Rok 2019 czas zacząć pozycją którą ukończyłem czytać w przed dzień wigilii Bożego Narodzenia. Nie ma Mariusza Szczygła to książka o deficytach, tych których są na wyciągniecie ręki, ale i tych których nie dostrzeżemy na pierwszy rzut oka.
Jest to książka osobista napisana tu i teraz nawiązująca do wydarzeń zapamiętanych przez autora i jego rozmówców. Miały one miejsce jakiś czas temu, a pamięć jak pisze Mariusz Szczygieł (...) jest twierdzą, stoisz na jej dziedzińcu i nie możesz wyjść, bo klucze od bramy są po zewnętrznej stronie.
Pisze więc o modernistycznej willi zaprojektowanej przez Adolfa Loosa, o poetce Violi Fischerovej, o rzeźbiarzu Tomaszu Górnickim, o kobiecie, która spisała swoje życie w arkuszu kalkulacyjnym, o albańskim artyście Edim Hili, o życiu Ludwiki i Zofii Woźnickich – ich przeżyciach wojennych i chorobie psychicznej, o swoim ojcu i o zamordowanym przez macochę chłopcu. Autor badając różne formy nieobecności, opowiada o tym jak radzimy sobie ze stratą.
Najbliższy mojemu sercu jest reportaż o ostatniej wizycie Jerzego Szczygła w Pradze w roku 2015, wspólnym oglądaniu z ojcem czeskiej telewizji, zaczepianiu przechodniów czy wyprawą na czeski balet. Zwykłe odwiedziny stają się zderzeniem dwóch kultur, dwóch sposobów myślenia ojca i syna, a łączy ich Frank Kafka.
Warto po każdym rozdziale zrobić sobie krótką przerwę, posmakować, pozwolić by historia powoli nasiąkała nasz umysł, przetrawić i spojrzeć na świat oczyma autora. Bo jak to pisze Mariusz Szczygieł (...) Reportaż to nieumiejętność przeżycia własnego doświadczenia egzystencjalnego za pomocą fikcji. Zapraszam do lektury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz