od bogatych ( ciotka pracowała w pałacu hrabiego Edwarda Raczyńskiego). Papcio w opisywanym okresie był pacholęciem dorastającym chłopcem i takimi oczyma przedstawiany jest świat. Dziecięce zabawy i wybryki to chleb dnia powszechnego. Miejsce w którym dorastał było wielokulturowe sporo psikusów dotyczyło sąsiadów narodowości żydowskiej. Nie brakuje tu również miejsca na pierwsze miłości choć te tak naprawdę rozpoczęły się podczas okupacji. Nim jednak do tego doszło miłością Papcia było harcerstwo i obozy. Wojna to tak naprawdę czas szybkiego dorastania, śmierć ojca i dość krótki epizod w Powstaniu Warszawskim (dostał się do niewoli jeszcze pierwszego dnia powstania). Po wojnie musiał sobie jakoś radzić. Mieszkał na wsi pracując jako parobek, nie mogąc się wrócić do zburzonej stolicy. Po odnalezieniu matki i sióstr przenieśli się do Łodzi. Na niedługo jednak gdyż dostał powołanie do armii ludowej, nie przyznawał się do swoich kontaktów z AK został nawet oddelegowany do szkoły chorążych (miał zdaną małą maturę) z której ostateczne został wydalony, co mu było na rękę. Dzięki temu mógł robić to co lubi i kocha. Czyli malować. Dostał się do Akademii Plastycznej. Gdy ponownie wrócił do Warszawy na jej gruzach powstały nowe dzielnice a w centrum stolicy nieopodal jego starej kamienicy odbudowywano nowy Barbakan. Natomiast w głowie szalonego artysty powstawały kolejne pomysły i prace publikowane w czasopiśmie Świat Przygody później przemianowanym na Świat Młodzieży. Na tym kończy się opowieść dalsze przygody autor opisze w kontynuacji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz