sobota, 13 maja 2017

Temat na pierwszą stronę

Temat na pierwszą stronę to powieść nietypowa w twórczości Umberto Eco. Po pierwsze jej objętość, kilkadziesiąt stron, po drugie, akcja która niemal całkowicie dzieje się w jednym miejscu (biurze redakcji) a przede wszystkim po trzecie, współczesna tematyka dotycząca mediów i ich wpływ na kształtowanie opinii publicznej.



Fabuła cofa nas do Mediolanu roku 1992. Włochy pogrążone są w kryzysie, wszędobylska korupcja, kumoterstwo, mafia coraz bardziej rozpychająca się łokciami, słabi politycy, kościół wszędzie wciskający swoje trzy grosze itp itd.
Niejaki Simei kontaktuje się z dobijającym do pięćdziesiątki, pogodzonym z życiem bez większych życiowych aspiracji, nie mającymi w CV bardziej znaczących zawodowych dokonań, panem Colonna. Ma niespodziewaną propozycje, chce by ten pomagał mu w uruchomieniu nowego dziennika, przez około rok będą powstawały próbne numery, wspólnie zbiorą ekipę redakcyjną i stworzą profil tematów jakimi będą się zajmowali.
Dość szybko okazuje się jakie tematy Simeiniego interesują, dziennik ma poruszać kontrowersyjne tematy a fakty mają drugorzędne znaczenie. Na kolejnych stronach poznajemy w jaki sposób media manipulują czytelnikami jak traktują grupę docelową co się może sprzedać a co nie, a najważniejsze czyje interesy zazwyczaj reprezentują.
Książka nie jest odkrywcza, ale w dosadny sposób opisuje otaczający nas świat. Uświadamia nam również, iż w tym bałaganie informacyjnym, bełkocie medialnym nieświadomi odbiorcy, gdzieś między wierszami natrafiają na prawdę, ale bardzo często nawet nie są tego nie wiedzą. Zresztą zainteresowani zrobią wszystko by opinia publiczna nigdy nie zrozumiała co jej zostało przekazane. Smutny to świat, gdy wiedza leży na wyciągnięcie ręki, gdy każdą informację można odnaleźć w najbliżej bibliotece czy uruchamiając komputer, mieć ją przed nosem a jednak przeoczyć, pominąć, nie zauważyć to co tak naprawdę jest ważne.
Piękna książka, pełna intelektualnych dyskusji o roli mediów w społeczeństwie, a co najgorsze dla czytelnika to ostania pozycja w bogatej twórczości wybitnego Umberto Eco.


sobota, 6 maja 2017

Looking for La Bomba

Looking for La Bomba to dla mnie osobista porażka i nie chodzi tu o treść, czy historię, a raczej o mnie. Książka przeleżała na półce trzy miesiące, przez ten czas przeczytałem 21 stron. Pewnie mógłbym jeszcze ją chwilę przetrzymać, ale pojawiają się znaki wskazujące na to, że powinienem pożyczoną pozycję oddać właścicielowi.



Kartkując kolejne strony uświadomiłem sobie jaką ciekawą historię miałem okazje poznać. Zabrakło mi motywacji czasu, pojawiało się wiele ciekawych publikacji (nowy Grzędowicz, biografia Halika itp), język Szekspira również miał swój udział (angielski już na zawsze pozostanie moim drugim językiem i drugim wyborem czytelniczym).
Looking for La Bomba the Cuban adventures of a musicial oaf to pozycja podróżnicza. Richard Neill dziennikarz Daily Telegraph bierze sobie urlop i wyrusza w podróż swojego życia. Postanawia zostać członkiem jednego z kubańskich zespołów muzycznych typu Buena Vista Social Club. Nie potrafi grać na żadnym instrumencie ale wybiera kontrabas i rusza ku przygodzie na malowniczą wyspę Kubę do jej rozśpiewanej i roztańczonej stolicy Hawany.
Anglik bez talentu ze swoim brytyjskim spojrzeniem na świat, ląduje w miejscu o 180 stopni różnym od jemu znanemu. Ma jeden cel grać i poznać kraj w którym wciąż rządzi charyzmatyczny Castro. Niczym bohater kultowego filmu La Bomba chce przeżyć przygodę, oddać się swojej pasji i odnieś sukces.
Czy się udało, czy podróż zakończyła się sukcesem, co takiego spotkało Brytyjczyka na Kubańskiej ziemi nie wiem. Może jeszcze kiedyś jeszcze powrócę do tej książki, może...
Hmm... w moim czytelniczym życiu nie jest to jedyna tego typu pozycja. Chcę przeczytać, a jednak nie czytam. Coś pilniejszego może ciekawszego zwraca moją uwagę,  odstawiam książki na półkę na lepsze czasy. Tak było z Lód Jacka Dukaja (gruba nie poręczna bryła, może po prostu kupię wydanie elektroniczne) i Grecki Skarb Irvinga Stone'a (uwielbiam jego autorstwa biografię słynnego holenderskiego malarza Van Gogha, Pasja życia). Podobnych pozycji pewnie jest więcej ale te dwie książki muszę przeczytać i koniec... :-)

Ps. moja lista czytelnicza na najbliższe miesiące...


... niemal na pewno wskoczy na nią jeszcze kilka nowych pozycji... :-)