Do zakupu książki zachęciła mnie cena (wyprzedaż) i przedświąteczne szaleństwo związane z filmem Gwiezdne Wojny: Ostatni Jedi. Śmieć Carrie Fisher odtwórczyni księżniczki Lei poruszyło społeczność fanowską i skłoniła do przypomnienia kim właściwie była ta wyjątkowa postać.
Rodzicami Carrie była dwójka najbardziej znanych gwiazd ówczesnego amerykańskiego show-biznesu Eddie Fisher, znany piosenkarz lat 50-tych i aktorka Debbie Reynolds gwiazda Deszczowej Piosenki. Pomimo tego jej życie nie było usłane różami. Ojciec dwa lata po jej narodzinach związał się z Elizabeth Taylor, a matka prawdopodobne z rozpaczy z podstarzałym biznesmenem.
W książce pomimo niewielkiego formatu odnajdziemy wiele informacji z życia gwiazdy, problemów z jakimi się borykała i ludzi których napotkała na swojej drodze. Wszystko podane jest jednak w nietypowej formie. Nie nazwał bym tego autobiografią, a raczej słodko-gorzką opowieścią o dziewczynie która szukała miłości. Autorka mocno ironicznie a zarazem z dystansem podchodzi do swoich doświadczeń, wiele rzeczy dostrzega i potrafi zdiagnozować. Jednak pomimo tego wciąż popełnia te same błędy, jest zagubiona po miedzy dwoma światami, rzeczywistym i tym wykreowanym przez media. Walczy z uzależnieniami a jej relacja z ojcem ma niewątpliwy wpływ na związki z mężczyznami.
Jak już napisałem wcześniej nie jest to typowa biografia, o ile można tak tą książkę nazwać. Jest to swojego typu terapia, której światkami jesteśmy my czytelnicy. Wracając do tytułowych Gwiezdnych Wojen, gdzieś przemykają pomiędzy stronicami, ale są to tylko odniesienia do obecnej sytuacji autorki (szampony w kształcie księżniczki Lei z odkręcaną głową). Krótka, ale treściwa jest to pozycja, warto poświecić jeden czy dwa wieczory by posłuchać zabawnych wspomnień naprawdę ciekawej postaci kina rozrywkowego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz